Podczas zajęć Jessica cały czas rozmyślała o tym dlaczego Liam tak się nią przejmuje, myślała także o jego oczach, słodkim uśmiechu i o jego opiekuńczości, natomiast głowę Payne'a zawracały myśli o dziewczynie, a także o tym, dlaczego zareagowała w taki sposób. Czuł, że spotkało ją coś strasznego i dlatego jest taka skryta, jednakże nie zdawał sobie sprawy z tego co działo się w jej przeszłości, on sam nie miał lekko, ale prawdę mówiąc nie miał w połowie tak źle jak młoda Nelson. Obojgu z zamyślenia wyrwał dzwonek sygnalizujący pożar, jednak dziewczyna nie ruszyła się z miejsca. Liam nie czekając ani chwili, podbiegł do niej i chwycił jej dłoń, ciągnąc ją by wstała, ta jednak nadal nie ruszyła się krok. Payne chciał już wziąć Nelson na ręce, gdy ta zaczęła się dusić i hiper-wentylować. Jej twarz zrobiła się strasznie blada, a jej oddech był coraz płytszy. Zaskakujące było to, że nikt nie ruszył się by pomóc tylko każdy ratował swój tyłek, no cóż z jednej Strony nie ma się co dziwić, jednak z drugiej strony ludzie mogliby się zatrzymać.
- Jessica co się dzieje? Zaraz cię stąd wyniosę. - Powiedziawszy, podniósł ją i w ślubnym stylu szybko wybiegł z klasy.
- Li-Li-Li-a-a-Liam - wysapała. Nadal nie mogła nabrać oddechu, a hiper-wentylacja zrobiła się coraz szybsza.
- Jeszcze trochę skarbie. Zaraz się wydostaniemy. - Kaszlnął. Korytarz był dosyć długi, zbierający się dym nie ułatwiał sprawy. Czuł, że Jessica dłużej nie da rady, więc przystanął na chwilę i postawił ją na podłodze.
- Jess, proszę spójrz na mnie. - Powiedział łagodnie, dziewczyna posłuchała i powoli zaczęła podnosić głowę nadal ciężko dysząc. - Musisz się uspokoić, pamiętaj ze mną nic ci nie grozi. Zrób głębokie wdechy, ale wdychaj powietrze z mojej koszuli, ponieważ wdychając dym tylko pogorszysz sprawę. - Szeptał do niej delikatnie. Nelson wtuliła głowę i zaczęła powoli oddychać, Liam Uspokajająco masował jej plecy, a ona zaciągała się powietrzem. Chłopak dostał kaszlu, dym zaczął drażnić jego gardło, nie tylko jego, gdyż Jessica także zaczęła się dusić.
- Jeśli zaraz się stąd nie wydostaniemy to się udusimy. - Wykaszlał Payne. Szatynka skinęła głową kaszląc. Liam chwycił mocno jej dłoń, po czym zaczął biec w kierunku wyjścia.
- Liam ja już nie mogę. - Powiedziała ostatkiem sił, chłopak chciał się do niej odwrócić i coś powiedzieć, ale ta upadła na podłogę. Brązowooki kucnął nad nieprzytomnym ciałem Nelson i ostrożnie wziął ją w ramiona, z nią na rękach szedł w stronę wyjścia. Na zewnątrz czekała już straż pożarna oraz karetka pogotowia. Gdy przy wyjściu strażacy zauważyli Liama idącego z Jessicą od razu do niego podbiegli. Widząc ją nieprzytomną ruszyli po nosze i wrócili do chłopaka, położyli ją i poszli w stronę karetki, a strażak zaczął zadawać Liamowi pytania.
- Mógłbyś opowiedzieć mi wszystko co Tam zaszło od czasu ogłoszenia alarmu? - spytał miło. Payne skinął głową po czym zaczął opowiadać przebieg zdarzeń, podczas mówienia kaszlał, ale ignorował to i kontynuował.
- Więc mówisz, że dostała ataku paniki? - Spytał gdy brunet skończył opowiadać. Skinął głową potwierdzając pytanie ratownika. - Zauważyłem, że sporo kaszlesz, od czego?
- och, to od dymu. - wzruszył ramionami
- Co z Jessicą? - zmienił temat.
- Będzie musiała jechać do szpitala, ponieważ zemdlała i musi prawdopodobnie zostać na obserwacji. - Zaraz zostanie przewieziona do szpitala jeśli chcesz z nią jechać to musisz się pośpieszyć.
- Dziękuje.
- Jeszcze tylko powiedz jak się nazywasz, podejrzewam, iż dostaniesz jakąś nagrodę czy coś za uratowanie Jessici.
- Liam Payne, a teraz przepraszam, ale naprawdę chcę z nią jechać.
- W porządku, ale pamiętaj powiedz lekarzom o twoim kaszlu, pewnie będą musieli cię zbadać.- Odpowiedział strażak, Liam pokiwał głową po czym odszedł i szybkim krokiem zmierzał do karetki, w której była Jessica.
- Chcesz jechać z nami? - Spytała uprzejmie pani ratownik.
- Jeśli to nie będzie żaden problem. - Powiedział spoglądając na kobietę. Na pierwszy rzut oka wyglądała na około 25 lat, miała długiego blond warkocza splecionego na bok, jej kości policzkowe były lekko zaróżowione, jej oczy miały głęboki zielony kolor, jej usta były w malinowym odcieniu, a rysy jej twarzy były strasznie delikatne. Liam wszedł do karetki, a w oczy od razu rzuciło mu się leżące nieprzytomne ciało Jessici, w jego gardle na ten widok powstała wielka gula. Miał świadomość, iż gdyby nie on to Nelson mogłaby już nie żyć, w duchu gratulował sobie, że nie przeszedł obok niej obojętnie tylko ruszył by jej pomóc. Usiadł na małym taborecie wskazanym przez jednego z Ratowników, chwycił dłoń dziewczyny i kciukiem kreślił na niej różne kształty, cały czas wpatrywał się w nią gdy ratownicy próbowali ją reanimować poprzez sztuczne oddychanie, jeden raz, drugi raz, a za trzecim razem zaczęła kaszleć i otworzyła oczy.
- Liam? - Wyjąkała ledwie słyszalnie.
- Shhh... - Powiedział po czym mocno przytulił ją do siebie Jessica zrobiła to samo wdychając przy okazji jego zapach, kaszląc nieznacznie. - Tak się o ciebie martwiłem. - Wymruczał w jej włosy.
- Dz-dzię-dziękuje. - Wyjąkała mocniej go ściskając.
- Przepraszam, ale musisz się odsunąć. Dopiero co się wybudziła, a w jej płucach prawdopodobnie jest dużo dwutlenku węgla, musi znaleźć się jak najszybciej w szpitalu, aby oczyścić jej płuca z tego, bo inaczej może umrzeć.
Gdy ratownik powiedział, że Jessica może umrzeć, ona i Liam wzdrygnęli się. Chłopak zrobił to o co został poproszony. A lekarz zaczął badać Nelson. W ciągu kilku następnych chwil byli pod szpitalem. Lekarze od razu przewieźli Jessicę na salę, po badaniach zrobili jej czyszczenie, tak by dwutlenek węgla i jego nadmierna ilość nie zagrażał jej życiu. Liam cały czas siedział w szpitalu, strasznie martwił się o Nelson. Czuł, że mógł temu zapobiec. Czuł także potrzebę chronienia jej, chciał by była bezpieczna, chciał być przy niej. Postanowił pomóc jej przezwyciężyć traumatyczne wspomnienia z przeszłości, nie chciał aby cokolwiek jej się stało. W sali szpitalnej jedynym słyszalnym dźwiękiem był dźwięk maszyny badającej prace serca Jessici. Payne siedział przy jej łóżku delikatnie trzymając jej kruchą, małą dłoń. Cały czas zastanawiał się kto mógłby skrzywdzić tak słodką osobę jaką jest Jessica. Liam powiadomił już jej mamę, nie wiedział jak się z nią skontaktować, więc zadzwonił do Brada i poprosił go by ten przekazał to jak najszybciej swojej mamie.
- Moje dziecko... - Zapłakała Anne wchodząc do sali i patrząc na swoją śpiącą córkę. Jej wzrok padł na splecioną dłoń Liama z Jessicą po czym skierowała spojrzenie na Payne'a.
- Dziękuje ci chłopcze za uratowanie mojej córeczki. - Uśmiechnęła się do niego poprzez szloch.
- Jestem Liam. - Powiedział smutno ściskając bardziej dłoń Jessici.
- Mów mi Anne. - Uśmiechnęła się smutno siadając po drugiej stronie łóżka i także ściskając dłoń Nelson. Payne poczuł delikatny uścisk na swojej ręce, jego oczy rozszerzyły się i spojrzał na szatynkę.
- Li i i a a am... - Wyjąkała ledwie słyszalnie. To akurat nie było dziwne, dopiero co się wybudziła, więc jej słaby głos był zrozumiały.
- Jessica co się dzieje? Zaraz cię stąd wyniosę. - Powiedziawszy, podniósł ją i w ślubnym stylu szybko wybiegł z klasy.
- Li-Li-Li-a-a-Liam - wysapała. Nadal nie mogła nabrać oddechu, a hiper-wentylacja zrobiła się coraz szybsza.
- Jeszcze trochę skarbie. Zaraz się wydostaniemy. - Kaszlnął. Korytarz był dosyć długi, zbierający się dym nie ułatwiał sprawy. Czuł, że Jessica dłużej nie da rady, więc przystanął na chwilę i postawił ją na podłodze.
- Jess, proszę spójrz na mnie. - Powiedział łagodnie, dziewczyna posłuchała i powoli zaczęła podnosić głowę nadal ciężko dysząc. - Musisz się uspokoić, pamiętaj ze mną nic ci nie grozi. Zrób głębokie wdechy, ale wdychaj powietrze z mojej koszuli, ponieważ wdychając dym tylko pogorszysz sprawę. - Szeptał do niej delikatnie. Nelson wtuliła głowę i zaczęła powoli oddychać, Liam Uspokajająco masował jej plecy, a ona zaciągała się powietrzem. Chłopak dostał kaszlu, dym zaczął drażnić jego gardło, nie tylko jego, gdyż Jessica także zaczęła się dusić.
- Jeśli zaraz się stąd nie wydostaniemy to się udusimy. - Wykaszlał Payne. Szatynka skinęła głową kaszląc. Liam chwycił mocno jej dłoń, po czym zaczął biec w kierunku wyjścia.
- Liam ja już nie mogę. - Powiedziała ostatkiem sił, chłopak chciał się do niej odwrócić i coś powiedzieć, ale ta upadła na podłogę. Brązowooki kucnął nad nieprzytomnym ciałem Nelson i ostrożnie wziął ją w ramiona, z nią na rękach szedł w stronę wyjścia. Na zewnątrz czekała już straż pożarna oraz karetka pogotowia. Gdy przy wyjściu strażacy zauważyli Liama idącego z Jessicą od razu do niego podbiegli. Widząc ją nieprzytomną ruszyli po nosze i wrócili do chłopaka, położyli ją i poszli w stronę karetki, a strażak zaczął zadawać Liamowi pytania.
- Mógłbyś opowiedzieć mi wszystko co Tam zaszło od czasu ogłoszenia alarmu? - spytał miło. Payne skinął głową po czym zaczął opowiadać przebieg zdarzeń, podczas mówienia kaszlał, ale ignorował to i kontynuował.
- Więc mówisz, że dostała ataku paniki? - Spytał gdy brunet skończył opowiadać. Skinął głową potwierdzając pytanie ratownika. - Zauważyłem, że sporo kaszlesz, od czego?
- och, to od dymu. - wzruszył ramionami
- Co z Jessicą? - zmienił temat.
- Będzie musiała jechać do szpitala, ponieważ zemdlała i musi prawdopodobnie zostać na obserwacji. - Zaraz zostanie przewieziona do szpitala jeśli chcesz z nią jechać to musisz się pośpieszyć.
- Dziękuje.
- Jeszcze tylko powiedz jak się nazywasz, podejrzewam, iż dostaniesz jakąś nagrodę czy coś za uratowanie Jessici.
- Liam Payne, a teraz przepraszam, ale naprawdę chcę z nią jechać.
- W porządku, ale pamiętaj powiedz lekarzom o twoim kaszlu, pewnie będą musieli cię zbadać.- Odpowiedział strażak, Liam pokiwał głową po czym odszedł i szybkim krokiem zmierzał do karetki, w której była Jessica.
- Chcesz jechać z nami? - Spytała uprzejmie pani ratownik.
- Jeśli to nie będzie żaden problem. - Powiedział spoglądając na kobietę. Na pierwszy rzut oka wyglądała na około 25 lat, miała długiego blond warkocza splecionego na bok, jej kości policzkowe były lekko zaróżowione, jej oczy miały głęboki zielony kolor, jej usta były w malinowym odcieniu, a rysy jej twarzy były strasznie delikatne. Liam wszedł do karetki, a w oczy od razu rzuciło mu się leżące nieprzytomne ciało Jessici, w jego gardle na ten widok powstała wielka gula. Miał świadomość, iż gdyby nie on to Nelson mogłaby już nie żyć, w duchu gratulował sobie, że nie przeszedł obok niej obojętnie tylko ruszył by jej pomóc. Usiadł na małym taborecie wskazanym przez jednego z Ratowników, chwycił dłoń dziewczyny i kciukiem kreślił na niej różne kształty, cały czas wpatrywał się w nią gdy ratownicy próbowali ją reanimować poprzez sztuczne oddychanie, jeden raz, drugi raz, a za trzecim razem zaczęła kaszleć i otworzyła oczy.
- Liam? - Wyjąkała ledwie słyszalnie.
- Shhh... - Powiedział po czym mocno przytulił ją do siebie Jessica zrobiła to samo wdychając przy okazji jego zapach, kaszląc nieznacznie. - Tak się o ciebie martwiłem. - Wymruczał w jej włosy.
- Dz-dzię-dziękuje. - Wyjąkała mocniej go ściskając.
- Przepraszam, ale musisz się odsunąć. Dopiero co się wybudziła, a w jej płucach prawdopodobnie jest dużo dwutlenku węgla, musi znaleźć się jak najszybciej w szpitalu, aby oczyścić jej płuca z tego, bo inaczej może umrzeć.
Gdy ratownik powiedział, że Jessica może umrzeć, ona i Liam wzdrygnęli się. Chłopak zrobił to o co został poproszony. A lekarz zaczął badać Nelson. W ciągu kilku następnych chwil byli pod szpitalem. Lekarze od razu przewieźli Jessicę na salę, po badaniach zrobili jej czyszczenie, tak by dwutlenek węgla i jego nadmierna ilość nie zagrażał jej życiu. Liam cały czas siedział w szpitalu, strasznie martwił się o Nelson. Czuł, że mógł temu zapobiec. Czuł także potrzebę chronienia jej, chciał by była bezpieczna, chciał być przy niej. Postanowił pomóc jej przezwyciężyć traumatyczne wspomnienia z przeszłości, nie chciał aby cokolwiek jej się stało. W sali szpitalnej jedynym słyszalnym dźwiękiem był dźwięk maszyny badającej prace serca Jessici. Payne siedział przy jej łóżku delikatnie trzymając jej kruchą, małą dłoń. Cały czas zastanawiał się kto mógłby skrzywdzić tak słodką osobę jaką jest Jessica. Liam powiadomił już jej mamę, nie wiedział jak się z nią skontaktować, więc zadzwonił do Brada i poprosił go by ten przekazał to jak najszybciej swojej mamie.
- Moje dziecko... - Zapłakała Anne wchodząc do sali i patrząc na swoją śpiącą córkę. Jej wzrok padł na splecioną dłoń Liama z Jessicą po czym skierowała spojrzenie na Payne'a.
- Dziękuje ci chłopcze za uratowanie mojej córeczki. - Uśmiechnęła się do niego poprzez szloch.
- Jestem Liam. - Powiedział smutno ściskając bardziej dłoń Jessici.
- Mów mi Anne. - Uśmiechnęła się smutno siadając po drugiej stronie łóżka i także ściskając dłoń Nelson. Payne poczuł delikatny uścisk na swojej ręce, jego oczy rozszerzyły się i spojrzał na szatynkę.
- Li i i a a am... - Wyjąkała ledwie słyszalnie. To akurat nie było dziwne, dopiero co się wybudziła, więc jej słaby głos był zrozumiały.
______________________________________________________
Naprawdę jestem zawiedziona tym rozdziałem, myślałam, że wyszedł lepszy, ale po przeczytaniu widzę, że to straszna kicha. Ocenę jednak pozostawiam wam
Love U All ♥
Boziu *.* cudowny, słodki ,a Liam po prostu taki kochany <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next!!!!!! <3 ILYSM xoxo
Świetny <3 Jeku nasz opiekuńczy Daddy <3 *,* Świetny blog <3 Czekam na nexta :D Pozdrawiam :* /K.
OdpowiedzUsuńO matkoo. *,*
OdpowiedzUsuńŚwietnyy. <3
Zdobyłaś kolejnego stałego czytelnika. ;)
Jessi i Liaam. <3
Awww ;-* to będzie coś niesamowitego.
Czekam z niecierpliwościa na nowy rozdział. ;)
I jeśli by to nie był problem prosiłabym Cię abyś informowała mnie na tt o nowym rozdziale. ;*
@loostiindreaams
CUDOWNY !! mi tam się podoba :)
OdpowiedzUsuńGenialny <3
OdpowiedzUsuńgenialny, czekam na następną część ! : )
OdpowiedzUsuńsuper , oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńcudowny !
OdpowiedzUsuń