sobota, 19 kwietnia 2014

9 rozdział

Przeszłość Powraca

„Powiedz mi, co takiego stało się w przeszłości” Słowa te odbijały się w mojej głowie niczym echo. Przez dłuższą chwilę trwałam w bezruchu i milczeniu. Naprawdę spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego. Ufałam Liamowi i chciałam mu powiedzieć, ale bałam się jak na to zareaguje.
- Skarbie jeśli nie jesteś na to gotowa możesz powiedzieć mi później. – Dłonią chwycił mój podbródek, tak żebym patrzyła w jego oczy. Chyba polubię te wszystkie pieszczotliwe przezwiska.
- Nie, w porządku, po prostu ciężko mi o tym mówić.
- Spokojnie, jestem tutaj z tobą. Będę przy tobie cały czas, jeśli będzie ci zbyt trudno to przestaniesz, okej?
Mocno przyciągnął mnie do siebie. Pod wpływem jego dotyku trochę się rozluźniłam.
- Dz-dziękuję. – Wyjąkałam. Wzięłam kilka głębokich oddechów i zaczęłam składać sensowne zdania mojej historii. – Po tym jak mój tata zginął, moja mama ponownie wyszła za mąż. Na początku wszystko było w porządku, ale później jakby zaczął się do mnie przystawiać. Jakoś to przeżywałam, bo nic mi nie robił, ale gdy byłam sama w domu, a on wracał pijany – w późniejszym czasie zdarzało się to często – zaczynał mnie molestować. – Wzdrygnęłam się na wspomnienia jego obrzydliwych łap. W oczach Liama widziałam smutek. Sama na to wspomnienie poczułam się obrzydzona samą sobą. Jednak kontynuowałam, siedząc na kolanach Liama. – Przyzwyczaiłam się do tego. Bałam się go do tego stopnia, że nikomu nic nie mówiłam, nawet Brad nic nie wiedział. Po prostu zaczęłam zamykać się w sobie. Ale pewnego razu, on był jeszcze bardziej pijany niż zazwyczaj, j-ja-ja się go tak bałam, że zamknęłam się w pokoju na klucz i skuliłam się w kącie jak przestraszone dziecko, którym wtedy byłam. On-on się wściekł, walił w drzwi dopóki ich nie rozwalił, a później dopadł się do mnie jak jakieś zwierzę i zaczął brutalnie bić moje biedne, bezbronne ciało, kiedy ledwo mogłam się ruszać zaciągnął mnie do kuchni, tam wyjął nóż i pociął w różnych miejscach moje ciało. – Ściągnęłam koszulkę czując jak łzy gromadziły mi się w oczach od odtwarzania tego strasznego zdarzenia w pamięci.
- Jess, co ty robisz? – Spytał zdezorientowany, wyglądał jakby zastanawiał się czy może patrzeć na moje ciało, czy też nie. Zaśmiałam się cicho na to, ale zaraz powrócił mój poprzedni humor. Jednak nadal bawiło mnie to jak teraz uważał co do mnie, prędzej prawdopodobnie nawet by się nie zawahał, a teraz? Teraz to jeden wielki miś. Myślę, że nasze ‘’coś” mogłoby przetrwać, dziwnie było mi nazywać to związkiem, bo dopiero co powiedział, że mnie lubi, więc jednak wolę jeszcze trochę poczekać zanim tak naprawdę zaczniemy być parą. Wracając do chwili. Zaczęłam pokazywać mu każdą pojedynczą bliznę jaką zostawił ten psychopata. Inaczej nie można go nazwać. Z rogu moich oczu zaczęły wypływać samotne łzy. Patrzyłam jak z bólem w oczach Payne opuszkami palców gładził każdą bliznę, a jego usta muskały każdą spadającą łzę. Z moich ust uciekło ciche westchnienie na ten nagły kontakt z jego ustami, pod wpływem impulsu moje dłonie znalazły się we włosach szatyna. Jego usta przeniosły się na moje, całował mnie tak, jakby chciał żeby każde złe wspomnienie odeszło daleko w niepamięć. Ten pocałunek przekazywał wszystko co czujemy, a ja w szczególności czułam strach. Bałam się, nie chciałam żeby coś podobnego znów kiedyś mnie spotkało. Obawiam się, że moja psychika nie do końca mogłaby to znieść. Jego ręce w uspokajający sposób jeździły po całym moim odkrytym ciele, dotyk Liama był kojący i działał na mnie zupełnie inaczej niż reszta. Chłopak z pocałunkami zszedł na moją szyję, delikatnie cmokał jej skórę, a z moich ust od czasu do czasu wydobywał się cichy jęk. Zrozumiałam, że robił to specjalnie żeby odciągnąć mój umysł od wspomnień. Odsunął się i mocno mnie przytulił, a ja wtedy postanowiłam kontynuować. – Gdy mnie ciął zakneblował mi usta żebym nie mogła krzyczeć. To było straszne, wtedy ledwo mogłam utrzymać oczy otwarte, a gdy je zamykałam dostawałam siarczyście w policzek. Kiedy już myślałam, że jest po wszystkim, usłyszałam jak odpina spodnie, wiedziałam co nastąpi, coś czego najbardziej się zawsze obawiałam. On odebrał mi to co miałam najcenniejsze, ból był nie do wytrzymania, nie dbał o to czy boli, czy nie. Po prostu ruszał się jak najszybciej, resztkami sił kopałam go i drapałam paznokciami żeby mnie puścić, ale on wtedy robił się tylko coraz bardziej agresywny, więc przestałam walczyć. Liam to było straszne. – Zaszlochałam, a on mocniej mnie do siebie przytulił. – Liam ja nadal czuję jego wstrętne łapy na moim ciele, czuję się nieczysta, bezwartościowa, ja-
- ciiiii… - Wyszeptał kołysząc mną w ramionach. Mocno się w niego tuliłam i dalej szlochałam w jego tors. – Nie pozwolę by ktoś cię skrzywdził.
- Po tym gdy mi to zrobił, ja zamknęłam się w pokoju i nie rozmawiałam z nikim przez kilka miesięcy. Wszyscy myśleli, że to jest przez wiek dojrzewania, ale ja po prostu czułam się brudna. W szkole miałam wrażenie, jakby każdy patrzył na mnie i mówił, że jestem dziwką. Niestety na jednym gwałcie się nie skończyło, przychodził do mojego pokoju, zaciągał mnie do piwnicy i tam dalej robił „swoje” ja płakałam, krzyczałam, błagałam by tego nie robił, ale to działało wręcz odwrotnie. Moje życie przez trzy lata było istnym piekłem, cieszę się, że moja mama poznała prawdę dzięki mojemu Brad’owi i zostawiła tego psychopatę, a on poszedł do więzienia. Niestety mój strach powraca, bo podobno niedługo zostanie wypuszczony na wolność. Ta myśl mnie przeraża. – Gdy skończyłam opowiadać mu dlaczego boję się każdego człowieka i nie jestem towarzyska, rozpłakałam się niczym dziecko. Liam kołysał swoim ciałem tym samym bujając mną. Co jakiś czas złożył czuły pocałunek na moich włosach. Chłopak położył się na kocu, a ja umieściłam się pomiędzy jego nogami i byłam oparta to tors Payne’a. Dłuższy czas po prostu leżeliśmy w ciszy, ale była ona komfortowa, oraz bawiliśmy się naszymi splecionymi dłońmi. Czułam się tak beztrosko, jak chyba nigdy dotąd.
Leżeliśmy, nawet nie wiem ile, ale robiło się chłodno, oczywiście nie chciałam nic mówić Liam’owi, ale zadrżałam i sam się domyślił.
- Zimno ci?
- Nie.
- Kłamiesz. – Nie dając mi odpowiedzieć położył na moich ramionach swoją bluzę, pachniała nim, bez narzekania przyjęłam ją i od razu zrobiło mi się trochę cieplej. – Robi się trochę późno i prawdopodobnie twoja mama wariuje, bo nie wie gdzie jesteś. – Westchnął smutno.
- Nie chcę stąd jechać, tutaj jest mi dobrze. – Mocno się w niego wtuliłam, żeby moje słowa brzmiały jeszcze prawdziwiej. Naprawdę nie chciałam stamtąd jechać, tam było tak spokojnie i pięknie. Tylko my dwoje i nikogo więcej.
- Ja też nie chcę stąd wyjeżdżać, ale musimy. Obiecuję ci, że jeszcze tutaj wrócimy. – Odwrócił mnie do siebie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek, przez który poczułam jak się rumienię. Dlaczego on musi być taki słodki? – Chodź skarbie.
~^~
Jazda do mojego domu okazała się dłuższa niż przypuszczałam, bo byliśmy na miejscu trochę przed dwudziestą drugą. Podczas podróży Liam obiecał, że nie zmieni do mnie podejścia przez to co mu powiedziałam oraz, że nic nikomu nie powie. Chciałam wysiąść z samochodu, ale jego dłoń mnie zatrzymała. Mruknął „a gdzie całus na pożegnanie” chichotając, ja do niego dołączyłam, ale przyłożyłam swoje usta do jego policzka, a on jęknął niezadowolony. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, biedak, pewnie chciał żebym pocałowała go w usta.
- Dobranoc. Przyjadę po ciebie jutro o tej co dzisiaj. – Również złożył pocałunek na moim policzku, ale zadziwiająco blisko ust.
- Dobranoc. – Odpowiedziałam i wyszłam z pojazdu. Idąc do domu czułam się dziwnie, miałam wrażenie jakby ktoś mnie obserwował. Ale pomyślałam, że to musi być moja wyobraźnia. Po cichu otworzyłam drzwi, zachciało mi się pić, więc skierowałam się do kuchni, a w salonie – nie mam pojęcia jak – zapaliło się światło. Krzyknęłam przerażona i podskoczyłam w miejscu. Później dostrzegłam siedzącą na kanapie moją mamę.
- Mamo wystraszyłaś mnie! – Krzyknęłam trzymając rękę na płucach, próbując przywrócić normalny oddech.
- Przepraszam, po prostu martwiłam się o ciebie, nigdy tak późno nie wracałaś.
- Byłam z Liamem. – Westchnęłam. A mama uśmiechnęła się, to nie był jej normalny uśmiech tylko taki bardziej dziwny.
- I co robiliście? – Sugestywnie poruszyła brwiami. O mój Boże mamo, proszę cię uspokój się. Do niczego nie doszło.
- On wie.
- Co wie? Możesz jaśniej, niestety nic mi to nie mówi.
- Mamo, on wie, dlaczego jestem taka, a nie inna.
Twarz mojej mamy nagle spoważniała. Już nie była uśmiechnięta.
- Powiedziałaś mu? Jak na to zareagował?
- Tak powiedziałam mu. Pokazałam mu blizny na ciele, a on zaczął składać na każdej pocałunku, wtedy ja się rozpłakałam, a on zrobił się jeszcze bardziej czuły.
Uśmiechnęłam się przypominając sobie wcześniejsze zdarzenia.
- Ten chłopak naprawdę cię lubi. - Mama uśmiechnęła się, na jej twarzy widziałam dumę? Radość?
- Mamo nie chcę z tobą o tym rozmawiać, ale wiem, że mnie lubi. - To naprawdę było krępujące, rozmawiać z mamą o chłopakach.
- Zmieniając temat, dzwonił Brad, powiedział, że przyjedzie w ten weekend żeby zobaczyć jak się czujesz. - W jej głosie słyszałam ból, naprawdę boli ją to, jakie mają stosunki z Bradem. Powinnam z nim porozmawiać, on musi w końcu jej to wybaczyć, przecież to było wieki temu, a ja mam teraz Liama i Jenna, więc wszystko zmierza w dobrym kierunku. Ja mamie wybaczyłam, nie mam jej niczego za złe, mój kochany braciszek też nie powinien. Ciekawe czy specjalnie żeby tutaj przyjechać brał wolne, jeśli tak to najpierw go zabiję, a później uściskam..no...może w innej kolejności.
- To fantastycznie. - Pisnęłam podekscytowana. Moje ziewnięcie uświadomiło mnie jak byłam zmęczona, pożegnałam się z mamą i poszłam do siebie do pokoju.

________________________________
Kochani co się dzieje? Dlaczego liczba komentarzy spada? To jest smutne, ja się bardzo staram, piszę rozdziały. W tej chwili tutaj idzie mi o wiele szybciej niż na moim "pierwszym" blogu. Naprawdę poświęcam na tego bloga dużo czasu.. Ale skoro nie chcecie tego docenić to trudno :( Wystarczyłaby zwykła kropka, wiecie?

sobota, 12 kwietnia 2014

8 rozdział

Proszę przeczytajcie notkę pod rozdziałem x
*Dwa tygodnie później*
Jessica's POV
W ciągu tych dwóch tygodni dużo się zmieniło i mówiąc dużo, mam na myśli naprawdę dużo. Moja nieśmiałość i strach przed ludźmi maleją z dnia na dzień, a to wszystko dzięki jednej osobie - tak mówię o Liamie. - Od naszej pierwszej randki widzieliśmy się prawie codziennie, a gdy uczelnia została na nowo otwarta było hm.. Trochę niezręcznie w niektórych momentach. Tak naprawdę nadal nie wiedziałam "czym" jesteśmy, bo niby byliśmy na trzech randkach, pocałowaliśmy się z cztery razy, często trzymał mnie za rękę, ale nigdy nie rozmawialiśmy co nas łączy. Chciałabym wiedzieć w jakich relacjach jesteśmy. Lubiłam go i to bardzo, miałam nadzieję, że on tak samo myśli o mnie, a nie jak o zwykłym żarcie. Chociaż w sumie gdyby robił sobie ze mnie żarty już dawno by to skończył, prawda? Mam nadzieję. Tego ranka czekałam za Liamem, ponieważ uparł się żeby jechać razem skoro Jenna była chora. Wiedział, że nie odmówiłabym mu i potrafił to całkiem nieźle wykorzystać. W sobotę siedzieliśmy prawie cały dzień u mnie w domu, oglądaliśmy filmy, przytulaliśmy się i jedliśmy duuuużo lodów.
- Musimy oglądać ten film? - Jęknął gdy sięgnęłam po płytę z filmem "3 metry nad niebem"
- Tak, ponieważ go kocham i nie masz wyjścia, no chyba, że chcesz iść do domu. - Odpowiedziałam ze śmiechem. Usłyszałam jak mruczy niezadowolony i rozłożył się wygodnie na łóżku. Mówiąc wygodnie chodzi mi o to, że zajął dosłownie całe łóżko dla siebie, a ja to niby gdzie miałam usiąść? 
- Wiesz, jeśli nie masz gdzie usiąść możesz zawsze przyłączyć się do mnie, zrobię ci trochę miejsca. - Mrugnął, a ja zachichotałam. 
- Niech ci będzie. - Westchnęłam udając, że nie mam na to najmniejszej ochoty. Włączyłam film i położyłam się obok Liama. Moje łóżko nie było dwuosobowe, więc mieliśmy naprawdę mało miejsca. Leżałam strasznie blisko niego, a on mnie obejmował, to było bardzo przyjemne. W jego ramionach czułam się bezpieczna. 
- Nie wiem jak możesz lubić ten film. - Mruknął bawiąc się moimi włosami najwyraźniej w ogóle niezainteresowany filmem. 
- Czemu go nie lubisz? - Spytałam mocniej się do niego przytulając. 
- Ten film jest głupi. Niektóre sceny są tak możliwe do przewidzenia, że to jest aż śmieszne, ale skoro go lubisz to oglądaj. - Cmoknął mnie w głowę. Ten chłopak był naprawdę niemożliwie słodki. 
- Mówisz tak, bo jesteś zazdrosny, że ty taki nie jesteś. - Pokazałam mu język, jednak zaraz go schowałam gdy zorientowałam się, że on i tak tego nie zobaczy. 
- Proszę cię. - Prychnął. - Gdybym chciał być taki to mógłbym być. 
Przekomarzaliśmy się dość długo już kompletnie nie zwracając uwagi na film, w pewnej chwili być może trochę przesadziłam, bo Payne tak się wykręcił, że przygniatał mnie swoim ciałem. Wiłam się i śmiałam żeby mnie puścił. 
- Przeproś, bo inaczej cię nie puszczę. - Powiedział łaskocząc mnie. W dalszym ciągu głośno się śmiałam i próbowałam wykręcić z jego uścisku. Siedział na mnie okrakiem, więc wydostanie się spod niego było wręcz niemożliwe. Na pewno ni zamierzałam go przeprosić za to co powiedziałam, Być może z moich ust wymknęło się coś o tym, że jest mięczakiem, bo śmieje się z Hache z tego jak wyraża swoje uczucia i, że może on nie potrafi. 
- Zejdź....ze...mnie...- Mówiłam przez śmiech. 
- Nie, dopóki mnie nie przeprosisz. 
- Nie przeproszę cię. - Zamiast go przepraszać cmoknęłam jego policzek. 
- Hmm... Nadal cię nie wypuszczę, to nie jest wystarczające. - Zaśmiał się wracając do torturowania mnie. Nieśmiało przesunęłam usta do jego i złożyłam na nich krótki pocałunek. Chciałam się odsunąć, ale Liam miał chyba inne plany, ponieważ przytrzymał mnie i zaczął oddawać pocałunek. Jak zwykle był strasznie delikatny, za co byłam mu wdzięczna. W końcu poczułam, że to za dużo jak dla mnie, więc odsunęłam się. 
- Przepraszam. - Nieśmiało mruknęłam, układając się z powrotem na łóżku, a dokładniej to bardziej na Liamie. 
Uśmiechnęłam się delikatnie widząc podjeżdżający pod mój podjazd samochód - oczywiście należał on do Liama. Wzięłam torbę, wyszłam i zamknęłam dom. Stojąc pod drzwiami pomachałam szatynowi, a on uśmiechając się odwzajemnił gest. Ruszyłam w jego stronę. Podeszłam do niego, a Liam mocno mnie przytulił. Przyzwyczaiłam się już do jego uścisków, a nawet pokochałam je, on zawsze jest taki ciepły, zupełnie jakby został stworzony do przytulania.
- Hej. - Powiedziałam w jego klatkę piersiową.
- Hej. - Jeżeli było to możliwe, to przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Li, bo mnie udusisz.
- Przepraszam, po prostu kocham cię przytulać.
- Ja też uwielbiam jak mnie przytulasz. - - Możemy już jechać? Nie zrozum mnie źle, ale nie chcę spóźnić się na wykład. - Zachichotałam cicho, a Liam mi zawtórował. Wsiedliśmy do jego samochodu i odjechaliśmy.
~^~
Droga na uczelnie minęła nawet miło, a w szczególności śmiesznie. Byłam trochę smutna, że większość wykładów spędzę bez Jenny, więc Liam postanowił poprawić mi humor udając idiotę.
- Liam, ja nie wysiądę. - Wyjąkałam.
- Czemu? - Spytał delikatnie chwytając mój podbródek i spojrzał mi w oczy.
- Oni będą się patrzyć.
- Nie bój się, będę przy tobie aż do sali.
- Dobrze.
Wgłębi chciałam żeby był ze mną również na wykładach, ale niestety to było niemożliwe.
Wyszedł z samochodu i podszedł do mnie, otwierając mi drzwi, niepewnie chwyciłam jego dłoń i wysiadłam.
Prawie od razu poczułam spojrzenia ludzi na naszą dwójkę. Payne splótł nasze dłonie, a dodatkowo objął mnie ramieniem, chyba chciał mnie trochę odstresować, ale efekt był odwrotny od zamierzonego.
- Nie patrz na nich, ciesz się mną. - Mrugnął na co zachichotałam. Trochę się rozluźniłam, gdy podeszliśmy pod salę dał mi szybkiego całusa w usta - co było ogromnie słodkie z jego strony - i odszedł. Weszłam do klasy, a tam kilka dziewczyn patrzyło się na mnie tak jakbym kogoś zamordowała, w myślach mówiłam sobie "ignoruj je" i szłam dalej, na swoje zwyczajne miejsce. Usiadłam i wyciągnęłam wszystko co potrzebne na zajęcia, a nie było tego dużo. Cały czas słuchałam w skupieniu tego co mówi profesor do czasu aż mój telefon nie za-wibrował sygnalizując nową wiadomość. Nie dbając o to czy nauczyciel to zobaczy, bo szczerze nawet nie było szans żeby zauważył, wyciągnęłam telefon i sprawdziłam smsa, gdy przeczytałam od kogo był na moją twarz wkradł się mały uśmiech - Był od Liama.

Próbowałam ukryć rosnący uśmiech na mojej twarzy. Dlaczego on musi być taki słodki? Chwilę myślałam co mu odpisać, ale napisałam tylko krótkie "ok" i schowałam telefon do kieszeni. Cały czas myślałam o Liamie i nie słuchałam profesora, chyba pierwszy raz. Czy to było możliwe, że zaczynałam coś czuć do Liama? Wydaje mi się, że to było raczej niemożliwe, bo przecież nie znaliśmy się zbyt długo i tak naprawdę dużo o nim nie wiedziałam. Wreszcie wykład dobiegł do końca, szybko spakowałam swoje książki i wyszłam z sali, tam wpadłam niemalże od razu na Payne'a, głośno się zaśmiałam, a później podziękowałam mu, że mnie złapał. Serio robiłam się coraz mniej skoordynowana. Pomyślałam, że trzeba to zmienić.
- Porywam cię po zajęciach. - Mruknął biorąc mnie na ręce, czym kompletnie mnie zaskoczył. Ze zdziwienie krzyknęłam, a wszyscy, którzy byli niedaleko spojrzeli się w naszą stronę. To było naprawdę dziwne, ci wszyscy ludzie, wlepiający w nas swój wzrok, okej wiem, że Liam nie miał tytułu "najlepszego chłopaka, z którym można się związać" i wiem, że lubił mieć dziewczyny tylko na jeden raz, ale my nie robiliśmy nic złego, po prostu się wygłupialiśmy i nawet nie byliśmy razem. A to, że ludzie, może dokładniej to dziewczyny są zazdrosne, że to one nie są na moim miejscu to już nie mój problem. Ze mną na rękach chłopak przemierzał korytarz, zdobywając coraz to kolejne dziwne bądź zaciekawione spojrzenia od ludzi z uniwersytetu. Pierwszy raz miałam ich zupełnie gdzieś. Naprawdę byłam szczęśliwa, że Liam pojawił się w moim życiu, może nasze pierwsze spotkanie nie należało do najlepszych, ale zawsze dobre takie niż żadne.
~^~
Po tym moim małym porwaniu mnie Liam zakomunikował, że chciał iść na lody. Musiałam się strasznie powstrzymywać żeby nie wybuchnąć gromkim śmiechem i go nie urazić. Później odstawił mnie, jak zwykle pod samą klasę, nie wiem czy chciał się upewnić żebym trafiła tam cała i zdrowa czy co... Po tym jak skończyłam wszystkie zajęcia, razem z Payne'em poszliśmy w tylko jemu znanym kierunku. Jak się okazało znaleźliśmy się na jakiejś polanie poza miastem, nie mam pojęcia jak znalazł to miejsce, ale było wspaniałe, takie zupełnie inne niż wszystkie jakie widziałam do tej pory. Było tam wręcz magicznie i nie, nie przesadzam, żeby wiedzieć, iż nie kłamię musielibyście widzieć to na własne oczy, ponieważ nie da się tego opisać słowami. Nie wiem czy był tam prędzej wszystko przygotować, ale na trawie leżał koc, a na nim był kosz piknikowy, gdzie było chyba wszystko co kocham jeść. Była sałatka, kanapki, truskawki w czekoladzie, coś co kocham najbardziej na świecie i dużo innych smakołyków. Liam powiedział, że kiedy on i jego brat byli mniejsi ich rodzice zawsze co tydzień zabierali ich tam na piknik. Opowiedział mi trochę o swojej rodzinie, dowiedziałam się, że pochodzi z Anglii i ma tam chorą babcię i, że bardzo często ją tam odwiedzają. Chciałabym kiedyś jechać do Anglii, zobaczyć jak tam jest. Teraz wszystko się zgadzało, ten jego akcent. Dowiedziałam się także dlaczego był taki jaki był, chociaż szczerze to nie mogłam tego za bardzo słuchać. Później zrobiliśmy sobie przerwę od rozmowy i zaczęliśmy jeść, Payne karmił mnie truskawkami i wszystkim co wpadło mu w dłonie, ta mieszanka była naprawdę wybuchowa, więc ja robiłam mu to samo. Prawdopodobnie wieczorem będę wymiotować. Pomyślałam.
- Więcej nie zjem. - Jęknęłam kładąc się na kocu, nie było to najwygodniejsze, mój towarzysz musiał to zauważyć, ponieważ po chwili również się położył i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej, tak, że leżałam w połowie na nim. Od razu było wygodniej. Moje nozdrza uderzył jego charakterystyczny zapach, jak zwykle głęboko zaciągnęłam się powietrzem.
- Jessica? - Spytał niepewnie.
- Hmm? - Zanuciłam w odpowiedzi, bardziej w jego umięśniony tors.
- Wiem, że to jest szybko i może ci się wydawać za szybko, ale ja naprawdę cię lubię, nie jestem w tym dobry i nie za bardzo wiem co powiedzieć. - Zaśmiał się mocno mnie tuląc. - Ale chciałbym być kimś więcej niż tylko twoim przyjacielem, Jess, będziesz moją dziewczyną? - Spytał z nadzieją. Nie mogłam powstrzymać ogromnego uśmiechu jak i rumieńca wkradającego się na moje poliki. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego głęboko brązowe oczy.
- Też cię bardzo lubię i sama się sobie dziwię, że tak bardzo. - Zachichotałam próbując rozładować trochę to napięcie, które od niego czułam. - Więc, moja odpowiedź brzmi tak.
- Możesz powtórzyć?
- Powiedziałam, że będę twoją dziewczyną. - Zachichotałam lekko. Liam chwycił mój podbródek ciągnąc mnie do siebie, a potem złożył delikatny, pełen czułości pocałunek, takiego nie doświadczyłam jeszcze nigdy. Nie był on namiętny, ale w pełni oddawał to co czuł. Zaczęłam poruszać swoimi ustami w rytmie razem z jego. Byłam całkowicie pewna, że tego nigdy nie zapomnę. Czułam dziwny prąd przepływające przez moje ciało. Cała drżałam, a to był tylko, a może i aż pocałunek.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - Odparł stykając swoje czoło z moim. Mój oddech był szybki i urywany. - Ufasz mi? - Spytał po kilku minutach ciszy i wpatrywania się w moje oczy.
- Tak. - Moja odpowiedź była prawie natychmiastowa.
- Powiesz mi co takiego stało się w twojej przeszłości, że teraz tak boisz się ludzi?
Tego pytania na pewno się nie spodziewałam.

____________________________________________
No i mamy, nasze gołąbeczki są oficjalnie razem. Powiem wam szczerze, że dopiero teraz poznacie tak naprawdę większość część z życia Jessici. Według mnie ten rozdział do najlepszych nie należy :(
Mam do was ogromną prośbę, jeśli podoba się wam mój blog czy moglibyście go polecać gdzie tylko się da?
Jak zawsze wiecie gdzie mnie znaleźć, wszystkie kontakty ze mną macie w zakładkach, nie bójcie się pytać kiedy nowy rozdział, albo też po prostu do mnie pisać, ja jestem bardzo miłą osobą haha (błagam uwierzcie mi na słowo ♥)
Jeśli przeczytałeś zostaw w komentarzu nawet zwykłą kropkę. Czekam na wasze szczere opinie. 
Love U All ♥
Dodaję ten rozdział nawet jeśli nie było tych 10 komentarzy.