wtorek, 28 stycznia 2014

2 rozdział

- Do zobaczenia później mamo. - Zaćwierkała radosna - co zdarza się rzadko - wychodząc z domu Jessica. Dzisiaj był piątek, co oznacza, że jutro zobaczy się ze swoim bratem, przyjedzie on specjalnie dla niej z Atlanty do Waszyngtonu. Więc pewnie jest to powodem jej dzisiejszego szczęścia. 
- Dlaczego ona nie może być częściej taka radosna? - Spytała sama siebie Anne, kiedy tylko drzwi zamknęły się z trzaśnięciem. Kobieta kończyła sprzątać kuchnie, gdyż zaraz musi wychodzić do pracy - Pani Nelson pracuje jako kierownik jednego z największych banków w Waszyngtonie. W czasie gdy Anne sprzątała, Jessica odpaliła samochód o ruszyła prosto na uczelnie. Dziewczyna jak nigdy jest nastawiona pozytywnie co do dzisiejszego dnia. 

***

Właśnie skończyły się wszystkie w miarę ciekawe wykłady, a zostały same nudne, pana Browna i pana Adamsa. To są chyba dwaj najnudniejsi profesorowie w całym budynku. Jess właśnie weszła i zajęła swoje tradycyjne miejsce - siedziała z brzegu po środku sali, zazwyczaj miejsce obok niej było puste, jednak dzisiaj siedziała tam ładna rudowłosa dziewczyna, której młoda Nelson nigdy wcześniej nie widziała, nie to że kiedykolwiek rozglądała się dokładnie wokół siebie. 
- Cześć jestem Jenna i dopiero przeprowadziłam się tutaj z Miami. - Jenna wyciągnęła rękę w celu przywitania się, a brunetka walczyła ze swoim strachem. Jednak przemogła się i podała jej swoją rękę, ściskając nią dłoń nowej koleżanki, a kilka osób, dokładniej siedzące niedaleko dziewczyny wydały z siebie zdziwione odgłosy. 
- Jestem Jessica. - Powiedziała nieśmiało.
- Miło mi Cię poznać. Powiesz może dlaczego wszyscy bacznie nas obserwują? - Ruda zachichotała, Jess walczyła z uśmiechem. 
- Prawdopodobnie dlatego, że jeszcze nigdy nie odezwałam się do nikogo w tej sali jak i w szkole, a z tobą normalnie rozmawiam. - Zachichotała. Tak ona się śmieje, a to wszystko za sprawą Jenny. Niebieskooka nie ma pojęcia czemu, ale przy nowej koleżance czuje się równie swobodnie co przy swojej najbliższej rodzinie. 
- Och. - To było jedyne co mogła powiedzieć, gdyż do sali wszedł profesor, jak zwykle spóźniony o ponad dziesięć minut. Wszyscy chociaż bardzo znudzeni słuchali uważnie tego, co ma do powiedzenia pan Brown. Jessica była tak skupiona, że gdy mała karteczka uderzyła tuż przed jej twarzą odskoczyła. Spotkała się z cichym chichotem Jenny, spojrzała na nią krzywo, a ta od razu się uciszyła. Nelson powoli rozwinęła liścik i zaczęła czytać "nie się mnie bać, jeśli uznasz, że jesteś gotowa, aby powiedzieć mi dlaczego taka jesteś, ja chętnie cię wysłucham. A teraz. Po zajęciach może pojedziemy do mnie? Proszę odpisz." Dziewczyna chwilę zastanawiała się co napisać, a co kilka sekund zerkała w stronę nowej koleżanki, która miała uśmiech na twarzy. W końcu dziewczyna postanowiła odpisać "Jesteś świetna, dziękuje na pewno tak zrobię. Umm...Nie wiem, mama pewnie będzie się martwić. Więc może lepiej jak pojedziemy do mnie?" Napisawszy podała liścik z powrotem Jennie.
- Dlaczego twoja mama miałaby się martwić? - Wyszeptała cicho. Jessice zajęło trochę czasu, aby dobrze dobrać słowa, tak żeby nie zdradzić jej zbyt wielu informacji. 
- Moja mama od pewnego zdarzenia stała się bardzo opiekuńcza wobec mnie.
- Nie będę pytać o nic więcej, bo widzę, iż to jest dla ciebie bardzo trudne. - Jenna uśmiechnęła się pokrzepiająco. - Więc w takim razie idziemy do ciebie? - Znów się uśmiechnęła. Nie sposób nie zauważyć jej pięknego białego uśmiechu. 
- Tak, myślę, że tak. - Jess uśmiechnęła się nerwowo.
- Hej, nie denerwuj się. - Powiedziała Jen. Nelson ma wrażenie, że znają się już długo, naprawdę zdążyła polubić rudowłosą. 
- Tak właściwie gdzie mieszkasz? - dziewczyny zaczęły rozmawiać nie przejmując się nauczycielem.
- Na obrzeżach Waszyngtonu. 
- Och to daleko. - stwierdziła zdziwiona? 
- Yep. Ale mam samochód, więc jazda nie trwa tak długo. - Jessica z każdą chwilą czuje się coraz bardziej pewnie podczas rozmowy z Jeną. Reszta wykładu minęła im nawet szybko, po zakończonych zajęciach dziewczyny schowały swoje notatki do toreb i ruszyły do wyjścia z uczelni. Przed wyjściem ktoś na nie wpadł, Jessica od razu go rozpoznała, to był ten sam chłopak, na którego wczoraj wpadła. Tajemniczy mężczyzna zauważywszy Jess uśmiechnął się do niej bezczelnie po czym powiedział:
- I co już się namyśliłaś? Będzie szybko i po sprawie. - Jego pewność siebie była trochę rozśmieszająca. Nelson tylko przewróciła oczami na jego słowa.
- Chyba w twoich snach się zgodzę. - Warczy dziewczyna czym sama siebie zaskakuje. Chyba obecność kogoś komu w pewnym stopniu zaufała, bo z nią rozmawia, wpływa jakoś na Jessicę, sama obecność, wsparcie jakie daje jej Jena wiele dla niej znaczy. Rudowłosa przewraca oczami na chłopaka stojącego przed nimi oraz prycha cicho pod nosem gdy odzywa się do jej koleżanki. Brunetka patrzy się w jej kierunku.
- Znasz go? - Pyta zdziwiona.
- Nie, całe szczęście nie, jednak słyszałam o nim co nieco. - Mówi. - Payne - zwraca się do chłopaka - Odwal się od niej. Nie znam cię koleś, ale nie podoba mi się sposób w jaki mówisz do Jessici. - Jena jest bliska krzyku, jednak udaje jej się go powstrzymać. 
- Och. Więc ma na imię Jessica. - Powiedział z uśmieszkiem. Jena posłała nieme "przepraszam" w stronę Nelson, ta tylko kiwnęła głową. On tylko zna jej imię przecież to nic wielkiego. 
-A teraz... jeśli byś nie wiedziała, to ja też mam imię. 
- Chyba nie chce go znać. - Syczy Jena.
- Jena! - Krzyczy Jess. 
- Co? - Pyta miło Jessicę.
- Nie bądź taka, przecież nic nie zrobił. - Mówi spokojnie. Ona zawsze była, a przynajmniej starała się być miła, nawet jeżeli ktoś był w stosunku do niej niegrzeczny. Po prostu taką miała naturę, chyba po jej ojcu. On też był dla każdego miły, zawsze się uśmiechał- Jessica też, ale po pewnym zdarzeniu przestała to robić.
- Jessica żartujesz, prawda? - Spytała zdziwiona Jena.
- Och. Dziękuje, więc chcesz poznać moje imię? - Pyta pewny siebie chłopak. Jess przewróciła oczami na jego wielkie rozdęte ego.
- Czy ty właśnie przewróciłaś na mnie oczami?! - Krzyknął. Jezu naucz się panować nad swoimi emocjami. Pomyślała, po tym jak cofnęła się o wielki krok do tyłu. "Jeszcze raz przewrócisz na mnie oczami to znów dostaniesz po mordzie!" W głowie miała tylko te słowa, to co powiedział chłopak bardzo przypominało jedno z jej niemiłych doświadczeń. Nie wiedząc co robi położyła się na podłodze i zaczęła po cichu szlochać. Ani Jena ani Payne nie wiedzieli co się dzieje. Ku zdziwieniu rudowłosej to właśnie chłopak uklęknął przy brunetce jako pierwszy. Jena chwilę stała w osłupieniu, zdziwiona zachowaniem chłopaka. 
- Proszę nie płacz. - Powiedział łagodnie chcąc dotknąć jej policzka, jednak dziewczyna się cofnęła i zaczęła jeszcze bardziej szlochać. - Nie zrobię ci krzywdy obiecuję. Tak w ogóle jestem Liam. - Uśmiechnął się. Miał ładny, szczery uśmiech.      
- Nie mogę. - Wybełkotała. Liam westchnął.
- Jeśli chcesz płakać to płacz, ale chociaż proszę wstań z tej podłogi. - Wyciągnął w jej stronę rękę, a ona wahając się chwyciła ją delikatnie. Chłopak musiał wzmocnić uścisk żeby móc ją podnieść.Dziewczyna dalej płakała. 
- Proszę nie płacz. Nie cierpię gdy dziewczyny to robią. - Znów spróbował wytrzeć jej łzy i tym razem mu się udało.        
- Chcesz się przytulić? - Wyszeptał jej na ucho. Dziewczyna niepewnie skinęła głową. Liam w tempie prawie natychmiastowym zamknął ją w ciasnym uścisku. Jessica zaciągnęła się jego zapachem. Czuć było od niego także papierosy, ale zignorowała to, tylko wtuliła się w niego mocniej. Chłopak pocierał rękoma jej plecy żeby się trochę uspokoiła i chyba powoli zaczynało to działać. Gdy była już całkowicie uspokojona odsunęła się od Liama z małym, nieśmiałym uśmiechem. Gdy on ją przytulał czuła się tak inaczej, miło, bezpiecznie i ciepło. 
- Już lepiej? - Spytał ocierając jej ostatnią łzę z policzka, z nadzieją, że już żadna nie spadnie.
- Tak dziękuje, Liam. - spróbowała się uśmiechnąć, ale nie potrafiła. 
- Jessica idziemy? - Spytała lekko zdziwiona? Zirytowana? Jena. 
- Tak już idziemy. - Odpowiedziała patrząc w brązowe tęczówki chłopaka. - Do zobaczenia, tak myślę. - Powiedziała wesoło po czym razem z Jeną ruszyły do auta Jess. 
- Co to do cholery było?! - Spytała bardziej siebie niż Jessici. 
- Nic. Po prostu potrzebowałam tego. Zawsze gdy wspomnienia wracały robił to mój brat, ale odkąd nie mieszka ze mną, nie potrafię sobie sama poradzić. - Jessica odpowiada tak jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶
- No i jesteśmy. - Powiedziała Jessica gasząc samochód.
- Masz ładny dom. - Szepnęła Jena. 
- Dzięki. Poczekaj aż poznasz moją mamę, ona nie da ci żyć. - Zaśmiała się Jess. 
- Na pewno nie będzie tak źle. - Machnęła ręką również śmiejąc się Jena.
- Wejdźmy do środka i przekonajmy się. - otworzyły drzwi po czym opuściły pojazd.
*
- Mamo jestem w domu i przyszła do mnie znajoma. - Krzyknęła zamykając drzwi. Jej mama od razu pojawiła się w salonie ze zdziwionym, ale za razem szczęśliwym wyrazem twarzy.
- Dzień dobry jestem Jena. - Powiedziała podając kulturalnie rękę kobiecie.
- Miło mi cię poznać Jeno. Proszę mów mi Anne. - Uśmiechnęła się lekko pani Nelson.
- Mamo my będziemy u mnie. - Powiedziała Jessica ciągnąc Jenę do swojego pokoju. Mama dziewczyny krzyknęła szybko, że wkrótce będzie obiad. Weszły do pomieszczenia, a Jena zaczęła dokładnie skanować pokój, nie przypominał on pokoju dorosłej dziewczyny jaką jest Jess, ale bardziej przypominał pokój nastolatki.

______________________________________________
No i za nami drugi rozdział. Co o nim myślicie? Proszę liczę na wasze szczere opinie w komentarzach. Jeśli chcecie być informowani o rozdziałach to zostawcie nazwę twittera w komentarzu :)

wtorek, 14 stycznia 2014

1 rozdział

Jessica jak zwykle wracała do domu z zajęć. Krzywym okiem patrzyła na każdego kto na nią spojrzał. Robiła tak gdyż dawniej doświadczyła okropnych rzeczy, od tego czasu dziewczyna jest bardzo skryta i nieufna. Zawsze trzyma się na uboczu, z dala od innych. Dzisiaj był, a właściwie powinien być jeden z najlepszych dni w jej życiu, bo to właśnie dziś Jessica kończy 20 lat. Jednakże wspomnienie o urodzinach przywołuje jej najgorsze wspomnienia, a wszystko zaczęło się gdy miała 15 lat, rok później było już tylko gorzej. Powoli szła do samochodu gdy ktoś na nią wpadł a taką siłą, że upadła z wielkim hukiem na bruk obijając znacząco swój tyłek. 
- Uważaj jak chodzisz. – Warknął na nią chłopak, który ją staranował. On się do niej odezwał, a dziewczyna nigdy z nim nie rozmawiała, czyli był nieznajomy, Jessica musiała zbierać siły by nie zacząć krzyczeć, jednak to nie dało zbyt wiele, ponieważ dosłownie sekundę później zaczęła krzyczeć żeby tajemniczy mężczyzna od niej odszedł, ten jednak nic sobie nie robił z jej krzyków tylko położył dłoń na ustach dziewczyny. Ta była już naprawdę bardzo przestraszona, najbardziej bała się, że to będzie powtórka z sytuacji, które zdarzyły się jej dwa razy, rzeczy przez które jest właśnie taka skryta i cicha. 
-C-co-ch-chc-chcesz mi zrobić? – Wyjąkała już przygotowując się na to co miało nadejść, coś czego nie chciała już nigdy więcej doświadczać. 
- Spokojnie kochanie, chcę tylko sprawić byś poczuła się dobrze. – Tajemniczy chłopak jedną ręką objął ją w talii, a drugą ręką zaczął masować jej ramiona, z czasem zjeżdżał coraz niżej. 
- Proszę przestań. Ja chcę wrócić tylko do domu. – Powiedziawszy to z jej oczu wypłynęło kilka łez, a za nimi jeszcze więcej. Błagała aby chłopak nie był psychiczny, czy jakoś strasznie napalony i żeby pozwolił jej odejść. 
- Dobrze, teraz cię puszczę, bo nie zamierzam cię zgwałcić, a jak widzę sama chętna nie jesteś, ale jeszcze się spotkamy i to lada chwila. – Powiedział z głupkowatym uśmiechem i od niechcenia puścił jej talię. Jessica od razu poczuła się znacznie lepiej, bo już nie musiała się martwić czy tajemniczy chłopak coś jej zrobi, jednak niepokoiły ją jego słowa "jeszcze się spotkamy i to lada chwila" , po części w to nie wierzyła jednak gdzieś w głębi odczuwała niepokój. Tajemniczy uśmiechnął się do niej przebiegle oraz puścił oczko po czym odszedł od Jess bez słowa. Dziewczyna odszukała swój samochód, a było to prawdziwym wyzwaniem gdyż była rozkojarzona, za pewne jej myśli krążyły wokół słów chłopaka. Rozedrganymi dłońmi włożyła kluczyk do drzwi przekręcając go, otwierając automatycznie cały pojazd. Rozejrzała się dookoła i wsiadła do samochodu, tam dała upust wszystkim emocjom jakie nią targały w ciągu tych zaledwie 10 minut. Krzyknęła kilka niezrozumiałych przekleństw, a później rozpłakała się niczym dziecko, które nie dostało swojej wymarzonej zabawki. Siedziała tak w samochodzie dobre 20 minut, gdy zorientowała się, iż jej mama może się strasznie martwić, że jej kochana córka jeszcze nie wróciła, a przecież zawsze po skończonych zajęciach wraca od razu do domu. Może teraz kilka słów co robi, a raczej czego uczy się Jessica, otóż ona jest na pierwszym - właściwie już koniec - roku studiów, Jess chce być psychologiem. Zabawne prawda? Innym chce pomagać, ale sobie pomóc nie potrafi. Zebrała w sobie resztki sił i powoli odpaliła samochód. Niepewnie ruszyła, rozglądając się przy tym dokładnie. Jazda minęła jej długo, dziewczyna odtwarzała ciągle w głowie słowa nieznanego chłopaka "jeszcze się spotkamy i to lada chwila" próbowała o tym zapomnieć, ale w jakiś sposób wryło jej się to do mózgu i choćby starała się ze wszystkich sił zapomnieć to i tak by to nic nie dało. Ostrożnie wjechała do garażu, zgasiła silnik, chwyciła swoją torbę z miejsca pasażera, otworzyła drzwi po czym wyszła zamykając je z wielkim hukiem, ale w tamtej chwili o to nie dbała, ponieważ była zbyt znerwicowana. Upewniła się dwa razy czy zamknęła garaż i weszła do domu. W środku od razu przywitał ją zapach świeczek i kadzideł. Jej mama ma obsesję na ich punkcie, a dwa uważa, że Jessica w ten sposób staje się trochę spokojniejsza, poprzez wdychanie kojących aromatów, które mają egzotycznie zapachy, czasami też w domu można wyczuć aloes, lawendę bądź jaśmin. Rzeczywiście w małym stopniu to działa kojąco na nerwową dziewczynę. Zaciągnęła się zapachem - jak jej się wydawało pomarańczy - i weszła w głąb domu. Torbę zostawiła w salonie, a sama skierowała się do kuchni gdzie zastała pichcącą jakże przepysznie pachnące danie. 
- Cześć mamo. - Powiedziała cicho brunetka. Jessica była piękną dziewczyną o długich, falowanych, ciemnobrązowych włosach, które najczęściej opadały kaskadami na jej plecy, gdy nie były rozpuszczone zawsze związywała je w koński ogon, czasem zdarzało się, że spięła włosy w koka, ale to naprawdę rzadko ze względu na to ile miała włosów i były one strasznie grube, więc kok po jakimś czasie zamieniał się w kiepską imitację kitki. Miała ona także duże, błękitne jak ocean oczy. A jej usta miały idealny kształt, przypominały serduszko, były pulchne o różowym, a może bardziej malinowym kolorze. Na jej prawym policzku była widoczna jednak niewielka blizna. 
- Hej słońce. Jak było dziś na zajęciach? - Spytała mama, gdy Jessica dawała jej całusa w policzek. 
- Było tak jak zawsze. - Odpowiada z małym zawahaniem. 
- Czy aby na pewno? - Starsza kobieta podnosi jedną brew, zupełnie tak jakby wyczuwała kłamstwo swojej córki. 
- Cóż... - Jessica westchnęła próbując ułożyć jakieś sensowne zdanie - Wpadłam dzisiaj na jednego chłopaka. - Powiedziała zaskakując samą siebie spokojnym głosem. 
- Rozmawiałaś z nim? - Spytała jej rodzicielka z nadzieją w głosie. Tak, Anne coraz bardziej martwiła się o swoją ukochaną i jedyną córkę, kobieta ma jeszcze syna, ale ten nie chce z nią utrzymywać bliższych kontaktów, nie po tym co jej były mąż zrobił. Bała się, że jej córka skończy bez nikogo przy swoim boku oraz, iż nie będzie miała z kim porozmawiać. Jessica rozmawia tylko z nią i z Bradem, czyli jej bratem. 

_____________________________________________________
Cześć, cześć, czołem :D 
Tutaj @agatorek29 , przychodzę do was z kolejnym blogiem, tak, tak, wiem, nawet nie skończyłam z Harry'm, ale pozwólcie że się wytłumaczę (lolz) jest strasznie mało opowiadań o Liamie, więc chciałabym coś o nim napisać. + Ktoś podrzucił mi pomysł, więc zaczęłam pisać i o to jest ^^ , mam do was prośbę, jeśli możecie to polecajcie tego bloga gdzie się da, z góry wielkie dzięki <3 chcesz być informowany? Zostaw twittera w komentarzu :)