niedziela, 28 września 2014

14 rozdział

- Jess, muszę ci coś powiedzieć. - Skinęłam głową by kontynuował. - Wyjeżdżam, prawdopodobnie na stałe. - Kiedy to powiedział, zatkało mnie, miałam ochotę płakać, ale nie potrafiłam zrobić najmniejszego ruchu. Uciekłam od niego, biegłam przed siebie ile sił w nogach, nie patrząc, wbiegłam na ulicę, kiedy się odwróciłam widziałam już tylko reflektory samochodu jadącego wprost na mnie.
- NIEE! - Krzyknęłam. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to był tylko sen, nic więcej, ale mimo wszystko bardzo realistyczny. Chciało mi się płakać chociaż to był wytwór mojej wyobraźni, wstrząsnął mną. Sprawdziłam na telefonie godzinę, szósta rano. Świetnie. Pomyślałam. Dzisiaj było rozdanie dyplomów Liama, chciał żebym z nim poszła, więc oczywiście się zgodziłam, jednak najpierw postanowiłam zadzwonić do mojego chłopaka. Wiedziałam, że go obudzę, ale po prostu chciałam usłyszeć jego głos.
- Halo? - Odebrał po trzecim sygnale. Miał tak zachrypnięty głos, że od razu się domyślałam, iż go obudziłam.
- Hej. - Powiedziałam cicho.
- Jess, kochanie coś się stało? - Spytał od razu zmartwiony.
- Miałam zły sen i chciałam usłyszeć twój głos.
- Opowiedz mi o nim.
- Powiedziałeś, że wyjeżdżasz i już nie wrócisz, zaczęłam biec i wpadłam pod samochód, wtedy się obudziłam. - Opowiedziałam mu w większym skrócie. Tak naprawdę bałam się, że mnie wyśmieje z powodu mojego telefonu, ale on tylko milczał. Zrzuciłam to na to, iż go obudziłam.
- Jestem tutaj, kocham cię.
- Też Cię kocham. - To nigdy mi się nie znudzi, definitywnie.
- Widzimy się na rozdaniu dyplomów, tak?
- Tak. Przepraszam, że cię obudziłam, już daję ci spać dalej. Do zobaczenia. - Nie dałam mu szansy odpowiedzieć, bo się rozłączyłam. Skoro już byłam rozbudzona to nie było sensu żebym leżała dalej w łóżku. Wstałam i poszłam wziąć prysznic. Ubrałam się w obojętnie jakie ciuchy i z książką w ręku usiadłam na łóżku. Mój nowy nabytek "Gwiazd naszych wina", kupiłam ją kilka dni temu, a już byłam na połowie. To była piękna książka, wzruszająca. Kiedy spojrzałam na zegarek była 5, co oznaczało, że miałam pół godziny zanim przyjedzie Liam. Jakoś się nie przejęłam, bo nie miałam zamiaru spędzić Bóg wie jak dużo czasu w łazience, po prostu założyłam sukienkę i odpowiednie buty i już byłam gotowa. Zeszłam na dół, a tam wyjątkowo była moja mama, oraz Lisa.
- Lisa! - Rzuciłam się na dziewczynę. Była moją przyjaciółką, nawet jeśli jej związek z Brad'em się rozpadł.
- Jak ładnie wyglądasz. - Pochwaliła mnie.
- Córeczko, wyglądasz pięknie. - Zawtórowała mama.
- Co ty tu robisz? - Spytałam.
- Przeprowadzam się. Razem z Bradem postanowiliśmy dać sobie drugą szansę i zaczynamy wszystko od nowa.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - Pisnęłam i mocno przytuliłam dziewczynę. To była naprawdę świetna wiadomość, oni zawsze byli dla mnie przykładem prawdziwej, kochającej się pary. Zawsze marzyłam o takim związku jak ich, a to, że postanowili dać sobie jeszcze jedną szansę świadczy o ich miłości.
***
Na rozdaniu dyplomów ledwie co mogłam zamienić słowo z Liamem, ponieważ ten ciągle gdzieś musiał iść, nie miałam pojęcia o co mu chodziło, ale ewidentnie to miało coś wspólnego ze mną. Czułam, że go traciłam, a przecież niedawno dopiero co go "zyskałam". To nie było możliwe żeby mój kochany chłopak zachowywał się w taki sposób bez powodu, po rozdaniu postanowiłam wybadać sprawę. Jedyny gest jaki wykonał w moją stronę to przesłanie buziaka kiedy był na scenie. Jak tylko cała ceremonia się zakończyła od razu do niego podbiegłam i mocno przytuliłam, praktycznie wskoczyłam na niego. Liam śmiał się trzymając mnie tym samym chroniąc od upadku. Śmiał się. On się śmiał. To wszystko co się dla mnie liczyło.
- Gratuluję mój chłopaku. - Wyszeptałam mu do ucha.
- Kocham cię, jeszcze nigdy nikogo tak nie kochałem, proszę pamiętaj o tym. - Po tym złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, stado motyli wybuchło w moim brzuchu. Jeszcze nigdy nie całował mnie tak mocno przy wszystkich, ale w tamtej chwili liczył się tylko on, nic więcej. Kochałam go na zabój, dla Payne'a zrobiłabym wszystko, był wyjątkowy. Był moim ideałem, wiem, ideały nie istnieją, ale on taki był. IDEALNY. Czuły, troskliwy, kochany, radosny, opiekuńczy, wrażliwy, a co najważniejsze kochał mnie, a ja jego.
- Ew, weźcie pokój, czy coś. - Udali odruchy wymiotne. Wywróciłam oczami na ich dziecinność.
- Stary, zabieraj te łapy od mojej siostry.
- Daruj sobie, jest jej chłopakiem. Tak na marginesie ty jesteś mniej delikatny. Plus, jeśli ją puści, Jessica spadnie.
- Nie obchodzi mnie czy moja siostrzyczka obije sobie dupę, ale nie chcę żeby obściskiwała się z Liamem przy wszystkich.
- Czy możecie przestać oboje i po prostu dać mi się nacieszyć moim chłopakiem?! - Warknęłam na Lisę i Brada ledwo odsuwając się od szatyna. Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać.
- O nie, stary, przez ciebie moja siostrzyczka zrobiła się napalona...- Dramatyzował Brad.
- Cóż ja poradzę na to, że jestem gorący. - Poruszył sugestywnie brwiami.
- Boże...- Jęknęłam i schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi.
- Dobra chłopcy, nie wiem idźcie sobie pogadać czy coś, a ja zabieram na chwilę Jessicę. - Powiedziała Lisa, jednak zanim poszłyśmy podszedł do nas Greg. Przywitał się z nami i odeszłyśmy.
- Bez urazy, ale po co mnie wyciągnęłaś?
- Chciałam ci powiedzieć, że przystojny ten twój Liam, ale czy on zawsze jest taki zamyślony?
- Nie, tylko dzisiaj się tak zachowuje, nie wiem co mu jest.
- Słuchaj, słyszałam jak Brad z kimś rozmawiał, że musi w końcu jej to powiedzieć, ale nie mam pewności czy to był Liam, ale jeśli tak to nie domyślasz się co miałby ci takiego powiedzieć? - To mnie zszokowało, co Liam chciał mi powiedzieć? Chciał ze mną zerwać? W odpowiedzi pokiwałam przecząco głową, chyba wolałabym żeby Lisa mi nic nie mówiła. Od tej chwili w mojej głowie cały czas było pytanie "czy to był Liam?" i "co takiego chciał mi powiedzieć?". Najprościej byłoby go po prostu zapytać, ale wtedy Lisa mogłaby być ochrzaniona przez mojego brata, a dopiero co do siebie wrócili.
- Przepraszam ludzie, ale chciałbym wziąć moją dziewczynę w wyjątkowe miejsce. - Powiedział Payne po godzinie siedzenia w pubie Brad i Greg wpadli na pomysł żeby oblać ukończenie szkoły, ja niechętnie się zgodziłam, ale zrobiłam to tylko ze względu na to, że Liam bardzo chciał iść. Mimo początkowej niechęci bawiłam się naprawdę dobrze, nie mogłam nic wypić z resztą mój chłopak także, ale bez tego bawiliśmy się wspaniale. Prawie cały czas przetańczyliśmy razem. Kogo mi jedynie brakowało? Jenny. Nie było między nami najlepiej, zawiodłam się na niej i nie potrafiłam tak szybko wszystkiego zapomnieć i udawać, że jest jak dawniej, potrzebowałam o wiele więcej czasu. Sulkin zagwizdał, ten chłopak chyba nigdy się nie zmieni, za każdym razem kiedy się spotykamy w czwórkę razem z jego dziewczyną cały czas się śmieję, potrafi opowiadać tak suche żarty, że człowiek nie może opanować śmiechu. Jakiś czas temu poszliśmy na podwójną randkę, na mecz koszykówki, dwa słowa, nigdy więcej. Nigdy więcej ani podwójnych randek, ani meczy koszykówki. Przez ten sport chłopacy zmieniają się w zwierzęta, dosłownie, jeśli mnie pytasz. Chłopcy wykonali ten swój dziwny uścisk, którego nigdy nie zrozumiem, a ja mocno przytuliłam Lisę, mojego brata oraz Grega.

***

"Jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała", te słowa cały czas odbijały się echem w mojej głowie. Nie wiem co miał na myśli mówiąc mi to w samochodzie, ale od tamtej pory oboje milczeliśmy. Wyjątkowe miejsce okazało się być kinem, było zaskoczeniem, bo przeważnie kiedy mówił "wyjątkowe miejsce" chodziło o "nasze" miejsce. Nie chciał mi powiedzieć na co mnie zabiera, ale widziałam plakaty reklamujące "Gwiazd Naszych Wina", a Liam słyszał jak mu o tym mówiłam, więc domyśliłam się.
- Jesteś najlepszy. - Powiedziałam podczas siadania na naszych miejscach w sali. Kino było wypełnione ludźmi, nic dziwnego, w końcu to była premiera.
- Uwierz mi, nie jestem. - Usłyszałam jak mamrocze pod nosem. Postanowiłam to zignorować. Przez cały film byłam wtulona w bok Liama, a on bawił się moimi włosami, miałam świadomość, iż film go za bardzo nie interesował, ale doceniałam to, że poświęcił się dla mnie.
- Chciałbym być na twoim miejscu, to jest o wiele prostsze. - Powiedział Liam, kiedy okazało się, że Gus umrze. Nie potrafiłam zrozumieć o co mu chodzi. Dlaczego chciał umrzeć i co znaczyło to, że to jest o wiele prostsze?
- Liam? - Odwróciłam głowę w jego stronę i wyszeptałam.
- Hmm?
- Co się dzieje? Jesteś dzisiaj jakiś dziwny...
- Jessica...Nie chciałem żebyś dowiedziała się w taki sposób, ale ja...- Jąkał się. Przewidywałam każdy scenariusz, ale nie taki. Nie chciałam tego. To nie mogło być prawdą, nie mogło.
- Wykrztuś to z siebie!
- Ćsiiiii....- Usłyszałam wokół siebie. No tak, byliśmy w kinie, a ludzie chcieli oglądać film.
- Wyjeżdżam...- W jego oczach widziałam łzy. Nie mogłam tego pojąć, mój sen, a raczej koszmar właśnie się spełniał, a ja nie mogłam na to nic poradzić.
- J-j-jak t-to w-wyjeżdżasz? - Jąkałam się czując już napływające łzy do moich oczu. W jednej chwili wszystko legło w gruzach.
- Moja babcia w Anglii, pamiętasz, opowiadałem ci o niej. Zachorowała i potrzebuje stałej opieki, a na razie jest w takim stanie, że nie możemy jej przetransportować samolotem. Razem z rodzicami postanowiliśmy się tam przenieść, nie wiemy czy w ogóle wrócimy. - Gdy tylko to usłyszałam moje serce roztrzaskało się na miliony kawałków. Jak to było możliwe? W jednej chwili moje szczęśliwe życie się skończyło, a zaczął się koszmar.
- Jak to nie wiesz czy wrócicie? Chociaż kiedy wyjeżdżasz?
- Jutro.
- Jak mogłeś nie powiedzieć mi o tym prędzej? Nienawidzę cię za to! - Krzyknęłam po czym szybko zaczęłam opuszczać salę kinową, nie wytrzymałabym tam dłużej. Nie mogłam uwierzyć, jak on mógł tak mnie kłamać? Nie mógł powiedzieć tego prędzej? Robilibyśmy wszystko to, co robią pary w filmach w takich sytuacjach, a tak? Teraz ja go nienawidzę, nie chcę widzieć go więcej na oczy. Dobra, może jednak go nie nienawidzę, bo go kocham, ale czuję się oszukana, zraniona i pusta w środku. Mówiłam do siebie kiedy biegłam nie patrząc gdzie, mając nadzieję, że trafię jakoś do domu. Słyszałam krzyk Liama gdzieś z tyłu, ale nie zwracałam na to uwagi. On wyjeżdża. Wyjeżdża. Już nigdy nie wróci. Zostawi mnie. W mojej głowie zaczęły pojawiać się pytania, czy on w ogóle mnie kochał, gdyby tak było to na pewno powiedziałby mi o tym prędzej.
- Jessica! - Krzyczał dalej, teraz słyszałam go wyraźniej, a znaczyło to tylko jedno, był coraz bliżej mnie.
- Zostaw mnie! - Krzyknęłam ile sił w płucach. Powoli czułam jak brakuje mi sił.
- Nie, bo cię kocham. - W końcu mnie załapał, na początku się wyrywałam, ale później dałam za wygraną.
- Liam, proszę cię zostaw mnie. - Płakałam, uderzając pięściami w jego tors.
- Pozwól mi zostać z tobą tę ostatnią noc. - Wyszeptał do mojego ucha. - Jessica uwierz mi, nie chciałem cię skrzywdzić, po prostu nie wiedziałem jak mam ci to powiedzieć. Kocham cię, cholera jesteś dla mnie najważniejsza. Nigdy nic lepszego nie spotkało mnie od ciebie. Jesteś idealna. Kocham cały czas spędzony z tobą i świadomość, że mam to wszystko zostawić zabija mnie, ale nic nie poradzę. Rodzice się uparli, że mam z nimi jechać. Proszę, chcę być z tobą chociaż przez tą noc. Nie chcę wyjeżdżać ze świadomością, że się nie pożegnaliśmy. - Kiedy tak go słuchałam trochę się uspokoiłam, ale łzy nadal leciały z moich oczu.
- Dobrze. Tylko obiecaj mi, że będziesz o mnie pamiętać. - Powiedziałam. Mój głos był zachrypnięty przez płacz. Chciałam z nim spędzić chociaż tą ostatnią noc i jutrzejszy dzień, aż nie wejdzie do samolotu. Kochałam go całym swoim sercem.
- Kocham cię Jessica. - Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, jego ręce powędrowały na mój tyłek, ale tym razem mu pozwoliłam, ja swoje ręce zaplątałam w jego włosy. Liam podniósł mnie, moje nogi automatycznie owinęły się wokół niego, nie chciałam spaść.
- Też cię kocham. A teraz chodźmy do samochodu i jeźdźmy do ciebie.
***
Całując się weszliśmy do domu, nie bardzo zważając na to, czy ktoś jest w domu. Po prostu chcieliśmy się nacieszyć sobą tyle ile mogliśmy dopóki nie zostalibyśmy zmuszeni do rozstania się. Poszliśmy prosto do pokoju Liama.
- Weźcie pokój! - Krzyknął po drodze jego brat.
- Właśnie to robimy! - Odpowiedział Liam.
Kiedy znaleźliśmy się w pokoju w końcu oderwaliśmy się od siebie. Usiadłam na łóżku i patrzyłam jak Payne czegoś szuka.
- Mam coś dla ciebie. Napisałem to jakiś czas temu, ale nigdy nie miałem odwagi żeby ci ją zaśpiewać. - Moje serce przyspieszyło, czy on właśnie powiedział mi, że napisał dla mnie piosenkę? Niczego więcej nie potrzebowałam aby znów zaczął płakać. I jak ja mam się rozstać z tak cudownym chłopakiem? To mnie zniszczy. Pomyślałam. Wyciągnął gitarę, usiadł obok mnie na łóżku i zaczął uderzać w struny.
Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.

I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile.
You've never loved your stomach or your thighs.
The dimples in your back at the bottom of your spine.
But I'll love them endlessly.

I won't let these little things slip out of my mouth.
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.

You can't go to bed without a cup of tea..
And maybe that's the reason that you talk in your sleep.
And all those conversations are the secrets that I keep
Though it makes no sense to me.

I know you've never loved the sound of your voice on tape,
You never want to know how much you weigh.
You still have to squeeze into your jeans,
But you're perfect to me.

I won't let these little things slip out of my mouth..
But if it's true it's you, it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.

You'll never love yourself half as much as I love you.
You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,
Like I love you. Ooh..

I've just let these little things slip out of my mouth.
'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to.
And I'm in love with you and all these little things.

I won't let these little things slip out of my mouth.
But if it's true. it's you.. it's you they add up to.
I'm in love with you. And all your little things.

Płakałam. Po prostu płakałam. To było idealne. Nie chciałam robić nic innego niż siedzieć przytulona do Liama. W mojej głowie nieraz wyobrażałam sobie, nas jako staruszków, chciałam żeby to był ten jedyny, ale widocznie los chciał inaczej. Nasze drogi miały się już nigdy nie spotkać. Jego kciuk zaczął wycierać każdą spadającą łzę.
- Kochanie nie płacz, proszę cię. Jesteś na to zbyt idealna. - Całował moją twarz. Był tak słodki, to wszystko jeszcze bardziej komplikowało naszą sytuację.
- Ty napisałeś dla mnie piosenkę, chciałabym się cieszyć, ale świadomość, że jutro wyjedziesz...- Zaczęłam łkać.
- Nie myśl o tym. Proszę.
***
Nasza ostatnia noc była wspaniała, nigdy tego nie zapomnę. To było coś nie do opisania, coś magicznego rzekłabym. Mój chłopak odlatywał szybciej niż przypuszczałam, bo od wstania mieliśmy dla siebie jedynie dwie godziny. Całą drogę na lotnisko przepłakałam, byłam w szoku, że w ogóle miałam jeszcze czym płakać. To była ta chwila, już byliśmy przy bramkach.
- Kocham cię. Tak będzie zawsze. - Powiedział przed złożeniem czułego pocałunku na moich ustach. To był ostatni pocałunek, chciałam go jak najlepiej zapamiętać.
- Nie zostawiaj mnie. Kocham cię. - Wypłakałam kiedy szedł w stronę wejścia.
- Zawsze będę twój. Żegnaj.
- A ja twoja. - I z tym zniknął mi z oczu. Miałam ochotę upaść na kolana i płakać, ale zamiast tego szłam w stronę wyjścia, niestety mało co widziałam przez łzy, ale nie dbałam o to. Ból który czułam był niewyobrażalny, czy czułeś się kiedyś tak jakbyś stracił wszystko co miało dla ciebie znaczenie? Ja właśnie wtedy się tak czułam, nie polecam nikomu. To było okropne, świadomość, że nie miałam na to wpływu, że nie mogłam z tym nic zrobić.
- Jessica! - Usłyszałam wołanie Jenny.
- Co ty tu robisz?
- Wiem o wszystkim. Tak mi przykro, chodź tutaj. - Mocno mnie przytuliła, a ja znów zaczęłam płakać.
- To tak boli. Ja go kocham..- Płakałam w jej ramię. Przyjaciółka nic nie mówiła tylko gładziła moje plecy. Nie przejmowała się tym, że moczę jej bluzkę. W tej chwili przekonałam się, że mogę na nią liczyć.
- Chodź pojedziemy do domu, kupimy masę lodów i wypożyczymy jakieś babskie filmy. - Uśmiechnęła się słabo. Byłam jej wdzięczna za to wszystko, cieszyłam się, że nie wspominała o Liamie. Z taką przyjaciółką u boku miałam przeczucie, że w końcu uda mi się zapomnieć o mojej największej i jedynej miłości. Byłam gotowa na to co przyniesie los.
Kika pierwszych tygodni trwałam w depresji, ale z czasem ból trochę mijał. Starałam się unikać miejsc, do których chodziliśmy z Payne'em. Z uśmiechem patrzyłam w przyszłość. Wiedziałam, że kiedyś jeszcze spotkam taką miłość jaką przeżyłam z Liamem, tylko nie wiedziałam kiedy ona nadejdzie.

_________________________________________________
Mogę płakać? To już koniec tej wspaniałej historii, dziękuję wam, że byliście tu ze mną i że dotrwaliście do końca. Proszę aby teraz każdy kto czytał zostawił po sobie komentarz na temat tego co myśli o historii Liama i Jessici. Pewnie się na mnie wkurzycie za to zakończenie, ale w życiu nie ma happy endów. Kocham was i jeszcze raz dziękuję, że tutaj wytrwaliście. Gdyby nie wy, ten blog nie miałby sensu.
#MUCHLOVE
Tutaj macie moje pozostałe blogi:

poniedziałek, 1 września 2014

13 rozdział

Tydzień. Dokładnie tyle zostało do zakończenia roku szkolnego. Nadal nie mogłam uwierzyć jak szybko przeleciał ten rok, doskonale pamiętam pierwszy dzień w tej szkole, zupełnie jakby było to wczoraj, a teraz już coraz bliżej do zakończenia studiów, znaczy mam jeszcze trochę nauki przed sobą, ale już coraz mniej. Tego dnia postanowiłam wyznać Liamowi prawdę...Kochałam go. Byłam tego w stu procentach pewna, nic nie mogło zmienić mojego uczucia do niego, ponieważ było ono zbyt silne w tamtym czasie. Doskonale zapamiętałam dzień, w którym po raz pierwszy go spotkałam, to wtedy zobaczył moje ataki paniki, wtedy wszystko się zmieniło, w jakiś sposób przeczuwałam, że chłopak zagości w moim życiu na dłużej, jednak nie spodziewałam się, że na tak długo. Ten pożar w szkole...Gdyby mnie nie uratował, prawdopodobieństwo tego, że już bym nie żyła jest bardzo duże. Niby byliśmy z Liamem parą i spędzaliśmy razem mnóstwo czasu, to i tak żadne z nas nie powiedziało swoich uczuć na głos, więc nie wiedziałam czy on czuje dokładnie to samo co ja, ale raz się żyję. Skoro mówił, że jestem dla niego ważna i bla bla bla, to prawdopodobnie on czuł to samo. To miał być ten dzień, który mógł wszystko zmienić zarówno jak i na dobre, jak i na złe. Jak codziennie po szkole czekałam przy aucie Liama, ale ten długo się nie pojawiał. Zaczęłam zastanawiać co mogło mu się stać, albo może po prostu jakiś nauczyciel go zatrzymał. Szczerze wolałam tę drugą opcję. Poczułam szarpnięcie za łokieć, kiedy szłam w stronę kampusu, powoli odwróciłam głowę i dostrzegłam te zielone oczy...
- POMOCY! - Krzyknęłam ile sił w gardle, może jeszcze nic mi nie zrobił, ale naprawdę się bałam. Z doświadczenia wiem, że James jest nieprzewidywalny. Patrzył na mnie tymi swoimi obrzydliwymi oczami, czułam jego śmierdzący wódką oddech. Ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę, o co im chodziło? Jeśli krzyczałam o pomoc, to chyba naprawdę coś musiało się stać, prawda? Spróbowałam jeszcze raz i tym razem spostrzegłam jak ktoś przepycha się przez tłum, kiedy podszedł bliżej zauważyłam, że to mój chłopak.
- Zostaw ją ty chory draniu. - Podbiegł do mnie i odciągnął z dala od tego psychopaty.
- Czego ty ode mnie chcesz? - Powiedziałam stając za Liamem.
- Chcę się zabawić z Jessicą tak jak kiedyś, oraz przekażcie Anne, że jeżeli spróbuje znów wsadzić mnie do więzienia jej kochana córeczka tego pożałuje. - Zaśmiał się szyderczo zanim odszedł. Czy ja nigdy nie uwolnię się od tego człowieka? Pomyślałam. Nie mogłam tego znieść, ledwo wyszedł z więzienia, a już robi to samo, co robił. Payne mocno mnie objął i szeptał kojące słowa do ucha, a w tym czasie cały tłum zaczął się powoli rozchodzić.
- Jess, skarbie musimy iść na policję i wystąpić chociaż o zakaz zbliżania się. - Powiedział kiedy otwierał dla mnie drzwi od samochodu.
- Wiem. - Odpowiedziałam cicho. Chciałabym żeby moje życie było normalne, a nie jak w jakimś popieprzonym serialu. Ten dzień miał być troszkę inny, przynajmniej tak sobie zaplanowałam. - Liam? - Kiedy skinął głową kontynuowałam. - Czy możemy jechać na twoje specjalne miejsce?
- Oczywiście, że możemy. - Uśmiechnął się. Przez całą podróż nie rozmawialiśmy głównie dlatego, że rozmyślałam o wszystkim ważnym i o tym mniej ważnym...Zastanawiałam się jak ja powiem Liamowi co do niego czuję. Kiedy się zatrzymaliśmy miałam wrażenie jakby żołądek podszedł mi do gardła, naprawdę bardzo się stresowałam, pierwszy raz chciałam wyznać komuś miłość, Brad i moja mama to co innego, bo byli moją rodziną. Szliśmy ścieżką, jak zwykle za rękę, a ja czułam dziwne mrowienie w brzuchu, nie były to motylki, motylki to tylko głupi wytwór, takie rzeczy są tylko w książkach, ale nie w prawdziwym życiu. Ostatnia książka jaką przeczytałam zawiodła mnie pod tym względem, w Darach Anioła Clary i Jace darzą się wyjątkowym uczuciem, widać to na pierwszy rzut oka. Wayland tyle dla niej ryzykuje, stara się i to samo w drugą stronę, a ich pocałunek...Kiedy to czytałam miałam wielki uśmiech na twarzy, ale szczęście nie trwa wiecznie. Na jaw wyszło, że są oni rodzeństwem, to mnie kompletnie zszokowało i zdenerwowało, cały czas mówiłam "ale jak to?!" "przecież oni mają być razem!" byłam naprawdę wkurzona i to w tej książce były opisywane motyle w brzuchu, ja w takie rzeczy nie wierzę, jak widać dobrze. Jeszcze może mi się przytrafić coś podobnego, poczuję motylki, a tu później okażę się, iż mam zaginionego brata. Wiem, mało prawdopodobne.
Skończyłam swoje wewnętrzne rozmyślanie kiedy usłyszałam jak Liam mnie woła. Nawet nie zauważyłam, że byliśmy już na miejscu. Jak zwykle położyliśmy się na trawie, od razu ogarnęła mnie cisza tego zakątka. Skupiłam się na szumie lasu oraz śpiewie ptaków. W przyszłości chciałabym być jak te małe ptaszki, polecieć gdzie tylko zechcę, nie martwić się o nic i żyć beztrosko, ale wiedziałam, że tak się nie da. Z głębokim westchnieniem opadłam z powrotem na trawę. Pachniała tak świeżo. Czułam na sobie wzrok Liama, więc powoli podniosłam głowę i nie myląc się, spotkałam jego brązowe oczy patrzące prosto na moje. Jego dłoń delikatnie chwyciła mój podbródek, podniósł go i złożył czuły pocałunek na moich ustach, który ja odwzajemniłam. Odsunął się zbyt szybko, jeśli mnie pytasz.
- Jest coś, co już dawno chciałem Ci powiedzieć...- Wychrypiał tuż przy moich ustach, był tak blisko, że nadal mogłam poczuć jego oddech. Widziałam jak jego tętno przyspieszyło tak jak jego oddech. Zaczęłam się zastanawiać o co mogło mu chodzić. Może chce z tobą zerwać. Odezwała się moja podświadomość. Nie, na pewno nie. Jeśliby tak było to nie całowałby mnie i nie trzymałby za rękę. Uspokoił mnie mój zdrowy rozsądek.
- Więc powiedz to. - Chwyciłam jego twarz i złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku.
- Jesteśmy parą już jakiś czas i chciałbym ci powiedzieć, że jesteś dla mnie naprawdę ważna i..i...  myślężeciękocham. - Powiedział tak szybko, że ledwo mogłam zrozumieć co powiedział. To było urocze. Nigdy nie przeżyłam czegoś tak cudownego jak tamta chwila. Moje obawy w jednej chwili zniknęły, on mnie kocha, tylko to się liczyło, jednak nie musiałam robić pierwszego kroku, bo to on go wykonał. Może jednak motyle w brzuchu są prawdziwe? Ponieważ właśnie jedno wielkie stado wybuchło w moim brzuchu, nie żartuję. Widziałam jego oczy, spojrzenie Liama było takie prawdziwe i pełne nadziei.
- Ja też cię kocham. - Odpowiedziałam po chwili, niby zwykłe dwa słowa, a jednak tyle znaczą. Nigdy nie przypuszczałam, że je usłyszę, a tym bardziej, że je wypowiem. Odkąd dostałam własnego rozumu, że tak powiem, nienawidziłam faktu, iż ludzie strasznie nadużywają "kocham cię" rzucają je na wiatr i dla większości już nie znaczą tyle ile powinny, inni natomiast już przestają wierzyć w miłość. Według mnie niewiara jest spowodowana tym, że zbyt bardzo każdy chce mieć tą swoją "drugą połówkę", szukają jej na siłę, a to nie przynosi żadnych rezultatów i po jakimś czasie się poddają.
- Naprawdę?
- Tak, naprawdę, głuptasie. - Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, jego usta z impetem przywarły do moich, ten pocałunek był o wiele bardziej namiętny niż wszystkie inne. Moje ręce powędrowały do jego szyi, a jedna wczepiła się w te krótkie włosy. Liam z pocałunkami przeniósł się na szyję, mój oddech przyspieszył.
- Chodźmy do mnie. - Powiedział między pocałunkami, nie byłam w stanie mówić, więc po prostu skinęłam głową.
***
W samochodzie Liama podczas drogi do jego domu, myślałam i myślałam, wiedziałam co będzie dalej. Wyznaliśmy sobie miłość, a on chce mi pokazać, że naprawdę mu na mnie zależy i będziemy robić...różne rzeczy. Przynajmniej tak dzieje się w filmach, a zaraz przekonam się czy w prawdziwym życiu też tak się dzieje. Pomyślałam. Kiedy zaparkowaliśmy byłam zdenerwowana podwójnie, ponieważ jeszcze nie byłam u niego domu, a tym bardziej w jego pokoju, to miał być mój pierwszy raz. Wysiedliśmy z samochodu, Payne jak zwykle otworzył mi drzwi, to samo zrobił również z wejściowymi i znaleźliśmy się w środku. Nie miałam szansy przyjrzeć się temu wszystkiemu, ponieważ mojemu chłopakowi najwidoczniej się spieszyło do jego pokoju, bo nie czekając podniósł mnie i zaniósł na rękach do swojego pokoju. Był on taki jak zwyczajnego chłopaka, kilka plakatów, co mnie trochę zdziwiło, bo czy on nie jest za stary na plakaty? Na ścianie wisiał telewizor, zaraz pod nim była półka, na której znajdowała się konsola do gier. Oczywiście. Pomyślałam. Jego łóżko było królewskich rozmiarów, na meblach było poustawianych mnóstwo fotografii przedstawiających jego z rodziną, oraz kilka z Gregiem, a jeszcze kilka było z jakąś starszą panią, zgaduję, że to była jego babcia, która mieszka w Anglii.
- Kocham cię. - Wyszeptał naprzeciw moich ust. Bez namysłu mocno go pocałowałam, powoli opadliśmy na łóżko. Czułam jak wszystko w moim ciele pulsuje. Kiedy usłyszałam "kocham cię" dosłownie eksplodowałam.
- Więc pokaż mi to. - Odszeptałam.
***
Obudziłam się przez łaskotanie na plecach, to Payne, kreślił na nich jakieś wzory.
- Dzień dobry księżniczko. - Uśmiechnął się promiennie, mimo, że byłam zaspana nie mogłam nie odwzajemnić gestu i po prostu musiałam się uśmiechnąć. Przypomniałam sobie naszą wspólną noc. Było cudownie, nie potrafiłam inaczej tego określić, czułam się tak wyjątkowo. Każdy ruch Liama, był tak delikatny jakby bał się, że może mnie zranić. Co chwilę mnie całował i szeptał czułe słówka. Kiedy ogarnęła mnie największa fala przyjemności powiedział, że mnie kocha. To chyba nigdy mi się nie znudzi. Ukradkiem zerknęłam pod kołdrę, aby się upewnić, czy to nie jest sen, jednak okazało to się prawdą.
- Dzień dobry. - Odpowiedziałam całując go w policzek.
- Boli cię coś? Zrobiłem ci wczoraj krzywdę?
- Liam spokojnie. Wszystko jest w porządku, a nawet lepiej. - Powiedziałam z małym uśmiechem. Kiedy tak się przejmował był naprawdę słodki.
- Um..Mogę skorzystać z łazienki? - Zaczerwieniłam się uświadamiając sobie, że pod tą kołdrą jestem całkowicie naga.
- Jasne.
Wstałam, najpierw szczelnie owijając się okryciem i poszłam do łazienki, po drodze chwyciłam jeszcze swoją bieliznę oraz spytałam Liama, czy pożyczy mi koszulkę. Weszłam od razu pod prysznic. Mój umysł zalały wspomnienia poprzedniej nocy. Prawdopodobnie będę o tym myśleć jeszcze długo. Kiedy wyszłam owinęłam się ręcznikiem, usłyszałam pukanie do drzwi, a następnie w łazience pojawił się Liam z koszulką w ręku.
- Proszę, tu jest koszulka, którą chciałaś. - Uśmiechnął się, ale nie wyszedł, tylko został na miejscu.
- Coś nie tak? Wiesz, możesz już iść. - Powiedziałam czując jak moje policzki nabierają rumieńców, ponieważ patrzył się na mnie, a ja stałam przed nim w samym ręczniku.
- Jesteś piękna, a ja jestem szczęściarzem mając ciebie jako dziewczynę. - Powiedział wychodząc.
Okej? To było słodkie, ale jednocześnie na maksa dziwne. Pomyślałam. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam się ubierać. Odświeżona wyszłam z łazienki tylko po to, aby zastać pusty pokój. Postanowiłam go poszukać, niestety nie wiedziałam gdzie co się znajduję, więc trochę czasu zajęło mi zanim go znalazłam. Od razu pomyślałam o kuchni, tylko musiałam tam trafić. Kiedy już mi się to udało zobaczyłam Payne'a w samych dresach gotującego jajecznicę.
- W końcu cię znalazłam. - Zachichotałam przytulając się do niego.
- To chyba nie było takie trudne. - Zaśmiał się lekko.
- Kocham cię. - Powiedziałam, zdecydowanie polubiłam mówienie tego. W oczach Liama dostrzegłam coś, czego prędzej nie widziałam. - Coś nie tak?
- Nie, wszystko dobrze. - Jego ton głosu jednak sugerował mi coś innego, ale postanowiłam nie pytać.
- Proszę, dwa tosty dla mojej najcudowniejszej dziewczyny. - Cmoknął moje usta ustawiając na stole talerz z jedzeniem. Od razu wzięłam się za pałaszowanie, nie oceniajcie mnie, byłam strasznie głodna. Po zjedzeniu, ja uparłam się, że wszystko pozmywam, mimo iż mieli oni zmywarkę.
- Mógłbym się przyzwyczaić do takiego widoku. - Mruknął obejmując mnie od tyłu. On był dzisiaj naprawdę dziwny.
- Masz na myśli mnie sprzątającą?
- Nie. Mam na myśli ciebie w mojej koszulce i w bieliźnie.- Złożył pocałunek na moim karku. Odwróciłam się do niego przodem i delikatnie pocałowałam jego usta.
- No, no, no... - Ktoś wszedł do kuchni i zagwizdał. W mgnieniu oka znalazłam się z dala od Liama.
- Spadaj Alex. - Warknął Payne.
- Tak się wita brata? - To jest jego brat? Okej przyjaźnił się z moim, ale nigdy, dosłownie nigdy go nie widziałam.
- Tak, jeśli mi przeszkodziłeś. Jessica poznaj mojego brata Alexa. - Powiedział jakby nie chciał tego mówić.
- Ach, więc to jest ta dziewczyna, o której tyle gadasz? - Mój chłopak przewrócił oczami.
- Możesz przestać gadać bzdury? Nic nie mówiłem, sam to wyciągnąłeś. - Mój uśmiech opadł, a już myślałam, że naprawdę o mnie mówił, tak jak ja rozmawiałam o nim.....

______________________________________________
Jak po rozpoczęciu roku? Kto ma nową klasę? Moja klasa w technikum nie jest taka zła :)
Rozdział tak na umilenie tego dnia ♥
Piszcie kochani co myślicie.

czwartek, 7 sierpnia 2014

12 rozdział

Nie mogłam uwierzyć, że to już prawie koniec szkoły, znaczy będę musiała chodzić jeszcze dwa lata, ale teraz to koniec roku. Naprawdę nie wiem kiedy to wszystko tak szybko zleciało, mój związek z Liamem trwał zaledwie trzy miesiące, a ja czułam jakbyśmy znali się od lat. Brad zamieszkał niedaleko mnie, niestety jego związek z Lisą nie przetrwał tej próby, ona nie chciała rezygnować ze swojego uniwersytetu - była na tym samym roku co ja - a mój brat nie chciał dłużej czekać z przeprowadzką. Z jednej strony, to, że mieszkał tak blisko było dla mnie trochę uciążliwe, ponieważ za każdym razem kiedy przychodził Liam, dziwnym trafem w domu znajdował się także Brad. Jego stosunki z naszą mamą znacznie się poprawiły i mogę śmiało powiedzieć, że były takie, jakie mieli kiedyś, zanim stało się to wszystko z jej byłym mężem. Teraz gorsza informacja, ten facet wyszedł z więzienia, co było nie do zrozumienia przez naszą rodzinę, przecież za gwałt dostaje się kilka ładnych lat, plus on jeszcze mnie pobił, prawdopodobnie musiał mieć jakieś znajomości, że tak się stało. Wszyscy od tamtej pory żyliśmy z lekką obawą, że nas znajdzie, ponieważ nie zmieniliśmy miasta, jedynie adres. Najdziwniejsze było to, że najbardziej tym wszystkim przejmował się Liam, a ja najmniej. Przestałam się wszystkim martwić i mówiłam "co ma być to będzie" to wszystko. Moja przyjaciółka Jenna przez kilka tygodni kompletnie o mnie zapomniała przez Patcha, a gdy okazał się totalnym dupkiem, wtedy, ona zrozumiała swój błąd, próbowała mnie przeprosić, ale ja przez długi czas po prostu ją ignorowałam, ponieważ czułam się zdradzona, jeśliby o mnie nie zapomniała i chociaż pisałaby czy też dzwoniła i odzywała się w szkole, wybaczyłabym jej od razu, ale tak musiała się trochę postarać, w końcu jednak odpuściłam. Strasznie mi jej brakowało, ale musiała zrozumieć niektóre rzeczy. Tego dnia byłam na randce z Liamem w kinie i wracaliśmy spacerem do mojego domu. Od czasu do czasu zostawał u mnie na noc, robiło się to coraz częstsze, więc moja mama już się przyzwyczaiła. W pewnej chwili chłopak się zatrzymał, ja zrobiłam to samo trochę zdezorientowana.
- Co się dzieje? - Spytałam odwracając się w jego stronę.
- Nic po prostu tu jest pięknie i chciałbym coś zrobić. - Powiedziawszy to zrobił krok w moją stronę, po czym w szybkim tempie jego usta odnalazły moje i razem zaczęły się poruszać w delikatnym pocałunku. Moje dłonie umieściłam na jego karku, splatając je ze sobą, a jego zatrzymały się na moich biodrach, przyciągając mnie jeszcze bliżej swojego ciała.
- Ew, weźcie pokój czy coś. - Parsknął mój brat, a my w ekstremalnej prędkości odsunęliśmy się od siebie, poczułam jak na moje policzki zaczął wpełzać rumieniec. Byliśmy niedaleko jego domu i mogłam się spodziewać, że jak zwykle wyjdzie na wieczorny spacer.
- Brad co do cholery?! - Syknął Payne, kiedy dostał dosyć mocnego kuksańca w bok, wiem, że to musiało boleć, ponieważ mój brat do tych słabych nie należy.
- Mimo, że cię lubię, to i tak nie pozwolę na to, byś obściskiwał się z moją siostrzyczką przed moimi oczami. - Odpowiedział owijając opiekuńczo wokół mnie ramię, wysunęłam się z jego objęcia i poszłam w stronę mojego chłopaka. Pokazałam braciszkowi język, a on przewrócił na mnie oczami. - Czasami jesteś taka dziecinna. - Zaśmiał się, a ja westchnęłam w końcu się z nim zgadzając.
- Chcesz coś konkretnego, czy po prostu uwielbiasz działać mi na nerwy, ponieważ mamy z Liamem coś do zrobienia. - Powiedziałam oczywiście żartując.
- Nie, tak właściwie chciałem was prosić żebyście darowali sobie czułości w pobliżu mojego domu. Jak myślicie dacie radę to zrobić? - Parsknął śmiechem.
- Będzie ciężko, ale pewnie jakoś się uda. - Zaśmiał się Liam, natomiast ja postanowiłam już nic nie odpowiadać, zaczęłam drogę do mojego domu. Nie słyszałam kroków za mną, ale poczułam jak ktoś dotknął mojego ramienia, odwróciłam się pewna, że to Liam, ale kiedy zobaczyłam twarz tej osoby moja mina zbladła. Przede mną stał James, były mąż mojej mamy, ten sam, który mnie gwałcił i bił. Moje nogi stały się jak z galarety, chciałam krzyczeć, ale nie mogłam z siebie wydobyć ani jednego dźwięku. Widziałam ten przebrzydły uśmiech na jego twarzy, zaczynałam się zastanawiać, czy on czasami nie ma problemów psychicznych. Przyłożył rękę do mojej twarzy, starałam się wyrwać z jego uścisku na mojej ręce, ale był zbyt silny.
- Jess? Kochanie? - Usłyszałam wołanie Liama, jedyne co udało mi się wydać, to krzyk. Chwilę później przy James'ie stał zdenerwowany Payne.
- Koleś co ty, kurwa, robisz mojej dziewczynie?! - Ryknął.
W tempie natychmiastowym zostałam odsunięta od tego psychola.
- L-Liam to jest o-o-on. - Wyjąkałam drżącym głosem.
- BRAD CHODŹ TU SZYBKO! - Krzyknął chyba najmocniej jak potrafił. Jego głos był tak donośny, że musiałam zatkać uszy, ponieważ, naprawdę to było przerażające. Pierwszy raz widziałam mojego kochanego, opiekuńczego chłopaka w takim stanie, w takiej furii. Stałam tam cała trzęsąca się i płacząca, patrząc na scenę rozgrywającą się przede mną. Liam bił się z James'em i najgorsze, że to nie Payne wygrywał. Dostawał cios za ciosem, a ja za każdym razem krzyczałam, kiedy w końcu uderzył go jeszcze mocniej, że ten padł na ziemię, rzuciłam się w jego stronę z przeraźliwym krzykiem, jednak kiedy dotarłam do niego, on już stał na nogach i okładał pięściami tego zboczeńca, w tej samej chwili również pojawił się Brad. Trochę mu to zajęło zanim dotarł.
- Jessica zadzwoń na policję. - Powiedział najspokojniej jak potrafił i podszedł spróbować odciągnąć Liama od James'a. Drżącymi dłońmi sięgnęłam po telefon i wybrałam numer. Opowiedziałam całe zdarzenie oraz powiedziałam, że naruszył zakaz zbliżania się, który dostał. Zostawiliśmy go w parku i poszliśmy do mnie, ponieważ policja powiedziała, że mamy to zostawić i po prostu złożyć zeznania, bo oni i tak go znajdą skoro znają jego dane. Byłam co do tego sceptyczna, ale ostatecznie chłopcy mnie przekonali. W domu siedziałam na kolanach Liama i łkałam w zgłębienie w jego szyi, a on uspokajająco gładził moje plecy. Za to Brad cały czas mówił o tym, co zrobi jeśli jeszcze raz go zobaczy. Naprawdę zaczynał mnie przerażać, nigdy się tak nie wyrażał. Zbyt wulgarnie jak na mój gust. Podczas gdy ja dochodziłam do siebie zadzwonił dzwonek do drzwi, jako, że moja mama była w domu, to ona poszła otworzyć drzwi. Do salonu wszedł policjant, a u jego boku była młoda policjantka, która posłała w moją stronę słaby uśmiech. Usiedli naprzeciwko mnie i Liama, kiedy zajmowali miejsce, ja zeszłam z kolan mojego chłopaka.
- Opowiesz nam co się stało? - Spytał policjant, nie był ani trochę miły, jego głos wyrażał zirytowanie.
- Może ja powiem. - Wtrącił brązowooki zanim mogłam cokolwiek powiedzieć.
- Dobrze, w takim razie zacznij. Jestem oficer Brooks. - Powiedziała uprzejmie policjantka, kiedy mężczyzna próbował dyskretnie wywrócić oczami, ale wszyscy w pokoju mogli to zobaczyć.
- Więc spacerowaliśmy z Jessicą po parku, wtedy pojawił się jej brat i powiedział żebyśmy się nie obściskiwali przed nim, to był tylko buziak, ale do rzeczy, kiedy zawołałem Jess, bo odeszła kawałek, usłyszałem jedynie jej krzyk, więc nie myśląc wiele, pobiegłem w jej stronę i zobaczyłem...jego, Jessica wyglądała na naprawdę przerażoną, a on zakrywał jej buzię dłonią i....
- Skąd ma pan pewność, że panna Nelson była naprawdę zagrożona? - Przerwał policjant, a oficer Brooks przewróciła oczami na jego słowa. On był naprawę głupi skoro rzeczywiście tak uważał. Na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że ta dwójka niespecjalnie się lubi.
- Czy pan sobie ze mnie żartuje?! - Wybuchł chłopak.
- Proszę uważać na słowa. - Ostrzegł go policjant.
- To ty uważaj na słowa. Czy gdyby nie chciał jej skrzywdzić zasłaniałby jej usta?! - Zapytała z ironią pani oficer.

***

Wizyta policji tak mnie wykończyła, no dobra, może to niespodziewane spotkanie z James'em wytrąciło mnie z równowagi. Kiedy moja mama, Brad i Liam dyskutowali o tym co się stało, ja siedziałam, pół świadoma ze zmęczenia, na kolanach mojego chłopaka, a on uspokajająco gładził moje plecy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ale obudziłam się rankiem, przez promienie słoneczne wpadające do mojego pokoju. Wtedy byłam zdezorientowana, ponieważ nie pamiętałam żebym się przebudziła i przeszła do pokoju na łóżku, nawet byłam w mojej pidżamie. Nie ukryłam lekkie rozczarowania, bo miałam cichą nadzieję, że Liam zostanie ze mną na noc, akurat w tamtej chwili naprawdę tego chciałam. Mozolnie wstałam z łóżka i poczłapałam do łazienki. Umyłam zęby i zimną wodą przemyłam twarz żeby trochę doprowadzić się do porządku. Później udałam się do kuchni, gdzie miałam miłą niespodziankę.
- Cześć kochanie. - Przywitał mnie Payne. Byłam więcej niż zdziwiona. Przygotowałam się na to, że tak jak codziennie będę o tej porze sama, ponieważ moja mama wyszła już do pracy, a tu proszę, był mój chłopak. Nie to, że narzekam, bo bardzo mnie to ucieszyło.
- Co ty tutaj robisz? - Odpowiedziałam bez namysłu.
- No wiesz...
- Przepraszam..Po prostu...myślałam, że wyszedłeś i nie zostałeś na noc.
- Oczywiście, że zostałem, ale obudziłem się dużo wcześniej, więc stwierdziłem, że wstanę i zrobię śniadanie.
Od razu kiedy weszłam do kuchni poczułam zapach świeżej kawy i jajecznicy. Nie mówiąc ani słowa więcej usiadłam przy stole i wręcz rzuciłam się na jedzenie. Nie osądzajcie mnie, byłam bardzo głodna.
- Nie chcę nic mówić, ale jeżeli chcesz być na czas na uczelni to mamy pół godziny. - Odpowiedział, a moje oczy rozszerzyły się do rozmiarów piłeczek ping-pong'owych, w tempie natychmiastowym pobiegłam do pokoju. Chwyciłam zwykłe dżinsowe szorty i szarą bokserkę, nie miałam czasu myśleć nad tym co założyć, po wybraniu ciuchów skierowałam się do łazienki, od razu pozbyłam się pidżamy i wskoczyłam pod prysznic. Pisnęłam kiedy lodowata woda oblała moje ciało, ale z każdą chwilą robiła się coraz cieplejsza. Dokładnie rozprowadziłam żel pod prysznic, następnie go spłukując, pachniał wanilią, kochałam ten słodki zapach. Na włosy nałożyłam szampon, pachniał egzotycznymi kwiatami. Zaczęłam szybki masaż skóry głowy, to mnie relaksowało, po umyciu spłukałam wszystko dokładnie. Na koniec szybko posmarowałam włosy odżywką i także ją spłukałam. Wyszłam i opatuliłam się ręcznikiem, a drugiego użyłam do zrobienia turbanu na głowie, w ten sposób uniknęłam kapiących końcówek. Kiedy byłam sucha założyłam ubrania i zaczęłam suszyć włosy. Usłyszałam pukanie do drzwi, wiedziałam, że to Liam, więc powiedziałam żeby wszedł.
- Skarbie nie chcę nic mówić, ale zostało ci niecałe 15 minut.
- Cholera! Nie zdążę wysuszyć włosów!
- Przecież na dworze jest ciepło, nie możesz po prostu tak wyjść, a one same by ci wyschły?
Nie miałam wyjścia i musiałam się zgodzić, przez kolejne 10 minut siedziałam i machałam suszarką jak szalona, dzięki czemu Payne strasznie się śmiał.
- Dobra, chodźmy i tak więcej z nimi nic nie zrobię. - Jęknęłam patrząc w lustro. Odkąd ja i Liam zostaliśmy parą zaczęłam przywiązywać większą uwagę do tego jak wyglądam. Wzięłam ze sobą szczotkę do włosów. Za sobą usłyszałam parsknięcie, ale postanowiłam je zignorować. W ciszy założyłam swoje vansy i wyszliśmy z domu.

_____________________________
Cześć miśki :*
Wiem, wiem, długo mnie tu nie było, ale są wakacje, więc mam nadzieję, że rozumiecie. 
Oby ktoś tutaj jeszcze był, bo z pewnością dużo z was odeszło :(
Proszę zostawcie po sobie komentarz, może być nawet zwykła kropka 
Co myślicie o rozdziale?
#MuchLove

wtorek, 1 lipca 2014

...

Kochani na początek przepraszam, że tak długo mnie ma rozdziału, teraz też niestety nie dodam nic nowego, ponieważ przez najbliższy tydzień jestem bez laptopa. Jak tylko go odzyskam obiecuję dodać kolejny rozdział. Niestety także ciężko mi się pisze, bo wielkimi krokami zbliżamy się do końca Don't Leave Me i jeszcze nie wiem jak zakończyć ;)

poniedziałek, 16 czerwca 2014

11 rozdział

W trakcie pobytu Brad'a Jessica została zasypana pytaniami o to jak się czuje, ale w większości dotyczyły one związku z Liamem, przez co dziewczyna nie raz była zakłopotana, a to był tylko jeden weekend. W piątek rodzeństwo tak się zagadało z Payne'em, że chłopak został na noc. Oczywiście Brad się nie zgadzał by spali w jednym łóżku. Czasami bywał taki przewrażliwiony i nadopiekuńczy. Jednak nie przyjechał bez powodu, bo przyjechał by powiedzieć swojej ukochanej siostrzyczce, iż jest możliwość, że zostanie przeniesiony do oddziału wydawnictwa w Waszyngtonie, dziewczyna na tę wiadomość była bardziej niż szczęśliwa, jednak bała się co z Lisą, dziewczyną jej brata, ponieważ nie mogła od tak wyjechać gdyż studiowała. Od czasu ostatniego spotkania z Brad'em minęły trzy tygodnie, a Jessica nadal nie mogła uwierzyć w niektóre pytania zadane przez jej brata. Jeżeli chodzi o Nelson i Payne'a to ich związek, można powiedzieć, że był coraz bardziej poważny. Para nie spotykała się zbyt często, gdyż Liam co po chwilę miał egzaminy, ale dziewczyna pocieszała się tym, że już niedługo to się skończy, bo jeszcze trochę i będzie koniec roku akademickiego, więc będą mieli dla siebie więcej czasu. Jessica nie martwiła się o to czy jej chłopak skończy teraz studia, ponieważ dobrze wiedziała, że był jednym z lepszych studentów, więc nie było stresu, a Payne nie odczuwał większej presji. Nelson miała wrażenie, iż Jenna odsunęła się od niej, nie pisała, nie dzwoniła, na zajęciach jedynie sporadycznie się odezwała, a to wszystko zaczęło się odkąd poznała Patcha. Czuła do niego wielką złość, bo to przez niego jej najlepsza przyjaciółka ją olała. Do przeprowadzki Brad'a został zaledwie tydzień, a szatynka była bardzo podekscytowana, zwłaszcza, że miał mieszkać blisko niej. Teraz była sobota, a Jessica postanowiła zrobić niespodziankę swojej mamie i chciała ugotować obiad oraz upiec placek. Najpierw zabrała się za obieranie ziemniaków, gdy to robiła usłyszała jak otwierają się drzwi, stała się zirytowana przez ten fakt, bo myślała, że to jej mama, a wtedy nie byłoby już niespodzianki. Lecz nieoczekiwanie dla niej, do kuchni wszedł Liam, a ku zaskoczeniu Jessici trzymał w dłoni ogromny bukiet czerwonych i białych róż. Dziewczyna bez większego namysłu odrzuciła ziemniaki do garnka i ruszyła w stronę swojego chłopaka, ten mocno ją przytulił - oczywiście uważał żeby róże nie ukłuły delikatnego ciała Nelson - dziewczyna wtuliła głowę w jego tors, brakowało jej tej bliskości.
- Jakie piękne kwiaty. - Mruknęła dalej będąc w tej samej pozycji.
- One są dla ciebie.
- Co? Jak to? Za co? - Podniosła zdezorientowana głowę.
- Ostatnio naprawdę mało się widzimy przez co czuję się głupio, bo to moja wina...
- Liam zamknij się, ja wszystko rozumiem, przecież masz egzaminy końcowe-
- Ale mógłbym chociaż więcej pisać. - Przerwał jej.
- Zamknij się i mnie pocałuj.
- Z wielką chęcią. - W jednej chwili ich usta połączyły się w pocałunku. Jessica uważała żeby nie pobrudzić Liama rękoma, bo miała brudne od obierania ziemniaków. Niespodziewanie jego ręce wylądowały na jej biodrach. - Skacz. - Wymamrotał w usta, dziewczyna zrobiła to o co została poproszona. Liam posadził ją na blacie. Ich pocałunek ze słodkiego przerodził się w bardzo namiętny. Ręce chłopaka błądziły po ciele Nelson, a ta nie zważając na dłonie od ziemniaków wplotła palce we włosy szatyna. Musieli się od siebie na chwilę oderwać aby zaczerpnąć trochę powietrza, oboje ciężko oddychali.
- Zanim przyszedłeś planowałam ugotować obiad niespodziankę dla mamy. - Powiedziała żartobliwie go od siebie odpychając.
- Jeśli chcesz mogę wyjść, ale pytanie, czy ty tego chcesz. - Poruszył brwiami przez co dziewczyna zaczęła chichotać.
- Jasne, że nie chcę. Myślałam bardziej w stronę, że mógłbyś pomóc....chociaż z twoimi zdolnościami raczej w to wątpię. - Zakpiła.
- Wątpisz w moje umiejętności kulinarne?
- Nie, ja wcale tego nie powiedziałam. - Odpowiedziała sarkastycznie.
- W takim razie zobaczymy. Co chciałaś ugotować?
- Kurczaka, ziemniaki i chciałam zrobić sałatkę, jeszcze też myślałam o deserze.
- Więc zabierajmy się za to.
- Jak widzisz przerwałeś mi obieranie ziemniaków. - Zachichotała lekko.
Razem skończyli obierać ziemniaki. W czasie gdy Jessica myła wszystko co było im potrzebne do sałatki, Liam przyprawił do końca kurczaka i wstawił go do piekarnika. Jak mieli wszystko gotowe i tylko czekało żeby je podgrzać wzięli się za pieczenie ciasta.
***
- Liam, ubrudziłeś mnie. - Zaśmiała się Jessica gdy Payne przez przypadek ubrudził mąką twarz Nelson. - Ups. - Powiedział gdy kolejny raz oberwała, ale tym razem specjalnie. Jess prychnęła na jego zachowanie, ale nie pozostała dłużna, wzięła garść mąki i sypnęła nią w twarz chłopaka i powiedziała to samo co on, czyli "ups". Później rozpętało się istne piekło, w powietrzu latały jajka, mąka a nawet trochę mleka. Oboje wiedzieli, że ich zachowanie było bardzo dziecinne, ale nie przeszkadzało im to, po prostu dobrze się bawili. W końcu, gdy cała kuchnia wyglądała jak pobojowisko uspokoili się.
- Liam zobacz co mam przez ciebie z włosami. - Jęknęła niezadowolona przykładając dłoń do włosów, czuła w nich na pewno jajko i mąkę, a co do reszty to nie była pewna. Całe szczęście podczas tego zamieszania udało im się włożyć placek do piekarnika.
- Nie mam pojęcia jak udało nam się zrobić ten placek. - Zaśmiał się, delikatnie obejmując twarz dziewczyny.
- Ja też nie, a teraz powinnam wziąć prysznic, bo mam wrażenie, że moje włosy tego nie wytrzymają.
- Możemy iść razem. - Zaproponował z uśmiechem Payne.
Oczy Jessici zaświeciły się, ale ufała Liam'owi. - Uhm...W porządku.
- C-c-co? - Wyjąkał. Najwidoczniej był zdziwiony odpowiedzią swojej dziewczyny. - Jesteś tego pewna?
- Nie, nie jestem pewna, ale chcę tego. - Odpowiedziała po chwili namysłu.
- Jessica? - Spytał gdy próbowała uniknąć jego wzroku. Chwycił swoimi palcami jej mały, drobny podbródek, tak żeby patrzyła mu prostu w oczy. - Ufasz mi? - Spytał z troską w głosie. Dziewczyna nie odpowiedziała tylko pokiwała twierdząco głową. - Proszę cię, musisz mi to powiedzieć.
- Ufam ci. - Odpowiedziała cmokając go w usta, po czym pociągnęła go za rękę. - Najpierw my się umyjemy, a później doprowadzimy do porządku kuchnię, ale nie mamy dużo czasu, bo za jakąś godzinę wraca moja mama, a do tego czasu chciałabym żeby wszystko było gotowe. - Wyjaśniła pośpiesznie.
- Jess? - Zaśmiał się Liam.
- Co?
- Uspokój się skarbie, cała się trzęsiesz.
- Przepraszam, po prostu...
- Shh... Zaufaj mi.
- Ufam ci.
Po tych słowach Liam objął Nelson w pasie i razem, już w wolniejszym tempie przeszli do łazienki.
- Odwróć się. - Zachichotała już nieco spokojniejsza Jess.
- Skarbie wiesz, że i tak cię będę widział, prawda?
- Wiem, ale nie chcę żebyś widział jak się rozbieram. - Odpowiedziała nerwowo.
- W porządku, odwrócę się. - Odwróciwszy się, Liam śmiało zaczął pozbywać się ubrań, podczas gdy Jessica stała i czuła się tak jakby jej serce miało wyskoczyć z klatki piersiowej, tak szybkie było jego bicie. Poczuła dłoń na plecach, wyjątkowo nie odskoczyła, lecz odwróciła się w stronę szatyna.
- Musisz oddychać. Nie bój się, przecież cię nie skrzywdzę. - Złożył czuły pocałunek na jej ramieniu. Dziewczyna trochę się rozluźniła. Podniosła swą koszulkę, zostając w samym staniku i krótkich spodenkach. Spojrzała w oczy Payne'a, a ten sięgnął do zapięcia jej spodenek - prędzej chłopak otrzymał nieme pozwolenie od Nelson. - Teraz stała w samej bieliźnie przed chłopakiem, on również był w bieliźnie. Unikała patrzenia w miejsca inne niż jego twarz. Oboje mieli przyspieszone oddechy, a Jess dodatkowo miała dwa małe rumieńce. Odwróciła się do chłopaka tyłem, wzięła głęboki wdech i pozbyła się reszty okrycia. Usłyszała dźwięk lecącej wody pod prysznicem, zakrywając jedną dłonią piersi, a drugą miejsce intymne, odwróciła się i zobaczyła Liama stojącego w kabinie. Jessica gdy tylko przez przypadek zerknęła na jego przyrodzenie, pisnęła i zamknęła oczy. Słyszała śmiech Liama.
- Spokojnie. - Powiedział nieco głośniej, by dziewczyna mogła go usłyszeć spod lecącej wody. Znów wzięła głęboki wdech i powoli weszła pod prysznic. Payne od razu ogarnął ją w troskliwym uścisku. Na początku Jessica czuła się skrępowana, ale dzięki Liam'owi skrępowanie przechodziło. Lubiła to, że nie patrzył na jej ciało, tylko w jej oczy. Gdy się od niej odsunął, jej ręce automatycznie powędrowały na jej ciało.
- Jessica jesteś piękna, nie zakrywaj się. Wiesz, że cię nie skrzywdzę. - Nelson uważała to za słodkie, iż cały czas powtarzał, że jej nie skrzywdzi. Wzięła wdech i już przestała ukrywać swoje ciało. Uniosła się na palcach, po czym złożyła słodki pocałunek na ustach Liama, ten objął ją w talii, przysuwając jej ciało bliżej swojego. Ręce dziewczyny przylgnęły do jego włosów. Ich nagie cała były bardzo blisko siebie, pierwszy raz Jessica nie czuła się skrępowana.
- Mogę umyć ci włosy? - Spytał śmiejąc się. Dziewczyna zachichotała, ale zgodziła się. - Ty będziesz musiała umyć moje. - Poruszył sugestywnie brwiami. Powiedziawszy, wziął szampon i wycisnął trochę na dłonie, następnie zaczął wmasowywać wszystko we włosy swojej dziewczyny. Jego ruchy były bardzo delikatne. Jessica odchyliła głowę bardziej do tyłu, a Liam widząc jej szyję, nie mógł się powstrzymać i złożył na niej delikatny, czuły pocałunek. Kiedy jej włosy były całe pokryte pianą, chłopak powoli zaczął spłukiwać jej głowę, robił to naprawdę wolno. Gdy już pozbył się całej piany, to Jessica przejęła "stery", drżącymi dłońmi wylała szampon na ręce, a następnie zaczęła wmasowywać go w jego włosy. Przez cały ten czas Liam patrzył prosto w jej oczy oraz uspokajająco gładził ją po plecach.
~*~
Czyści i z małymi uśmiechami na twarzach wyszli spod prysznica. Pierwszym co zrobiła Jessica było owinięcie się ręcznikiem, Liam również go zawinął tyle, że na biodrach i to dosyć nisko. Przez co Nelson miała dobry widok na jego umięśniony tors. Chłopak był naprawdę nieźle zbudowany. 
- Podziwiasz widoki? 
- C-co?
- Gapisz się na mnie od dobrych pięciu minut. - Zaśmiał się głośno, co spowodowało, iż szatynka zarumieniła się. 
- Wcale się nie gapię. 
- Niech ci będzie. - Zachichotał. Szybkim krokiem podszedł do Jessici, zdecydowanie chwycił jej talię i zanurzył nos w zgięciu między szyją. - Założysz moją koszulkę? Chcę zobaczyć jak w niej wyglądasz. - Mruknął w jej szyję, a dziewczyna zadrżała. Będąc pod wpływem Liama nie mogła nic powiedzieć, więc jedynie skinęła głową. Jessica wyszła na chwilę z pomieszczenia, mówiąc, że idzie po świeżą bieliznę, a chwilę później wróciła z nią za plecami. Była naprawdę zawstydzona. Chwyciła swoje szorty oraz koszulkę Payne'a i ubrała się. 

*Jessica's POV*
Po tym jak wyszliśmy z łazienki, ja w koszulce Liama, a on bez niej. - Taki widok mogłabym mieć częściej. Chwila, czy ja to właśnie powiedziałam? Muszę naprawdę wariować. - Poszliśmy do kuchni. Pod prysznicem czułam się dziwnie, ale dzięki mojemu kochanemu chłopakowi, nie było tak źle. Wiadomo, było niezręcznie, przynajmniej dla mnie, ale jedno spojrzenie w jego oczy i już było lepiej. Wstawiliśmy wszystko, tak, żeby do przyjazdu mojej mamy było gotowe.
***
- Uwielbiam cię w mojej koszulce, musisz zacząć nosić je częściej. - zarumieniłam się. - Pocałuj mnie. - Mruknął będąc blisko mnie. Przyłożyłam usta do jego, a on szybkim ruchem posadził mnie na blat. Jego usta zjechały na moją szyję, gdzie składał pocałunki, w jednym miejscu mocniej ugryzł moją skórę. Czułam pulsowanie tego fragmentu.
- Wreszcie wszyscy będą wiedzieć, że jesteś moją dziewczyną. - Zarumieniłam się przez te słowa. Zrozumiałam, że zrobił mi malinkę. W dalszym ciągu muskał moją skórę pocałunkami.
- Jestem w domu! - Zanim zdążyliśmy się odsunąć, w kuchni znalazła się moja mama. - Co tak ładnie pa-
Urwała kiedy zobaczyła w jakiej pozycji się znajdowaliśmy. Ja, momentalnie znalazłam się na równych nogach, a Liam stał kawałek ode mnie.
- Razem z Liamem ugotowaliśmy dla ciebie obiad, to miała być moja niespodzianka. - Powiedziałam próbując nie być zażenowana zaistniałą sytuacją, aby nie pozwolić rumieńcom "wpełznąć" na moje policzki.
- To bardzo miłe z waszej strony, dziękuję skarbie. - Pocałowała mnie w czoło. Jeśli mam być szczera, czasami nienawidziłam jak to robiła, bo na Litość Boską, nie jestem dzieckiem, ale z drugiej strony uwielbiałam gdy okazywała mi swoją matczyną miłość. Chwilę z nią porozmawialiśmy po czym szybko poszliśmy się ubrać, bo mój chłopak był bez koszulki, za to ja w niej byłam, a nie chciałam tak wyglądać przed mamą. Cieszyłam się jedynie z tego, że podczas obiadu mama ani razu nic nie wspominała o tym co zobaczyła, oczywiście domyślałam się, że prawdopodobnie bo obiedzie i po tym, jak Liam odjedzie, weźmie mnie na "poważną rozmowę". Po obiedzie zaproponowałam, że posprzątam, Payne zaoferował mi pomoc, której nie mogłam nie przyjąć. Kiedy wszystko było pozmywane, zaczął składać szybkie całusy na moich ustach, które wkrótce przerodziły się w pocałunek.

_____________________________________
Tadam! Powracam do was z nowym rozdziałem. Uff w końcu się z nim uwinęłam. A teraz uwaga...(werble proszę) zdałam wszystkie przedmioty, więc znów mam czas na pisanie, jeżeli dobrze pójdzie to rozdziały będą raz na tydzień, a jak nie to będą trochę nieregularnie. Mam nadzieję, że jeszcze tutaj ktoś jest. Każdy kto to czyta niech skomentuje nawet zwykłą kropką, proszę! x 
Zapraszam na aska, twittera i co tam jeszcze jest lolz #MuchLove

środa, 14 maja 2014

Ważna informacja

Nie będę wam ściemniać. Powiem po prostu że blog zostaje wstrzymany do połowy czerwca, bo zawaliłam szkołę i mogę zostać w 3gim, a wtedy nie będzie fajnie ;-; . Przepraszam, że was zawiodłam. W chwili obecnej piszę ze łzami w oczach, bo jestem tak zdołowana szkołą.

poniedziałek, 5 maja 2014

10 rozdział

Odwiedziny.- 10 Rozdział

Następnego dnia, po moich wyznaniach, obudziłam się i dosyć niechętnie zaczęłam przygotowania do pójścia na uczelnie. Naprawdę miałam obawy co do tego jak Liam będzie się teraz w stosunku do mnie zachowywał. W głębi miałam nadzieję, że jednak nie zmieni o mnie zdania. Nie chciałabym żeby pomiędzy nami panowało coś takiego jak litość. Nie chcę litości ani współczucia, jedyne czego chcę to zapomnieć o tych zdarzeniach i żyć normalnie, a nie na uboczu od wszystkich. Postawiłam na lekką zmianę i założyłam sukienkę, nie była ona jakaś wymyślna, po prostu zwykła, gładka, do kolan o kolorze purpury. Podobno dobrze mi w tym kolorze, dzisiaj się przekonamy. Pomyślałam. Ledwo zdążyłam się uszykować, a już usłyszałam trąbienie, Payne czekał już na mnie. Powiedziałam mu żeby rano wchodził, a nie dzwonił.  Pewnie zapomniał. Nie dałam mu za wygraną i czekałam aż wejdzie, rozmawiałam o tym z moją mamą i ona też nie miała nic przeciwko temu, więc chcąc nie chcąc chłopak nie ma teraz wyjścia i musi sam wchodzić...No...chyba, że chce czekać w samochodzie Bóg wie ile. Robiąc mu na złość poszłam jeszcze do kuchni, aby wziąć jakiś owoc, nie mogłam się zdecydować, czy banan czy może jabłko. Tak, grałam na czas. Usłyszałam jak drzwi powoli się otwierają, nie mogłam nic poradzić na parsknięcie wydostające się z moich ust. On jest taki przewidywalny. Kpiłam w myślach. Starałam się być niewzruszona i udawać jakbym niczego nie słyszała i dalej miałam "dylemat" jaki owoc zabrać. Mama także była w kuchni i przyglądała się temu wszystkiemu ze śmiechem, oczywiście nic nie mówiła. Poczułam jak moje biodra są przez kogoś obejmowane, spięłam się, ale gdy poczułam znajomy mi zapach znów się rozluźniłam. To tylko Liam, nie ma co panikować. Mocno mnie do siebie przytulił kładąc podbródek na moim ramieniu. Czułam się przy nim dobrze, może jeszcze nie do końca pewnie, ale prawdopodobnie byłam na dobrej drodze do tego. Cicho westchnęłam na kontakt z nim. Odwróciłam głowę i zobaczyłam moją mamę zarumienioną z wielkim uśmiechem na twarzy, chrząknęłam, a Payne subtelnie zaczął się ode mnie oddalać. Czułam napływający róż na moje policzki, to było naprawdę żenujące, mama widziała mnie z chłopakiem. Moim chłopakiem. Liam Payne jest moim chłopakiem. Jak to fajnie brzmi, chyba nigdy mi się to nie znudzi. Pomyślałam.
- Wiem, że zrobiłaś specjalnie żebym wszedł do domu, ale musisz mi dać czas, by się przyzwyczaić. - Mruknął z powrotem się do mnie przybliżając. Ułożyłam głowę na jego ramieniu. - Wiem i przepraszam.
- W porządku, jedziemy na uczelnię, czy chcesz się zbuntować i nie iść? - Rozbawiony moją reakcją podniósł brwi. - Okej, w takim razie powinniśmy już jechać.
- Liam?
- Tak?
- Jenna napisała, że już z nią lepiej i chce iść dzisiaj na zajęcia, więc czy może mógłbyś po nią podjechać? Oczywiście jeśli to nie problem. - Rano pisałam z Jenną i strasznie narzekała na siedzenie w domu, więc powiedziała, że weźmie dużo leków i przyjdzie. Oczywiście odradzałam jej to, ale jak się na coś uprze, to już zdania nie zmieni.
- Jasne, jeśli tylko zatrzyma dla siebie niektóre myśli. - Zachichotał, a ja mu zawtórowałam. Moja mama tylko siedziała i oglądała nas z uśmiechem. Dziwnie było patrzeć na nią się spogląda na mnie i uśmiecha się, zazwyczaj w jej spojrzeniach na mnie widziałam smutek, poczucie winy, ale nigdy nie widziałam by przy mnie się uśmiechała, to miła odmiana.
- Dobrze moje gołąbeczki, ja muszę iść do pracy, a wy na uczelnie i grzecznie mi. - Moja mama sugestywnie poruszyła brwiami, przez co wyglądała jak nieudolny cyrkowy klown, którego wyrzucili. Zaśmiałam się w myślach na to co pomyślałam. Słowa mamy wprawiły mnie w zażenowanie.
- Mamo nie rób tego ponownie i proszę idź już, zawstydzasz mnie. - Jęknęłam chowając głowę w zagłębieniu szyi Liama, podczas gdy ten chichotał.
- Przecież jestem zabawna. - Mama spróbowała żartu raz jeszcze, ale znów nie wyszło.
- Mamo idź już. - Warknęłam z szyi szatyna.
- Dobra, dobra idę i wy też już powinniście.

*No's Pov*

Podjechali pod dom Jenny, gdzie rudowłosa z oczywistym zmęczeniem i bólem wypisanym na twarzy czekała na schodach przed domem. Dziewczyna ucieszyła się widząc wysiadającą z samochodu Jessicę, jednak zaraz zmarszczyła brwi gdy spostrzegła z czyjego auta wychodzi. Zrobiła pytający wyraz twarzy, a Nelson kiwnęła głową mówiąc "później ci opowiem". Przyjaciółki mocno się do siebie przytuliły. Jess szybko się odsunęła gdy usłyszała przeraźliwy kaszel Johnson. Brunetka zbeształa ją, że zamiast upierać się, aby iść na zajęcia, powinna leżeć w ciepłym łóżku i pić herbatę z miodem i cytryną.
Od czasu wyznań Jessici, Liam miał ochotę być przy niej całą dobę, bronić jej gdy zajdzie taka potrzeba, nie chciał pokazywać jej litości i w ogóle litować się nad nią, bo zdawał sobie sprawę, że ona tego nie chce, że chce po prostu żyć normalnie i zapomnieć o tej dramatycznej przeszłości, ale jednocześnie wiedział, iż to nie będzie do końca możliwe. Chciał sprawić żeby na jej ustach zawsze gościł ten piękny uśmiech, albo jej zaróżowione policzki gdy robiła się zażenowana, tak jak dzisiaj przez swoją mamę. Na to wspomnienie na ustach Payne'a pojawił się mały uśmiech.
Dziewczyny wsiadły do samochodu, Jessica zajęła swoje wcześniejsze miejsce, a Jenna usiadła z tyłu witając się z chłopakiem najmilszym "hej" na jakie mogła się zdobyć.
Podczas jazdy młoda Nelson i Liam co jakiś czas spoglądali na siebie z uśmiechami, a Jenna przyglądała się im, próbując rozgryźć co jest między tą dwójką.
Pod uczelnią cała trójka wysiadła. Podróż minęła im całkiem przyjemnie, dziewczyny jak to dziewczyny cały czas plotkowały, a Payne w ciszy i skupieniu prowadził. Gdy wysiedli Liam podszedł do Jessici i chwytając jej dłoń splótł ich palce oraz objął ją ramieniem, a brunetka wtuliła się w niego. Oczy Jenny się rozszerzyły gdy zdała sobie sprawę co się dzieje. Nie było mnie przecież znowu aż tak długo, żeby tyle zdążyło się wydarzyć. Pomyślała, w dalszym ciągu patrząc na przylegające do siebie ciała Nelson i Payne'a.
- Dzisiaj zostaję dłużej niż ty. - Mruknął całując ją w czoło. W normalnych okolicznościach Jenna wzięłaby to za słodkie, jednakże w tamtej chwili było to dla niej niezręczne.
- W porządku, a dużo później?
- Właściwie tylko godzinę, więc może poczekałabyś za mną?
- Jasne, mogę poczekać w tej kawiarni, w której rozmawialiśmy właściwie pierwszy raz normalnie.
W tym momencie Johnson niezręcznie odchrząknęła.
- Och, oczywiście jeśli Jennie to nie przeszkadza żebyśmy za tobą poczekały. - Odpowiedziała od razu po przypomnieniu przez rudowłosą, że wciąż tam stoi. Liam westchnął, wydawał się lekko rozdrażniony obecnością Jenny. Jak widać ta dwójka nie do końca przypadła sobie do gustu i raczej nie zostaliby przyjaciółmi. Jessica o tym wiedziała, jednak chciałaby żeby chociaż spróbowali się dogadać.
- Oczywiście, że nie mam. Przynajmniej będziemy mogły sobie w spokoju porozmawiać. - Odpowiedziała zbyt słodkim głosem, brunetka od razu wiedziała, że coś jest nie tak i już nawet się domyślała o co może jej chodzić. Prawdopodobnie to ma związek z Liamem. Pomyślała.
- W takim razie jak tylko skończę, to tam przyjdę.
Powiedziawszy mocno ją przytulił, po czym zrobił coś czego jak na razie często nie robili. Złożył na jej ustach pocałunek, na początku był on słodki i delikatny, który Jessica z chęcią odwzajemniła. Liam położył ręce na jej biodrach, a ona swoje umieściła na jego karku, ich pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, Jenna nie chcąc tego oglądać odeszła kilka kroków, tylko po to by wpaść na jakiegoś chłopaka. Podczas gdy Nelson i Payne bezwstydnie wymieniali się śliną, Johnson przepraszała chłopaka, które staranowała, kiedy on brnął, iż to była jego wina. Dziewczyna poznała jego imię, Patch, a ona zdradziła mu swoje. Patch zaproponował jej kawę po zajęciach, na co niebieskooka zgodziła się. Chłopak przeprosił, ponieważ musiał pędzić na wykład, bo za chwilę zaczynał. W tym samym czasie Jessica zarumieniona zaczęła się lekko odsuwać od swojego chłopaka, a prędzej, on delikatnie przegryzł jej wargę.
- Przepraszam gołąbeczki, że wam przeszkodzę, ale Jess zaraz się spóźnimy,
Ugh, co jest dzisiaj z tymi ludźmi? Już druga osoba nazwała nas "gołąbeczki" pomyślała rozdrażniona Jessica.
- Do zobaczenia później. - Ostatni raz pocałował ją w usta, po czym poszedł w przeciwnym kierunku do kierunku dziewczyn.
Podczas wszystkich zajęć Jessica myślała przez większość czasu jedynie o Liamie, nawet jeśli nie chciała to  tak on zajmował jej umysł przez prawie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Po wszystkich zajęciach Jess i Jenna poszły do kawiarni. Rudowłosa nadal nie wyglądała najlepiej, ale jej przyjaciółka nic nie mówiła, bo i tak wiedziała, że to bezsensu. Zaczęły prowadzić zaciętą rozmowę. Johnson wypytywała o szczegóły z Liamem, a Nelson przyznała, że są parą. Strasznie dziwnie było jej mówić o ich związku, ponieważ jeszcze nie do końca to czuła. W zamian, brunetka spytała o tajemniczego chłopaka z parkingu, a Jenna delikatnie się zarumieniła.
~*~*~
Weekend nadszedł szybciej niż ktoś by się spodziewał. Wszystko odbywało się w takiej samej rutynie, jedynie Jessica czuła się trochę osamotniona,ponieważ Liam w piątek miał do zaliczenia okropnie ważny test, chłopak był na ostatnim roku, więc miał tego wszystkiego bardzo dużo. W ciągu tygodnia para wymieniła między sobą kilka esemesów, co nawet nie było dużą liczbą, bo nie przekraczała dwudziestu. Jenna także miała o wiele mniej czasu dla swojej przyjaciółki niż zazwyczaj, choroba trochę jej odpuściła, jednak była zajęta spotkaniami z Patchem, tajemniczym chłopakiem z parkingu. Tak samotna Nelson już dawno się nie czuła. Dziewczyna pocieszała się myślą, że tego dnia ma ją odwiedzić jej ukochany brat. Siedziała sama w domu po skończonych piątkowych zajęciach, jej mama oczywiście była w pracy, i oglądała Teen Wolf. Naprawdę zakochała się w tym serialu i uważała, że Scott oraz Stiles są przystojni. Stosunki Stiles'a z Derek'iem ją bawiły. Gdy usłyszała dzwonek do drzwi, niechętnie włączyła pauzę w odtwarzaniu i poszła zobaczyć kto zakłóca jej serial. Otworzyła drzwi i zobaczyła kogoś kogo się nie spodziewała, myślała, że to Brad przyjechał prędzej.
- Mogę wejść?
- Jasne, zapraszam. - Odpowiedziała otwierając szerzej drzwi tak, aby Liam mógł wejść, w środku dał jej małego całusa w usta. 
- Co ty tutaj robisz? - Zapytała z ciekawością
- Tak wita się swojego chłopaka? - Zaśmiał się, dziewczyna pokręciła ze śmiechem głową po czym mocno go przytuliła. - Od razu lepiej. - Zachichotał do jej ucha. - Przyszedłem, bo czułem się źle z tym, że w tym tygodniu spędziliśmy razem tak mało czasu, nawet dużo ze sobą nie pisaliśmy, a ja strasznie się za tobą stęskniłem. 
- Liam miałeś test do zaliczenia, a ja to przecież rozumiem. To nie tak, że musimy spędzać ze sobą każdą wolną chwilę, wiesz? - Zachichotała cicho, chociaż wewnątrz cieszyła się jak mała dziewczynka, bo w końcu nie będzie samotna. 
- Tak wiem, ale miałem wrażenie, że czułaś się samotna, głupie, prawda? 
- Nie takie znowu głupie...- wymamrotała pod nosem, mając nadzieję, iż Payne tego nie usłyszał. 
- Co mówiłaś? - Spytał lekko się od niej odsuwając, tak aby mógł patrzeć prostu w jej oczy. 
- Nic nie mówiłam. - Chciała uniknąć jego wzroku, bo wtedy zobaczyłby, że kłamie, ale nie mogła nigdzie uciec, przez jego świdrujące spojrzenie. 
- Skarbie, ja to słyszałem. Chodzi o Jennę? - Dziewczyna delikatnie skinęła głową, a Liam westchnął. - Chcesz o tym porozmawiać? - Znów lekko skinęła głową. 
- Ale chodźmy najpierw po szklankę dla ciebie, bo w pokoju resztę mam. - Uśmiechnęła się, pierwszy raz pokazując swoje malutkie dołeczki w policzkach. 
- Masz dołeczki? - Spytał Liam delikatnie dotykając jej policzki. 
- Mam, ale nie lubię ich, bo pokazują się tylko wtedy, gdy uśmiecham się jak wariatka. - Wzruszyła ramionami idąc do kuchni po szklankę. 
- W takim razie musisz częściej uśmiechać się jak "wariatka" - zrobił cudzysłów. - Bo wyglądasz w nich naprawdę uroczo, a ja kocham twój uśmiech, jest piękny. 
- Liamie Payne'ie przestań słodzić i kłamać, bo to i tak nie jest prawdą. - Zachichotała wracając ze szklanką i ciągnąc chłopaka do siebie na górę. 
- Nie mów mi, że oglądasz to badziewie, Teen Wolf. - Jęknął niezadowolony siadając wygodnie na jej łóżku. Dziewczyna prychnęła, ale nie powiedziała ani słowa. W ciszy także nalała mu soku i postawiła przed nim na stoliku. Milczała około pięciu minut dopóki brunet się nie odezwał. 
- Czemu się nie odzywasz?
- Bo obraziłeś mój ukochany serial. - Odpowiedziała z dramatyzmem. Gdyby ktoś im się przyglądał pomyślałby, że to jest przezabawne. 
- Okej, w takim razie przepraszam, Teen Wolf to jest najlepszy serial jaki kiedykolwiek widziałem. 
- Nie brzmisz przekonująco, ale niech ci będzie.- - Chciałabym mieć takiego Scotta tutaj, zobacz jak on traktuje Alison. - Mówiła to specjalnie, podczas gdy włączyła kolejny odcinek. 
- Mam być zazdrosny? - Podniósł brwi. Jessica kochała to w jaki sposób czuła się przy chłopaku, dzięki niemu zapominała o wszystkim innym. Siedzieli tak w ciszy i oglądali już trzeci odcinek pod rząd. 
- Nie, a czemu?
- Nie udawaj niewiniątka. - Mruknął i odwrócił się w jej stronę. Wyraz jego twarzy nie wróżył nic dobrego dla Nelson. W jednej chwili została zaatakowana łaskotkami. Wiła się we wszystkie możliwe strony prosząc Liama by przestał ją łaskotać, ale ten nic sobie z tego nie robił. Po kilku minutach gdy Jessica już nie mogła wytrzymać Payne na chwilę przerwał jej tortury, tylko po to by spojrzeć prosto w te głębokie błękitne oczy, natomiast dziewczyna utonęła w tych mocno brązowych, pięknych oczach. Liam przybliżył się twarzą do niej, a ona czekała na to co miało nadejść, chciała go pocałować. Byli od siebie zaledwie kilka centymetrów i w końcu, Payne złączył ich usta w bardzo słodkim pocałunku, ręce chłopaka znów znalazły się na biodrach Jessici, a ta swoje położyła na jego karku, to był praktycznie już normalny dla nich pocałunek, jednak tym razem było inaczej, pierwszy raz całowali się tak namiętnie w takiej pozycji. Ale Jessica nie czuła strachu, czuła się dobrze, ręce Liama zaczęły wolną podróż przez jej ciało, wszędzie gdzie ją dotknął czuła żar, ale jednocześnie strach, nie chciała przerywać tego nieprzyzwoicie świetnego pocałunku. Payne jakby wyczuwając, że coś jest nie tak, zatrzymał ręce, ale ona pokręciła głową na znak, iż jest w porządku i znów zaczęli najbardziej namiętny pocałunek jaki do tej pory mieli. Zaczęli się coraz bardziej "rozkręcać", ponieważ również Jessica zaczęła jeździć swoimi dłońmi po ciele Liama, a on oczywiście nie zostawał dłużny. 
- Hej Je-
Do pokoju wparował Brad, ale gdy tylko zobaczył scenę przed nim nawet nie zdołał skończyć swojego przywitania. Liam szybko zszedł z Jessici, a ta próbowała ukryć zażenowanie poprzez wtulenie głowy w klatkę piersiową Liama. 
- Co ty tu do cholery robisz?! - Krzyknął w stronę Payne'a, brunetka automatycznie wstała i zaczęła bronić swojego chłopaka. 
- Brad, nie wrzeszcz. 
- Jak mam do cholery nie wrzeszczeć skoro wchodzę i widzę jak prawie się pieprzycie przez ubrania. 
- Brad! Cholera Liam jest moim chłopakiem! - Krzyknęła, a obaj chłopcy popatrzyli na nią zdziwieni. Fakt, że Jessica podniosła głos i powiedziała chociaż "cholera" zdziwił ich obu. Gdy słowa siostry dotarły do Bradley'a jego twarz złagodniała i przeprosił. 
- Wiesz, że jeśli ktoś chce wejść do czyjegoś pokoju to puka? - Powiedziała siadając na łóżku, Liam posłał pytające spojrzenie do Nelson'a czy może, a gdy ten kiwnął na "tak" chłopak objął ramieniem swoją dziewczynę. Brad usiadł na przeciwko nich i dopiero wtedy przywitał się ze swoją siostrą tak jak należy. Cała trójka zaczęła miło rozmawiać i śmiać się. 

_________________________________
Wiem, trochę dupny rozdział, ale nie miałam pomysłu :( 
Więc... teraz pozdrawiam moje koleżanki, Natalię P. i Elizę F. , wiem że to czytacie, więc zostawcie komentarz hahaha :D
*jeśli przeczytałeś zostaw komentarz, nawet zwykłą kropkę*
#MuchLove ♥

sobota, 19 kwietnia 2014

9 rozdział

Przeszłość Powraca

„Powiedz mi, co takiego stało się w przeszłości” Słowa te odbijały się w mojej głowie niczym echo. Przez dłuższą chwilę trwałam w bezruchu i milczeniu. Naprawdę spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego. Ufałam Liamowi i chciałam mu powiedzieć, ale bałam się jak na to zareaguje.
- Skarbie jeśli nie jesteś na to gotowa możesz powiedzieć mi później. – Dłonią chwycił mój podbródek, tak żebym patrzyła w jego oczy. Chyba polubię te wszystkie pieszczotliwe przezwiska.
- Nie, w porządku, po prostu ciężko mi o tym mówić.
- Spokojnie, jestem tutaj z tobą. Będę przy tobie cały czas, jeśli będzie ci zbyt trudno to przestaniesz, okej?
Mocno przyciągnął mnie do siebie. Pod wpływem jego dotyku trochę się rozluźniłam.
- Dz-dziękuję. – Wyjąkałam. Wzięłam kilka głębokich oddechów i zaczęłam składać sensowne zdania mojej historii. – Po tym jak mój tata zginął, moja mama ponownie wyszła za mąż. Na początku wszystko było w porządku, ale później jakby zaczął się do mnie przystawiać. Jakoś to przeżywałam, bo nic mi nie robił, ale gdy byłam sama w domu, a on wracał pijany – w późniejszym czasie zdarzało się to często – zaczynał mnie molestować. – Wzdrygnęłam się na wspomnienia jego obrzydliwych łap. W oczach Liama widziałam smutek. Sama na to wspomnienie poczułam się obrzydzona samą sobą. Jednak kontynuowałam, siedząc na kolanach Liama. – Przyzwyczaiłam się do tego. Bałam się go do tego stopnia, że nikomu nic nie mówiłam, nawet Brad nic nie wiedział. Po prostu zaczęłam zamykać się w sobie. Ale pewnego razu, on był jeszcze bardziej pijany niż zazwyczaj, j-ja-ja się go tak bałam, że zamknęłam się w pokoju na klucz i skuliłam się w kącie jak przestraszone dziecko, którym wtedy byłam. On-on się wściekł, walił w drzwi dopóki ich nie rozwalił, a później dopadł się do mnie jak jakieś zwierzę i zaczął brutalnie bić moje biedne, bezbronne ciało, kiedy ledwo mogłam się ruszać zaciągnął mnie do kuchni, tam wyjął nóż i pociął w różnych miejscach moje ciało. – Ściągnęłam koszulkę czując jak łzy gromadziły mi się w oczach od odtwarzania tego strasznego zdarzenia w pamięci.
- Jess, co ty robisz? – Spytał zdezorientowany, wyglądał jakby zastanawiał się czy może patrzeć na moje ciało, czy też nie. Zaśmiałam się cicho na to, ale zaraz powrócił mój poprzedni humor. Jednak nadal bawiło mnie to jak teraz uważał co do mnie, prędzej prawdopodobnie nawet by się nie zawahał, a teraz? Teraz to jeden wielki miś. Myślę, że nasze ‘’coś” mogłoby przetrwać, dziwnie było mi nazywać to związkiem, bo dopiero co powiedział, że mnie lubi, więc jednak wolę jeszcze trochę poczekać zanim tak naprawdę zaczniemy być parą. Wracając do chwili. Zaczęłam pokazywać mu każdą pojedynczą bliznę jaką zostawił ten psychopata. Inaczej nie można go nazwać. Z rogu moich oczu zaczęły wypływać samotne łzy. Patrzyłam jak z bólem w oczach Payne opuszkami palców gładził każdą bliznę, a jego usta muskały każdą spadającą łzę. Z moich ust uciekło ciche westchnienie na ten nagły kontakt z jego ustami, pod wpływem impulsu moje dłonie znalazły się we włosach szatyna. Jego usta przeniosły się na moje, całował mnie tak, jakby chciał żeby każde złe wspomnienie odeszło daleko w niepamięć. Ten pocałunek przekazywał wszystko co czujemy, a ja w szczególności czułam strach. Bałam się, nie chciałam żeby coś podobnego znów kiedyś mnie spotkało. Obawiam się, że moja psychika nie do końca mogłaby to znieść. Jego ręce w uspokajający sposób jeździły po całym moim odkrytym ciele, dotyk Liama był kojący i działał na mnie zupełnie inaczej niż reszta. Chłopak z pocałunkami zszedł na moją szyję, delikatnie cmokał jej skórę, a z moich ust od czasu do czasu wydobywał się cichy jęk. Zrozumiałam, że robił to specjalnie żeby odciągnąć mój umysł od wspomnień. Odsunął się i mocno mnie przytulił, a ja wtedy postanowiłam kontynuować. – Gdy mnie ciął zakneblował mi usta żebym nie mogła krzyczeć. To było straszne, wtedy ledwo mogłam utrzymać oczy otwarte, a gdy je zamykałam dostawałam siarczyście w policzek. Kiedy już myślałam, że jest po wszystkim, usłyszałam jak odpina spodnie, wiedziałam co nastąpi, coś czego najbardziej się zawsze obawiałam. On odebrał mi to co miałam najcenniejsze, ból był nie do wytrzymania, nie dbał o to czy boli, czy nie. Po prostu ruszał się jak najszybciej, resztkami sił kopałam go i drapałam paznokciami żeby mnie puścić, ale on wtedy robił się tylko coraz bardziej agresywny, więc przestałam walczyć. Liam to było straszne. – Zaszlochałam, a on mocniej mnie do siebie przytulił. – Liam ja nadal czuję jego wstrętne łapy na moim ciele, czuję się nieczysta, bezwartościowa, ja-
- ciiiii… - Wyszeptał kołysząc mną w ramionach. Mocno się w niego tuliłam i dalej szlochałam w jego tors. – Nie pozwolę by ktoś cię skrzywdził.
- Po tym gdy mi to zrobił, ja zamknęłam się w pokoju i nie rozmawiałam z nikim przez kilka miesięcy. Wszyscy myśleli, że to jest przez wiek dojrzewania, ale ja po prostu czułam się brudna. W szkole miałam wrażenie, jakby każdy patrzył na mnie i mówił, że jestem dziwką. Niestety na jednym gwałcie się nie skończyło, przychodził do mojego pokoju, zaciągał mnie do piwnicy i tam dalej robił „swoje” ja płakałam, krzyczałam, błagałam by tego nie robił, ale to działało wręcz odwrotnie. Moje życie przez trzy lata było istnym piekłem, cieszę się, że moja mama poznała prawdę dzięki mojemu Brad’owi i zostawiła tego psychopatę, a on poszedł do więzienia. Niestety mój strach powraca, bo podobno niedługo zostanie wypuszczony na wolność. Ta myśl mnie przeraża. – Gdy skończyłam opowiadać mu dlaczego boję się każdego człowieka i nie jestem towarzyska, rozpłakałam się niczym dziecko. Liam kołysał swoim ciałem tym samym bujając mną. Co jakiś czas złożył czuły pocałunek na moich włosach. Chłopak położył się na kocu, a ja umieściłam się pomiędzy jego nogami i byłam oparta to tors Payne’a. Dłuższy czas po prostu leżeliśmy w ciszy, ale była ona komfortowa, oraz bawiliśmy się naszymi splecionymi dłońmi. Czułam się tak beztrosko, jak chyba nigdy dotąd.
Leżeliśmy, nawet nie wiem ile, ale robiło się chłodno, oczywiście nie chciałam nic mówić Liam’owi, ale zadrżałam i sam się domyślił.
- Zimno ci?
- Nie.
- Kłamiesz. – Nie dając mi odpowiedzieć położył na moich ramionach swoją bluzę, pachniała nim, bez narzekania przyjęłam ją i od razu zrobiło mi się trochę cieplej. – Robi się trochę późno i prawdopodobnie twoja mama wariuje, bo nie wie gdzie jesteś. – Westchnął smutno.
- Nie chcę stąd jechać, tutaj jest mi dobrze. – Mocno się w niego wtuliłam, żeby moje słowa brzmiały jeszcze prawdziwiej. Naprawdę nie chciałam stamtąd jechać, tam było tak spokojnie i pięknie. Tylko my dwoje i nikogo więcej.
- Ja też nie chcę stąd wyjeżdżać, ale musimy. Obiecuję ci, że jeszcze tutaj wrócimy. – Odwrócił mnie do siebie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek, przez który poczułam jak się rumienię. Dlaczego on musi być taki słodki? – Chodź skarbie.
~^~
Jazda do mojego domu okazała się dłuższa niż przypuszczałam, bo byliśmy na miejscu trochę przed dwudziestą drugą. Podczas podróży Liam obiecał, że nie zmieni do mnie podejścia przez to co mu powiedziałam oraz, że nic nikomu nie powie. Chciałam wysiąść z samochodu, ale jego dłoń mnie zatrzymała. Mruknął „a gdzie całus na pożegnanie” chichotając, ja do niego dołączyłam, ale przyłożyłam swoje usta do jego policzka, a on jęknął niezadowolony. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, biedak, pewnie chciał żebym pocałowała go w usta.
- Dobranoc. Przyjadę po ciebie jutro o tej co dzisiaj. – Również złożył pocałunek na moim policzku, ale zadziwiająco blisko ust.
- Dobranoc. – Odpowiedziałam i wyszłam z pojazdu. Idąc do domu czułam się dziwnie, miałam wrażenie jakby ktoś mnie obserwował. Ale pomyślałam, że to musi być moja wyobraźnia. Po cichu otworzyłam drzwi, zachciało mi się pić, więc skierowałam się do kuchni, a w salonie – nie mam pojęcia jak – zapaliło się światło. Krzyknęłam przerażona i podskoczyłam w miejscu. Później dostrzegłam siedzącą na kanapie moją mamę.
- Mamo wystraszyłaś mnie! – Krzyknęłam trzymając rękę na płucach, próbując przywrócić normalny oddech.
- Przepraszam, po prostu martwiłam się o ciebie, nigdy tak późno nie wracałaś.
- Byłam z Liamem. – Westchnęłam. A mama uśmiechnęła się, to nie był jej normalny uśmiech tylko taki bardziej dziwny.
- I co robiliście? – Sugestywnie poruszyła brwiami. O mój Boże mamo, proszę cię uspokój się. Do niczego nie doszło.
- On wie.
- Co wie? Możesz jaśniej, niestety nic mi to nie mówi.
- Mamo, on wie, dlaczego jestem taka, a nie inna.
Twarz mojej mamy nagle spoważniała. Już nie była uśmiechnięta.
- Powiedziałaś mu? Jak na to zareagował?
- Tak powiedziałam mu. Pokazałam mu blizny na ciele, a on zaczął składać na każdej pocałunku, wtedy ja się rozpłakałam, a on zrobił się jeszcze bardziej czuły.
Uśmiechnęłam się przypominając sobie wcześniejsze zdarzenia.
- Ten chłopak naprawdę cię lubi. - Mama uśmiechnęła się, na jej twarzy widziałam dumę? Radość?
- Mamo nie chcę z tobą o tym rozmawiać, ale wiem, że mnie lubi. - To naprawdę było krępujące, rozmawiać z mamą o chłopakach.
- Zmieniając temat, dzwonił Brad, powiedział, że przyjedzie w ten weekend żeby zobaczyć jak się czujesz. - W jej głosie słyszałam ból, naprawdę boli ją to, jakie mają stosunki z Bradem. Powinnam z nim porozmawiać, on musi w końcu jej to wybaczyć, przecież to było wieki temu, a ja mam teraz Liama i Jenna, więc wszystko zmierza w dobrym kierunku. Ja mamie wybaczyłam, nie mam jej niczego za złe, mój kochany braciszek też nie powinien. Ciekawe czy specjalnie żeby tutaj przyjechać brał wolne, jeśli tak to najpierw go zabiję, a później uściskam..no...może w innej kolejności.
- To fantastycznie. - Pisnęłam podekscytowana. Moje ziewnięcie uświadomiło mnie jak byłam zmęczona, pożegnałam się z mamą i poszłam do siebie do pokoju.

________________________________
Kochani co się dzieje? Dlaczego liczba komentarzy spada? To jest smutne, ja się bardzo staram, piszę rozdziały. W tej chwili tutaj idzie mi o wiele szybciej niż na moim "pierwszym" blogu. Naprawdę poświęcam na tego bloga dużo czasu.. Ale skoro nie chcecie tego docenić to trudno :( Wystarczyłaby zwykła kropka, wiecie?

sobota, 12 kwietnia 2014

8 rozdział

Proszę przeczytajcie notkę pod rozdziałem x
*Dwa tygodnie później*
Jessica's POV
W ciągu tych dwóch tygodni dużo się zmieniło i mówiąc dużo, mam na myśli naprawdę dużo. Moja nieśmiałość i strach przed ludźmi maleją z dnia na dzień, a to wszystko dzięki jednej osobie - tak mówię o Liamie. - Od naszej pierwszej randki widzieliśmy się prawie codziennie, a gdy uczelnia została na nowo otwarta było hm.. Trochę niezręcznie w niektórych momentach. Tak naprawdę nadal nie wiedziałam "czym" jesteśmy, bo niby byliśmy na trzech randkach, pocałowaliśmy się z cztery razy, często trzymał mnie za rękę, ale nigdy nie rozmawialiśmy co nas łączy. Chciałabym wiedzieć w jakich relacjach jesteśmy. Lubiłam go i to bardzo, miałam nadzieję, że on tak samo myśli o mnie, a nie jak o zwykłym żarcie. Chociaż w sumie gdyby robił sobie ze mnie żarty już dawno by to skończył, prawda? Mam nadzieję. Tego ranka czekałam za Liamem, ponieważ uparł się żeby jechać razem skoro Jenna była chora. Wiedział, że nie odmówiłabym mu i potrafił to całkiem nieźle wykorzystać. W sobotę siedzieliśmy prawie cały dzień u mnie w domu, oglądaliśmy filmy, przytulaliśmy się i jedliśmy duuuużo lodów.
- Musimy oglądać ten film? - Jęknął gdy sięgnęłam po płytę z filmem "3 metry nad niebem"
- Tak, ponieważ go kocham i nie masz wyjścia, no chyba, że chcesz iść do domu. - Odpowiedziałam ze śmiechem. Usłyszałam jak mruczy niezadowolony i rozłożył się wygodnie na łóżku. Mówiąc wygodnie chodzi mi o to, że zajął dosłownie całe łóżko dla siebie, a ja to niby gdzie miałam usiąść? 
- Wiesz, jeśli nie masz gdzie usiąść możesz zawsze przyłączyć się do mnie, zrobię ci trochę miejsca. - Mrugnął, a ja zachichotałam. 
- Niech ci będzie. - Westchnęłam udając, że nie mam na to najmniejszej ochoty. Włączyłam film i położyłam się obok Liama. Moje łóżko nie było dwuosobowe, więc mieliśmy naprawdę mało miejsca. Leżałam strasznie blisko niego, a on mnie obejmował, to było bardzo przyjemne. W jego ramionach czułam się bezpieczna. 
- Nie wiem jak możesz lubić ten film. - Mruknął bawiąc się moimi włosami najwyraźniej w ogóle niezainteresowany filmem. 
- Czemu go nie lubisz? - Spytałam mocniej się do niego przytulając. 
- Ten film jest głupi. Niektóre sceny są tak możliwe do przewidzenia, że to jest aż śmieszne, ale skoro go lubisz to oglądaj. - Cmoknął mnie w głowę. Ten chłopak był naprawdę niemożliwie słodki. 
- Mówisz tak, bo jesteś zazdrosny, że ty taki nie jesteś. - Pokazałam mu język, jednak zaraz go schowałam gdy zorientowałam się, że on i tak tego nie zobaczy. 
- Proszę cię. - Prychnął. - Gdybym chciał być taki to mógłbym być. 
Przekomarzaliśmy się dość długo już kompletnie nie zwracając uwagi na film, w pewnej chwili być może trochę przesadziłam, bo Payne tak się wykręcił, że przygniatał mnie swoim ciałem. Wiłam się i śmiałam żeby mnie puścił. 
- Przeproś, bo inaczej cię nie puszczę. - Powiedział łaskocząc mnie. W dalszym ciągu głośno się śmiałam i próbowałam wykręcić z jego uścisku. Siedział na mnie okrakiem, więc wydostanie się spod niego było wręcz niemożliwe. Na pewno ni zamierzałam go przeprosić za to co powiedziałam, Być może z moich ust wymknęło się coś o tym, że jest mięczakiem, bo śmieje się z Hache z tego jak wyraża swoje uczucia i, że może on nie potrafi. 
- Zejdź....ze...mnie...- Mówiłam przez śmiech. 
- Nie, dopóki mnie nie przeprosisz. 
- Nie przeproszę cię. - Zamiast go przepraszać cmoknęłam jego policzek. 
- Hmm... Nadal cię nie wypuszczę, to nie jest wystarczające. - Zaśmiał się wracając do torturowania mnie. Nieśmiało przesunęłam usta do jego i złożyłam na nich krótki pocałunek. Chciałam się odsunąć, ale Liam miał chyba inne plany, ponieważ przytrzymał mnie i zaczął oddawać pocałunek. Jak zwykle był strasznie delikatny, za co byłam mu wdzięczna. W końcu poczułam, że to za dużo jak dla mnie, więc odsunęłam się. 
- Przepraszam. - Nieśmiało mruknęłam, układając się z powrotem na łóżku, a dokładniej to bardziej na Liamie. 
Uśmiechnęłam się delikatnie widząc podjeżdżający pod mój podjazd samochód - oczywiście należał on do Liama. Wzięłam torbę, wyszłam i zamknęłam dom. Stojąc pod drzwiami pomachałam szatynowi, a on uśmiechając się odwzajemnił gest. Ruszyłam w jego stronę. Podeszłam do niego, a Liam mocno mnie przytulił. Przyzwyczaiłam się już do jego uścisków, a nawet pokochałam je, on zawsze jest taki ciepły, zupełnie jakby został stworzony do przytulania.
- Hej. - Powiedziałam w jego klatkę piersiową.
- Hej. - Jeżeli było to możliwe, to przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Li, bo mnie udusisz.
- Przepraszam, po prostu kocham cię przytulać.
- Ja też uwielbiam jak mnie przytulasz. - - Możemy już jechać? Nie zrozum mnie źle, ale nie chcę spóźnić się na wykład. - Zachichotałam cicho, a Liam mi zawtórował. Wsiedliśmy do jego samochodu i odjechaliśmy.
~^~
Droga na uczelnie minęła nawet miło, a w szczególności śmiesznie. Byłam trochę smutna, że większość wykładów spędzę bez Jenny, więc Liam postanowił poprawić mi humor udając idiotę.
- Liam, ja nie wysiądę. - Wyjąkałam.
- Czemu? - Spytał delikatnie chwytając mój podbródek i spojrzał mi w oczy.
- Oni będą się patrzyć.
- Nie bój się, będę przy tobie aż do sali.
- Dobrze.
Wgłębi chciałam żeby był ze mną również na wykładach, ale niestety to było niemożliwe.
Wyszedł z samochodu i podszedł do mnie, otwierając mi drzwi, niepewnie chwyciłam jego dłoń i wysiadłam.
Prawie od razu poczułam spojrzenia ludzi na naszą dwójkę. Payne splótł nasze dłonie, a dodatkowo objął mnie ramieniem, chyba chciał mnie trochę odstresować, ale efekt był odwrotny od zamierzonego.
- Nie patrz na nich, ciesz się mną. - Mrugnął na co zachichotałam. Trochę się rozluźniłam, gdy podeszliśmy pod salę dał mi szybkiego całusa w usta - co było ogromnie słodkie z jego strony - i odszedł. Weszłam do klasy, a tam kilka dziewczyn patrzyło się na mnie tak jakbym kogoś zamordowała, w myślach mówiłam sobie "ignoruj je" i szłam dalej, na swoje zwyczajne miejsce. Usiadłam i wyciągnęłam wszystko co potrzebne na zajęcia, a nie było tego dużo. Cały czas słuchałam w skupieniu tego co mówi profesor do czasu aż mój telefon nie za-wibrował sygnalizując nową wiadomość. Nie dbając o to czy nauczyciel to zobaczy, bo szczerze nawet nie było szans żeby zauważył, wyciągnęłam telefon i sprawdziłam smsa, gdy przeczytałam od kogo był na moją twarz wkradł się mały uśmiech - Był od Liama.

Próbowałam ukryć rosnący uśmiech na mojej twarzy. Dlaczego on musi być taki słodki? Chwilę myślałam co mu odpisać, ale napisałam tylko krótkie "ok" i schowałam telefon do kieszeni. Cały czas myślałam o Liamie i nie słuchałam profesora, chyba pierwszy raz. Czy to było możliwe, że zaczynałam coś czuć do Liama? Wydaje mi się, że to było raczej niemożliwe, bo przecież nie znaliśmy się zbyt długo i tak naprawdę dużo o nim nie wiedziałam. Wreszcie wykład dobiegł do końca, szybko spakowałam swoje książki i wyszłam z sali, tam wpadłam niemalże od razu na Payne'a, głośno się zaśmiałam, a później podziękowałam mu, że mnie złapał. Serio robiłam się coraz mniej skoordynowana. Pomyślałam, że trzeba to zmienić.
- Porywam cię po zajęciach. - Mruknął biorąc mnie na ręce, czym kompletnie mnie zaskoczył. Ze zdziwienie krzyknęłam, a wszyscy, którzy byli niedaleko spojrzeli się w naszą stronę. To było naprawdę dziwne, ci wszyscy ludzie, wlepiający w nas swój wzrok, okej wiem, że Liam nie miał tytułu "najlepszego chłopaka, z którym można się związać" i wiem, że lubił mieć dziewczyny tylko na jeden raz, ale my nie robiliśmy nic złego, po prostu się wygłupialiśmy i nawet nie byliśmy razem. A to, że ludzie, może dokładniej to dziewczyny są zazdrosne, że to one nie są na moim miejscu to już nie mój problem. Ze mną na rękach chłopak przemierzał korytarz, zdobywając coraz to kolejne dziwne bądź zaciekawione spojrzenia od ludzi z uniwersytetu. Pierwszy raz miałam ich zupełnie gdzieś. Naprawdę byłam szczęśliwa, że Liam pojawił się w moim życiu, może nasze pierwsze spotkanie nie należało do najlepszych, ale zawsze dobre takie niż żadne.
~^~
Po tym moim małym porwaniu mnie Liam zakomunikował, że chciał iść na lody. Musiałam się strasznie powstrzymywać żeby nie wybuchnąć gromkim śmiechem i go nie urazić. Później odstawił mnie, jak zwykle pod samą klasę, nie wiem czy chciał się upewnić żebym trafiła tam cała i zdrowa czy co... Po tym jak skończyłam wszystkie zajęcia, razem z Payne'em poszliśmy w tylko jemu znanym kierunku. Jak się okazało znaleźliśmy się na jakiejś polanie poza miastem, nie mam pojęcia jak znalazł to miejsce, ale było wspaniałe, takie zupełnie inne niż wszystkie jakie widziałam do tej pory. Było tam wręcz magicznie i nie, nie przesadzam, żeby wiedzieć, iż nie kłamię musielibyście widzieć to na własne oczy, ponieważ nie da się tego opisać słowami. Nie wiem czy był tam prędzej wszystko przygotować, ale na trawie leżał koc, a na nim był kosz piknikowy, gdzie było chyba wszystko co kocham jeść. Była sałatka, kanapki, truskawki w czekoladzie, coś co kocham najbardziej na świecie i dużo innych smakołyków. Liam powiedział, że kiedy on i jego brat byli mniejsi ich rodzice zawsze co tydzień zabierali ich tam na piknik. Opowiedział mi trochę o swojej rodzinie, dowiedziałam się, że pochodzi z Anglii i ma tam chorą babcię i, że bardzo często ją tam odwiedzają. Chciałabym kiedyś jechać do Anglii, zobaczyć jak tam jest. Teraz wszystko się zgadzało, ten jego akcent. Dowiedziałam się także dlaczego był taki jaki był, chociaż szczerze to nie mogłam tego za bardzo słuchać. Później zrobiliśmy sobie przerwę od rozmowy i zaczęliśmy jeść, Payne karmił mnie truskawkami i wszystkim co wpadło mu w dłonie, ta mieszanka była naprawdę wybuchowa, więc ja robiłam mu to samo. Prawdopodobnie wieczorem będę wymiotować. Pomyślałam.
- Więcej nie zjem. - Jęknęłam kładąc się na kocu, nie było to najwygodniejsze, mój towarzysz musiał to zauważyć, ponieważ po chwili również się położył i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej, tak, że leżałam w połowie na nim. Od razu było wygodniej. Moje nozdrza uderzył jego charakterystyczny zapach, jak zwykle głęboko zaciągnęłam się powietrzem.
- Jessica? - Spytał niepewnie.
- Hmm? - Zanuciłam w odpowiedzi, bardziej w jego umięśniony tors.
- Wiem, że to jest szybko i może ci się wydawać za szybko, ale ja naprawdę cię lubię, nie jestem w tym dobry i nie za bardzo wiem co powiedzieć. - Zaśmiał się mocno mnie tuląc. - Ale chciałbym być kimś więcej niż tylko twoim przyjacielem, Jess, będziesz moją dziewczyną? - Spytał z nadzieją. Nie mogłam powstrzymać ogromnego uśmiechu jak i rumieńca wkradającego się na moje poliki. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego głęboko brązowe oczy.
- Też cię bardzo lubię i sama się sobie dziwię, że tak bardzo. - Zachichotałam próbując rozładować trochę to napięcie, które od niego czułam. - Więc, moja odpowiedź brzmi tak.
- Możesz powtórzyć?
- Powiedziałam, że będę twoją dziewczyną. - Zachichotałam lekko. Liam chwycił mój podbródek ciągnąc mnie do siebie, a potem złożył delikatny, pełen czułości pocałunek, takiego nie doświadczyłam jeszcze nigdy. Nie był on namiętny, ale w pełni oddawał to co czuł. Zaczęłam poruszać swoimi ustami w rytmie razem z jego. Byłam całkowicie pewna, że tego nigdy nie zapomnę. Czułam dziwny prąd przepływające przez moje ciało. Cała drżałam, a to był tylko, a może i aż pocałunek.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - Odparł stykając swoje czoło z moim. Mój oddech był szybki i urywany. - Ufasz mi? - Spytał po kilku minutach ciszy i wpatrywania się w moje oczy.
- Tak. - Moja odpowiedź była prawie natychmiastowa.
- Powiesz mi co takiego stało się w twojej przeszłości, że teraz tak boisz się ludzi?
Tego pytania na pewno się nie spodziewałam.

____________________________________________
No i mamy, nasze gołąbeczki są oficjalnie razem. Powiem wam szczerze, że dopiero teraz poznacie tak naprawdę większość część z życia Jessici. Według mnie ten rozdział do najlepszych nie należy :(
Mam do was ogromną prośbę, jeśli podoba się wam mój blog czy moglibyście go polecać gdzie tylko się da?
Jak zawsze wiecie gdzie mnie znaleźć, wszystkie kontakty ze mną macie w zakładkach, nie bójcie się pytać kiedy nowy rozdział, albo też po prostu do mnie pisać, ja jestem bardzo miłą osobą haha (błagam uwierzcie mi na słowo ♥)
Jeśli przeczytałeś zostaw w komentarzu nawet zwykłą kropkę. Czekam na wasze szczere opinie. 
Love U All ♥
Dodaję ten rozdział nawet jeśli nie było tych 10 komentarzy.