poniedziałek, 1 września 2014

13 rozdział

Tydzień. Dokładnie tyle zostało do zakończenia roku szkolnego. Nadal nie mogłam uwierzyć jak szybko przeleciał ten rok, doskonale pamiętam pierwszy dzień w tej szkole, zupełnie jakby było to wczoraj, a teraz już coraz bliżej do zakończenia studiów, znaczy mam jeszcze trochę nauki przed sobą, ale już coraz mniej. Tego dnia postanowiłam wyznać Liamowi prawdę...Kochałam go. Byłam tego w stu procentach pewna, nic nie mogło zmienić mojego uczucia do niego, ponieważ było ono zbyt silne w tamtym czasie. Doskonale zapamiętałam dzień, w którym po raz pierwszy go spotkałam, to wtedy zobaczył moje ataki paniki, wtedy wszystko się zmieniło, w jakiś sposób przeczuwałam, że chłopak zagości w moim życiu na dłużej, jednak nie spodziewałam się, że na tak długo. Ten pożar w szkole...Gdyby mnie nie uratował, prawdopodobieństwo tego, że już bym nie żyła jest bardzo duże. Niby byliśmy z Liamem parą i spędzaliśmy razem mnóstwo czasu, to i tak żadne z nas nie powiedziało swoich uczuć na głos, więc nie wiedziałam czy on czuje dokładnie to samo co ja, ale raz się żyję. Skoro mówił, że jestem dla niego ważna i bla bla bla, to prawdopodobnie on czuł to samo. To miał być ten dzień, który mógł wszystko zmienić zarówno jak i na dobre, jak i na złe. Jak codziennie po szkole czekałam przy aucie Liama, ale ten długo się nie pojawiał. Zaczęłam zastanawiać co mogło mu się stać, albo może po prostu jakiś nauczyciel go zatrzymał. Szczerze wolałam tę drugą opcję. Poczułam szarpnięcie za łokieć, kiedy szłam w stronę kampusu, powoli odwróciłam głowę i dostrzegłam te zielone oczy...
- POMOCY! - Krzyknęłam ile sił w gardle, może jeszcze nic mi nie zrobił, ale naprawdę się bałam. Z doświadczenia wiem, że James jest nieprzewidywalny. Patrzył na mnie tymi swoimi obrzydliwymi oczami, czułam jego śmierdzący wódką oddech. Ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę, o co im chodziło? Jeśli krzyczałam o pomoc, to chyba naprawdę coś musiało się stać, prawda? Spróbowałam jeszcze raz i tym razem spostrzegłam jak ktoś przepycha się przez tłum, kiedy podszedł bliżej zauważyłam, że to mój chłopak.
- Zostaw ją ty chory draniu. - Podbiegł do mnie i odciągnął z dala od tego psychopaty.
- Czego ty ode mnie chcesz? - Powiedziałam stając za Liamem.
- Chcę się zabawić z Jessicą tak jak kiedyś, oraz przekażcie Anne, że jeżeli spróbuje znów wsadzić mnie do więzienia jej kochana córeczka tego pożałuje. - Zaśmiał się szyderczo zanim odszedł. Czy ja nigdy nie uwolnię się od tego człowieka? Pomyślałam. Nie mogłam tego znieść, ledwo wyszedł z więzienia, a już robi to samo, co robił. Payne mocno mnie objął i szeptał kojące słowa do ucha, a w tym czasie cały tłum zaczął się powoli rozchodzić.
- Jess, skarbie musimy iść na policję i wystąpić chociaż o zakaz zbliżania się. - Powiedział kiedy otwierał dla mnie drzwi od samochodu.
- Wiem. - Odpowiedziałam cicho. Chciałabym żeby moje życie było normalne, a nie jak w jakimś popieprzonym serialu. Ten dzień miał być troszkę inny, przynajmniej tak sobie zaplanowałam. - Liam? - Kiedy skinął głową kontynuowałam. - Czy możemy jechać na twoje specjalne miejsce?
- Oczywiście, że możemy. - Uśmiechnął się. Przez całą podróż nie rozmawialiśmy głównie dlatego, że rozmyślałam o wszystkim ważnym i o tym mniej ważnym...Zastanawiałam się jak ja powiem Liamowi co do niego czuję. Kiedy się zatrzymaliśmy miałam wrażenie jakby żołądek podszedł mi do gardła, naprawdę bardzo się stresowałam, pierwszy raz chciałam wyznać komuś miłość, Brad i moja mama to co innego, bo byli moją rodziną. Szliśmy ścieżką, jak zwykle za rękę, a ja czułam dziwne mrowienie w brzuchu, nie były to motylki, motylki to tylko głupi wytwór, takie rzeczy są tylko w książkach, ale nie w prawdziwym życiu. Ostatnia książka jaką przeczytałam zawiodła mnie pod tym względem, w Darach Anioła Clary i Jace darzą się wyjątkowym uczuciem, widać to na pierwszy rzut oka. Wayland tyle dla niej ryzykuje, stara się i to samo w drugą stronę, a ich pocałunek...Kiedy to czytałam miałam wielki uśmiech na twarzy, ale szczęście nie trwa wiecznie. Na jaw wyszło, że są oni rodzeństwem, to mnie kompletnie zszokowało i zdenerwowało, cały czas mówiłam "ale jak to?!" "przecież oni mają być razem!" byłam naprawdę wkurzona i to w tej książce były opisywane motyle w brzuchu, ja w takie rzeczy nie wierzę, jak widać dobrze. Jeszcze może mi się przytrafić coś podobnego, poczuję motylki, a tu później okażę się, iż mam zaginionego brata. Wiem, mało prawdopodobne.
Skończyłam swoje wewnętrzne rozmyślanie kiedy usłyszałam jak Liam mnie woła. Nawet nie zauważyłam, że byliśmy już na miejscu. Jak zwykle położyliśmy się na trawie, od razu ogarnęła mnie cisza tego zakątka. Skupiłam się na szumie lasu oraz śpiewie ptaków. W przyszłości chciałabym być jak te małe ptaszki, polecieć gdzie tylko zechcę, nie martwić się o nic i żyć beztrosko, ale wiedziałam, że tak się nie da. Z głębokim westchnieniem opadłam z powrotem na trawę. Pachniała tak świeżo. Czułam na sobie wzrok Liama, więc powoli podniosłam głowę i nie myląc się, spotkałam jego brązowe oczy patrzące prosto na moje. Jego dłoń delikatnie chwyciła mój podbródek, podniósł go i złożył czuły pocałunek na moich ustach, który ja odwzajemniłam. Odsunął się zbyt szybko, jeśli mnie pytasz.
- Jest coś, co już dawno chciałem Ci powiedzieć...- Wychrypiał tuż przy moich ustach, był tak blisko, że nadal mogłam poczuć jego oddech. Widziałam jak jego tętno przyspieszyło tak jak jego oddech. Zaczęłam się zastanawiać o co mogło mu chodzić. Może chce z tobą zerwać. Odezwała się moja podświadomość. Nie, na pewno nie. Jeśliby tak było to nie całowałby mnie i nie trzymałby za rękę. Uspokoił mnie mój zdrowy rozsądek.
- Więc powiedz to. - Chwyciłam jego twarz i złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku.
- Jesteśmy parą już jakiś czas i chciałbym ci powiedzieć, że jesteś dla mnie naprawdę ważna i..i...  myślężeciękocham. - Powiedział tak szybko, że ledwo mogłam zrozumieć co powiedział. To było urocze. Nigdy nie przeżyłam czegoś tak cudownego jak tamta chwila. Moje obawy w jednej chwili zniknęły, on mnie kocha, tylko to się liczyło, jednak nie musiałam robić pierwszego kroku, bo to on go wykonał. Może jednak motyle w brzuchu są prawdziwe? Ponieważ właśnie jedno wielkie stado wybuchło w moim brzuchu, nie żartuję. Widziałam jego oczy, spojrzenie Liama było takie prawdziwe i pełne nadziei.
- Ja też cię kocham. - Odpowiedziałam po chwili, niby zwykłe dwa słowa, a jednak tyle znaczą. Nigdy nie przypuszczałam, że je usłyszę, a tym bardziej, że je wypowiem. Odkąd dostałam własnego rozumu, że tak powiem, nienawidziłam faktu, iż ludzie strasznie nadużywają "kocham cię" rzucają je na wiatr i dla większości już nie znaczą tyle ile powinny, inni natomiast już przestają wierzyć w miłość. Według mnie niewiara jest spowodowana tym, że zbyt bardzo każdy chce mieć tą swoją "drugą połówkę", szukają jej na siłę, a to nie przynosi żadnych rezultatów i po jakimś czasie się poddają.
- Naprawdę?
- Tak, naprawdę, głuptasie. - Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, jego usta z impetem przywarły do moich, ten pocałunek był o wiele bardziej namiętny niż wszystkie inne. Moje ręce powędrowały do jego szyi, a jedna wczepiła się w te krótkie włosy. Liam z pocałunkami przeniósł się na szyję, mój oddech przyspieszył.
- Chodźmy do mnie. - Powiedział między pocałunkami, nie byłam w stanie mówić, więc po prostu skinęłam głową.
***
W samochodzie Liama podczas drogi do jego domu, myślałam i myślałam, wiedziałam co będzie dalej. Wyznaliśmy sobie miłość, a on chce mi pokazać, że naprawdę mu na mnie zależy i będziemy robić...różne rzeczy. Przynajmniej tak dzieje się w filmach, a zaraz przekonam się czy w prawdziwym życiu też tak się dzieje. Pomyślałam. Kiedy zaparkowaliśmy byłam zdenerwowana podwójnie, ponieważ jeszcze nie byłam u niego domu, a tym bardziej w jego pokoju, to miał być mój pierwszy raz. Wysiedliśmy z samochodu, Payne jak zwykle otworzył mi drzwi, to samo zrobił również z wejściowymi i znaleźliśmy się w środku. Nie miałam szansy przyjrzeć się temu wszystkiemu, ponieważ mojemu chłopakowi najwidoczniej się spieszyło do jego pokoju, bo nie czekając podniósł mnie i zaniósł na rękach do swojego pokoju. Był on taki jak zwyczajnego chłopaka, kilka plakatów, co mnie trochę zdziwiło, bo czy on nie jest za stary na plakaty? Na ścianie wisiał telewizor, zaraz pod nim była półka, na której znajdowała się konsola do gier. Oczywiście. Pomyślałam. Jego łóżko było królewskich rozmiarów, na meblach było poustawianych mnóstwo fotografii przedstawiających jego z rodziną, oraz kilka z Gregiem, a jeszcze kilka było z jakąś starszą panią, zgaduję, że to była jego babcia, która mieszka w Anglii.
- Kocham cię. - Wyszeptał naprzeciw moich ust. Bez namysłu mocno go pocałowałam, powoli opadliśmy na łóżko. Czułam jak wszystko w moim ciele pulsuje. Kiedy usłyszałam "kocham cię" dosłownie eksplodowałam.
- Więc pokaż mi to. - Odszeptałam.
***
Obudziłam się przez łaskotanie na plecach, to Payne, kreślił na nich jakieś wzory.
- Dzień dobry księżniczko. - Uśmiechnął się promiennie, mimo, że byłam zaspana nie mogłam nie odwzajemnić gestu i po prostu musiałam się uśmiechnąć. Przypomniałam sobie naszą wspólną noc. Było cudownie, nie potrafiłam inaczej tego określić, czułam się tak wyjątkowo. Każdy ruch Liama, był tak delikatny jakby bał się, że może mnie zranić. Co chwilę mnie całował i szeptał czułe słówka. Kiedy ogarnęła mnie największa fala przyjemności powiedział, że mnie kocha. To chyba nigdy mi się nie znudzi. Ukradkiem zerknęłam pod kołdrę, aby się upewnić, czy to nie jest sen, jednak okazało to się prawdą.
- Dzień dobry. - Odpowiedziałam całując go w policzek.
- Boli cię coś? Zrobiłem ci wczoraj krzywdę?
- Liam spokojnie. Wszystko jest w porządku, a nawet lepiej. - Powiedziałam z małym uśmiechem. Kiedy tak się przejmował był naprawdę słodki.
- Um..Mogę skorzystać z łazienki? - Zaczerwieniłam się uświadamiając sobie, że pod tą kołdrą jestem całkowicie naga.
- Jasne.
Wstałam, najpierw szczelnie owijając się okryciem i poszłam do łazienki, po drodze chwyciłam jeszcze swoją bieliznę oraz spytałam Liama, czy pożyczy mi koszulkę. Weszłam od razu pod prysznic. Mój umysł zalały wspomnienia poprzedniej nocy. Prawdopodobnie będę o tym myśleć jeszcze długo. Kiedy wyszłam owinęłam się ręcznikiem, usłyszałam pukanie do drzwi, a następnie w łazience pojawił się Liam z koszulką w ręku.
- Proszę, tu jest koszulka, którą chciałaś. - Uśmiechnął się, ale nie wyszedł, tylko został na miejscu.
- Coś nie tak? Wiesz, możesz już iść. - Powiedziałam czując jak moje policzki nabierają rumieńców, ponieważ patrzył się na mnie, a ja stałam przed nim w samym ręczniku.
- Jesteś piękna, a ja jestem szczęściarzem mając ciebie jako dziewczynę. - Powiedział wychodząc.
Okej? To było słodkie, ale jednocześnie na maksa dziwne. Pomyślałam. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam się ubierać. Odświeżona wyszłam z łazienki tylko po to, aby zastać pusty pokój. Postanowiłam go poszukać, niestety nie wiedziałam gdzie co się znajduję, więc trochę czasu zajęło mi zanim go znalazłam. Od razu pomyślałam o kuchni, tylko musiałam tam trafić. Kiedy już mi się to udało zobaczyłam Payne'a w samych dresach gotującego jajecznicę.
- W końcu cię znalazłam. - Zachichotałam przytulając się do niego.
- To chyba nie było takie trudne. - Zaśmiał się lekko.
- Kocham cię. - Powiedziałam, zdecydowanie polubiłam mówienie tego. W oczach Liama dostrzegłam coś, czego prędzej nie widziałam. - Coś nie tak?
- Nie, wszystko dobrze. - Jego ton głosu jednak sugerował mi coś innego, ale postanowiłam nie pytać.
- Proszę, dwa tosty dla mojej najcudowniejszej dziewczyny. - Cmoknął moje usta ustawiając na stole talerz z jedzeniem. Od razu wzięłam się za pałaszowanie, nie oceniajcie mnie, byłam strasznie głodna. Po zjedzeniu, ja uparłam się, że wszystko pozmywam, mimo iż mieli oni zmywarkę.
- Mógłbym się przyzwyczaić do takiego widoku. - Mruknął obejmując mnie od tyłu. On był dzisiaj naprawdę dziwny.
- Masz na myśli mnie sprzątającą?
- Nie. Mam na myśli ciebie w mojej koszulce i w bieliźnie.- Złożył pocałunek na moim karku. Odwróciłam się do niego przodem i delikatnie pocałowałam jego usta.
- No, no, no... - Ktoś wszedł do kuchni i zagwizdał. W mgnieniu oka znalazłam się z dala od Liama.
- Spadaj Alex. - Warknął Payne.
- Tak się wita brata? - To jest jego brat? Okej przyjaźnił się z moim, ale nigdy, dosłownie nigdy go nie widziałam.
- Tak, jeśli mi przeszkodziłeś. Jessica poznaj mojego brata Alexa. - Powiedział jakby nie chciał tego mówić.
- Ach, więc to jest ta dziewczyna, o której tyle gadasz? - Mój chłopak przewrócił oczami.
- Możesz przestać gadać bzdury? Nic nie mówiłem, sam to wyciągnąłeś. - Mój uśmiech opadł, a już myślałam, że naprawdę o mnie mówił, tak jak ja rozmawiałam o nim.....

______________________________________________
Jak po rozpoczęciu roku? Kto ma nową klasę? Moja klasa w technikum nie jest taka zła :)
Rozdział tak na umilenie tego dnia ♥
Piszcie kochani co myślicie.

4 komentarze:

  1. Noo rozdział mega! Jak to on wrócił tak nie można!
    Oo była scena +18 szkoda że nie opisałaś :/
    z niecierpliwością czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow super . Czemu Li na koncu tak dziewnie sie zachowuje . ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu Liam sie nie przyznal ze o niej mowil?

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział ,a le coś mnie niepokoi zachowanie liama . ale mam nadzieję , że to nic poważnego ..

    OdpowiedzUsuń