czwartek, 7 sierpnia 2014

12 rozdział

Nie mogłam uwierzyć, że to już prawie koniec szkoły, znaczy będę musiała chodzić jeszcze dwa lata, ale teraz to koniec roku. Naprawdę nie wiem kiedy to wszystko tak szybko zleciało, mój związek z Liamem trwał zaledwie trzy miesiące, a ja czułam jakbyśmy znali się od lat. Brad zamieszkał niedaleko mnie, niestety jego związek z Lisą nie przetrwał tej próby, ona nie chciała rezygnować ze swojego uniwersytetu - była na tym samym roku co ja - a mój brat nie chciał dłużej czekać z przeprowadzką. Z jednej strony, to, że mieszkał tak blisko było dla mnie trochę uciążliwe, ponieważ za każdym razem kiedy przychodził Liam, dziwnym trafem w domu znajdował się także Brad. Jego stosunki z naszą mamą znacznie się poprawiły i mogę śmiało powiedzieć, że były takie, jakie mieli kiedyś, zanim stało się to wszystko z jej byłym mężem. Teraz gorsza informacja, ten facet wyszedł z więzienia, co było nie do zrozumienia przez naszą rodzinę, przecież za gwałt dostaje się kilka ładnych lat, plus on jeszcze mnie pobił, prawdopodobnie musiał mieć jakieś znajomości, że tak się stało. Wszyscy od tamtej pory żyliśmy z lekką obawą, że nas znajdzie, ponieważ nie zmieniliśmy miasta, jedynie adres. Najdziwniejsze było to, że najbardziej tym wszystkim przejmował się Liam, a ja najmniej. Przestałam się wszystkim martwić i mówiłam "co ma być to będzie" to wszystko. Moja przyjaciółka Jenna przez kilka tygodni kompletnie o mnie zapomniała przez Patcha, a gdy okazał się totalnym dupkiem, wtedy, ona zrozumiała swój błąd, próbowała mnie przeprosić, ale ja przez długi czas po prostu ją ignorowałam, ponieważ czułam się zdradzona, jeśliby o mnie nie zapomniała i chociaż pisałaby czy też dzwoniła i odzywała się w szkole, wybaczyłabym jej od razu, ale tak musiała się trochę postarać, w końcu jednak odpuściłam. Strasznie mi jej brakowało, ale musiała zrozumieć niektóre rzeczy. Tego dnia byłam na randce z Liamem w kinie i wracaliśmy spacerem do mojego domu. Od czasu do czasu zostawał u mnie na noc, robiło się to coraz częstsze, więc moja mama już się przyzwyczaiła. W pewnej chwili chłopak się zatrzymał, ja zrobiłam to samo trochę zdezorientowana.
- Co się dzieje? - Spytałam odwracając się w jego stronę.
- Nic po prostu tu jest pięknie i chciałbym coś zrobić. - Powiedziawszy to zrobił krok w moją stronę, po czym w szybkim tempie jego usta odnalazły moje i razem zaczęły się poruszać w delikatnym pocałunku. Moje dłonie umieściłam na jego karku, splatając je ze sobą, a jego zatrzymały się na moich biodrach, przyciągając mnie jeszcze bliżej swojego ciała.
- Ew, weźcie pokój czy coś. - Parsknął mój brat, a my w ekstremalnej prędkości odsunęliśmy się od siebie, poczułam jak na moje policzki zaczął wpełzać rumieniec. Byliśmy niedaleko jego domu i mogłam się spodziewać, że jak zwykle wyjdzie na wieczorny spacer.
- Brad co do cholery?! - Syknął Payne, kiedy dostał dosyć mocnego kuksańca w bok, wiem, że to musiało boleć, ponieważ mój brat do tych słabych nie należy.
- Mimo, że cię lubię, to i tak nie pozwolę na to, byś obściskiwał się z moją siostrzyczką przed moimi oczami. - Odpowiedział owijając opiekuńczo wokół mnie ramię, wysunęłam się z jego objęcia i poszłam w stronę mojego chłopaka. Pokazałam braciszkowi język, a on przewrócił na mnie oczami. - Czasami jesteś taka dziecinna. - Zaśmiał się, a ja westchnęłam w końcu się z nim zgadzając.
- Chcesz coś konkretnego, czy po prostu uwielbiasz działać mi na nerwy, ponieważ mamy z Liamem coś do zrobienia. - Powiedziałam oczywiście żartując.
- Nie, tak właściwie chciałem was prosić żebyście darowali sobie czułości w pobliżu mojego domu. Jak myślicie dacie radę to zrobić? - Parsknął śmiechem.
- Będzie ciężko, ale pewnie jakoś się uda. - Zaśmiał się Liam, natomiast ja postanowiłam już nic nie odpowiadać, zaczęłam drogę do mojego domu. Nie słyszałam kroków za mną, ale poczułam jak ktoś dotknął mojego ramienia, odwróciłam się pewna, że to Liam, ale kiedy zobaczyłam twarz tej osoby moja mina zbladła. Przede mną stał James, były mąż mojej mamy, ten sam, który mnie gwałcił i bił. Moje nogi stały się jak z galarety, chciałam krzyczeć, ale nie mogłam z siebie wydobyć ani jednego dźwięku. Widziałam ten przebrzydły uśmiech na jego twarzy, zaczynałam się zastanawiać, czy on czasami nie ma problemów psychicznych. Przyłożył rękę do mojej twarzy, starałam się wyrwać z jego uścisku na mojej ręce, ale był zbyt silny.
- Jess? Kochanie? - Usłyszałam wołanie Liama, jedyne co udało mi się wydać, to krzyk. Chwilę później przy James'ie stał zdenerwowany Payne.
- Koleś co ty, kurwa, robisz mojej dziewczynie?! - Ryknął.
W tempie natychmiastowym zostałam odsunięta od tego psychola.
- L-Liam to jest o-o-on. - Wyjąkałam drżącym głosem.
- BRAD CHODŹ TU SZYBKO! - Krzyknął chyba najmocniej jak potrafił. Jego głos był tak donośny, że musiałam zatkać uszy, ponieważ, naprawdę to było przerażające. Pierwszy raz widziałam mojego kochanego, opiekuńczego chłopaka w takim stanie, w takiej furii. Stałam tam cała trzęsąca się i płacząca, patrząc na scenę rozgrywającą się przede mną. Liam bił się z James'em i najgorsze, że to nie Payne wygrywał. Dostawał cios za ciosem, a ja za każdym razem krzyczałam, kiedy w końcu uderzył go jeszcze mocniej, że ten padł na ziemię, rzuciłam się w jego stronę z przeraźliwym krzykiem, jednak kiedy dotarłam do niego, on już stał na nogach i okładał pięściami tego zboczeńca, w tej samej chwili również pojawił się Brad. Trochę mu to zajęło zanim dotarł.
- Jessica zadzwoń na policję. - Powiedział najspokojniej jak potrafił i podszedł spróbować odciągnąć Liama od James'a. Drżącymi dłońmi sięgnęłam po telefon i wybrałam numer. Opowiedziałam całe zdarzenie oraz powiedziałam, że naruszył zakaz zbliżania się, który dostał. Zostawiliśmy go w parku i poszliśmy do mnie, ponieważ policja powiedziała, że mamy to zostawić i po prostu złożyć zeznania, bo oni i tak go znajdą skoro znają jego dane. Byłam co do tego sceptyczna, ale ostatecznie chłopcy mnie przekonali. W domu siedziałam na kolanach Liama i łkałam w zgłębienie w jego szyi, a on uspokajająco gładził moje plecy. Za to Brad cały czas mówił o tym, co zrobi jeśli jeszcze raz go zobaczy. Naprawdę zaczynał mnie przerażać, nigdy się tak nie wyrażał. Zbyt wulgarnie jak na mój gust. Podczas gdy ja dochodziłam do siebie zadzwonił dzwonek do drzwi, jako, że moja mama była w domu, to ona poszła otworzyć drzwi. Do salonu wszedł policjant, a u jego boku była młoda policjantka, która posłała w moją stronę słaby uśmiech. Usiedli naprzeciwko mnie i Liama, kiedy zajmowali miejsce, ja zeszłam z kolan mojego chłopaka.
- Opowiesz nam co się stało? - Spytał policjant, nie był ani trochę miły, jego głos wyrażał zirytowanie.
- Może ja powiem. - Wtrącił brązowooki zanim mogłam cokolwiek powiedzieć.
- Dobrze, w takim razie zacznij. Jestem oficer Brooks. - Powiedziała uprzejmie policjantka, kiedy mężczyzna próbował dyskretnie wywrócić oczami, ale wszyscy w pokoju mogli to zobaczyć.
- Więc spacerowaliśmy z Jessicą po parku, wtedy pojawił się jej brat i powiedział żebyśmy się nie obściskiwali przed nim, to był tylko buziak, ale do rzeczy, kiedy zawołałem Jess, bo odeszła kawałek, usłyszałem jedynie jej krzyk, więc nie myśląc wiele, pobiegłem w jej stronę i zobaczyłem...jego, Jessica wyglądała na naprawdę przerażoną, a on zakrywał jej buzię dłonią i....
- Skąd ma pan pewność, że panna Nelson była naprawdę zagrożona? - Przerwał policjant, a oficer Brooks przewróciła oczami na jego słowa. On był naprawę głupi skoro rzeczywiście tak uważał. Na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że ta dwójka niespecjalnie się lubi.
- Czy pan sobie ze mnie żartuje?! - Wybuchł chłopak.
- Proszę uważać na słowa. - Ostrzegł go policjant.
- To ty uważaj na słowa. Czy gdyby nie chciał jej skrzywdzić zasłaniałby jej usta?! - Zapytała z ironią pani oficer.

***

Wizyta policji tak mnie wykończyła, no dobra, może to niespodziewane spotkanie z James'em wytrąciło mnie z równowagi. Kiedy moja mama, Brad i Liam dyskutowali o tym co się stało, ja siedziałam, pół świadoma ze zmęczenia, na kolanach mojego chłopaka, a on uspokajająco gładził moje plecy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ale obudziłam się rankiem, przez promienie słoneczne wpadające do mojego pokoju. Wtedy byłam zdezorientowana, ponieważ nie pamiętałam żebym się przebudziła i przeszła do pokoju na łóżku, nawet byłam w mojej pidżamie. Nie ukryłam lekkie rozczarowania, bo miałam cichą nadzieję, że Liam zostanie ze mną na noc, akurat w tamtej chwili naprawdę tego chciałam. Mozolnie wstałam z łóżka i poczłapałam do łazienki. Umyłam zęby i zimną wodą przemyłam twarz żeby trochę doprowadzić się do porządku. Później udałam się do kuchni, gdzie miałam miłą niespodziankę.
- Cześć kochanie. - Przywitał mnie Payne. Byłam więcej niż zdziwiona. Przygotowałam się na to, że tak jak codziennie będę o tej porze sama, ponieważ moja mama wyszła już do pracy, a tu proszę, był mój chłopak. Nie to, że narzekam, bo bardzo mnie to ucieszyło.
- Co ty tutaj robisz? - Odpowiedziałam bez namysłu.
- No wiesz...
- Przepraszam..Po prostu...myślałam, że wyszedłeś i nie zostałeś na noc.
- Oczywiście, że zostałem, ale obudziłem się dużo wcześniej, więc stwierdziłem, że wstanę i zrobię śniadanie.
Od razu kiedy weszłam do kuchni poczułam zapach świeżej kawy i jajecznicy. Nie mówiąc ani słowa więcej usiadłam przy stole i wręcz rzuciłam się na jedzenie. Nie osądzajcie mnie, byłam bardzo głodna.
- Nie chcę nic mówić, ale jeżeli chcesz być na czas na uczelni to mamy pół godziny. - Odpowiedział, a moje oczy rozszerzyły się do rozmiarów piłeczek ping-pong'owych, w tempie natychmiastowym pobiegłam do pokoju. Chwyciłam zwykłe dżinsowe szorty i szarą bokserkę, nie miałam czasu myśleć nad tym co założyć, po wybraniu ciuchów skierowałam się do łazienki, od razu pozbyłam się pidżamy i wskoczyłam pod prysznic. Pisnęłam kiedy lodowata woda oblała moje ciało, ale z każdą chwilą robiła się coraz cieplejsza. Dokładnie rozprowadziłam żel pod prysznic, następnie go spłukując, pachniał wanilią, kochałam ten słodki zapach. Na włosy nałożyłam szampon, pachniał egzotycznymi kwiatami. Zaczęłam szybki masaż skóry głowy, to mnie relaksowało, po umyciu spłukałam wszystko dokładnie. Na koniec szybko posmarowałam włosy odżywką i także ją spłukałam. Wyszłam i opatuliłam się ręcznikiem, a drugiego użyłam do zrobienia turbanu na głowie, w ten sposób uniknęłam kapiących końcówek. Kiedy byłam sucha założyłam ubrania i zaczęłam suszyć włosy. Usłyszałam pukanie do drzwi, wiedziałam, że to Liam, więc powiedziałam żeby wszedł.
- Skarbie nie chcę nic mówić, ale zostało ci niecałe 15 minut.
- Cholera! Nie zdążę wysuszyć włosów!
- Przecież na dworze jest ciepło, nie możesz po prostu tak wyjść, a one same by ci wyschły?
Nie miałam wyjścia i musiałam się zgodzić, przez kolejne 10 minut siedziałam i machałam suszarką jak szalona, dzięki czemu Payne strasznie się śmiał.
- Dobra, chodźmy i tak więcej z nimi nic nie zrobię. - Jęknęłam patrząc w lustro. Odkąd ja i Liam zostaliśmy parą zaczęłam przywiązywać większą uwagę do tego jak wyglądam. Wzięłam ze sobą szczotkę do włosów. Za sobą usłyszałam parsknięcie, ale postanowiłam je zignorować. W ciszy założyłam swoje vansy i wyszliśmy z domu.

_____________________________
Cześć miśki :*
Wiem, wiem, długo mnie tu nie było, ale są wakacje, więc mam nadzieję, że rozumiecie. 
Oby ktoś tutaj jeszcze był, bo z pewnością dużo z was odeszło :(
Proszę zostawcie po sobie komentarz, może być nawet zwykła kropka 
Co myślicie o rozdziale?
#MuchLove