niedziela, 28 września 2014

14 rozdział

- Jess, muszę ci coś powiedzieć. - Skinęłam głową by kontynuował. - Wyjeżdżam, prawdopodobnie na stałe. - Kiedy to powiedział, zatkało mnie, miałam ochotę płakać, ale nie potrafiłam zrobić najmniejszego ruchu. Uciekłam od niego, biegłam przed siebie ile sił w nogach, nie patrząc, wbiegłam na ulicę, kiedy się odwróciłam widziałam już tylko reflektory samochodu jadącego wprost na mnie.
- NIEE! - Krzyknęłam. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to był tylko sen, nic więcej, ale mimo wszystko bardzo realistyczny. Chciało mi się płakać chociaż to był wytwór mojej wyobraźni, wstrząsnął mną. Sprawdziłam na telefonie godzinę, szósta rano. Świetnie. Pomyślałam. Dzisiaj było rozdanie dyplomów Liama, chciał żebym z nim poszła, więc oczywiście się zgodziłam, jednak najpierw postanowiłam zadzwonić do mojego chłopaka. Wiedziałam, że go obudzę, ale po prostu chciałam usłyszeć jego głos.
- Halo? - Odebrał po trzecim sygnale. Miał tak zachrypnięty głos, że od razu się domyślałam, iż go obudziłam.
- Hej. - Powiedziałam cicho.
- Jess, kochanie coś się stało? - Spytał od razu zmartwiony.
- Miałam zły sen i chciałam usłyszeć twój głos.
- Opowiedz mi o nim.
- Powiedziałeś, że wyjeżdżasz i już nie wrócisz, zaczęłam biec i wpadłam pod samochód, wtedy się obudziłam. - Opowiedziałam mu w większym skrócie. Tak naprawdę bałam się, że mnie wyśmieje z powodu mojego telefonu, ale on tylko milczał. Zrzuciłam to na to, iż go obudziłam.
- Jestem tutaj, kocham cię.
- Też Cię kocham. - To nigdy mi się nie znudzi, definitywnie.
- Widzimy się na rozdaniu dyplomów, tak?
- Tak. Przepraszam, że cię obudziłam, już daję ci spać dalej. Do zobaczenia. - Nie dałam mu szansy odpowiedzieć, bo się rozłączyłam. Skoro już byłam rozbudzona to nie było sensu żebym leżała dalej w łóżku. Wstałam i poszłam wziąć prysznic. Ubrałam się w obojętnie jakie ciuchy i z książką w ręku usiadłam na łóżku. Mój nowy nabytek "Gwiazd naszych wina", kupiłam ją kilka dni temu, a już byłam na połowie. To była piękna książka, wzruszająca. Kiedy spojrzałam na zegarek była 5, co oznaczało, że miałam pół godziny zanim przyjedzie Liam. Jakoś się nie przejęłam, bo nie miałam zamiaru spędzić Bóg wie jak dużo czasu w łazience, po prostu założyłam sukienkę i odpowiednie buty i już byłam gotowa. Zeszłam na dół, a tam wyjątkowo była moja mama, oraz Lisa.
- Lisa! - Rzuciłam się na dziewczynę. Była moją przyjaciółką, nawet jeśli jej związek z Brad'em się rozpadł.
- Jak ładnie wyglądasz. - Pochwaliła mnie.
- Córeczko, wyglądasz pięknie. - Zawtórowała mama.
- Co ty tu robisz? - Spytałam.
- Przeprowadzam się. Razem z Bradem postanowiliśmy dać sobie drugą szansę i zaczynamy wszystko od nowa.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - Pisnęłam i mocno przytuliłam dziewczynę. To była naprawdę świetna wiadomość, oni zawsze byli dla mnie przykładem prawdziwej, kochającej się pary. Zawsze marzyłam o takim związku jak ich, a to, że postanowili dać sobie jeszcze jedną szansę świadczy o ich miłości.
***
Na rozdaniu dyplomów ledwie co mogłam zamienić słowo z Liamem, ponieważ ten ciągle gdzieś musiał iść, nie miałam pojęcia o co mu chodziło, ale ewidentnie to miało coś wspólnego ze mną. Czułam, że go traciłam, a przecież niedawno dopiero co go "zyskałam". To nie było możliwe żeby mój kochany chłopak zachowywał się w taki sposób bez powodu, po rozdaniu postanowiłam wybadać sprawę. Jedyny gest jaki wykonał w moją stronę to przesłanie buziaka kiedy był na scenie. Jak tylko cała ceremonia się zakończyła od razu do niego podbiegłam i mocno przytuliłam, praktycznie wskoczyłam na niego. Liam śmiał się trzymając mnie tym samym chroniąc od upadku. Śmiał się. On się śmiał. To wszystko co się dla mnie liczyło.
- Gratuluję mój chłopaku. - Wyszeptałam mu do ucha.
- Kocham cię, jeszcze nigdy nikogo tak nie kochałem, proszę pamiętaj o tym. - Po tym złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, stado motyli wybuchło w moim brzuchu. Jeszcze nigdy nie całował mnie tak mocno przy wszystkich, ale w tamtej chwili liczył się tylko on, nic więcej. Kochałam go na zabój, dla Payne'a zrobiłabym wszystko, był wyjątkowy. Był moim ideałem, wiem, ideały nie istnieją, ale on taki był. IDEALNY. Czuły, troskliwy, kochany, radosny, opiekuńczy, wrażliwy, a co najważniejsze kochał mnie, a ja jego.
- Ew, weźcie pokój, czy coś. - Udali odruchy wymiotne. Wywróciłam oczami na ich dziecinność.
- Stary, zabieraj te łapy od mojej siostry.
- Daruj sobie, jest jej chłopakiem. Tak na marginesie ty jesteś mniej delikatny. Plus, jeśli ją puści, Jessica spadnie.
- Nie obchodzi mnie czy moja siostrzyczka obije sobie dupę, ale nie chcę żeby obściskiwała się z Liamem przy wszystkich.
- Czy możecie przestać oboje i po prostu dać mi się nacieszyć moim chłopakiem?! - Warknęłam na Lisę i Brada ledwo odsuwając się od szatyna. Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać.
- O nie, stary, przez ciebie moja siostrzyczka zrobiła się napalona...- Dramatyzował Brad.
- Cóż ja poradzę na to, że jestem gorący. - Poruszył sugestywnie brwiami.
- Boże...- Jęknęłam i schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi.
- Dobra chłopcy, nie wiem idźcie sobie pogadać czy coś, a ja zabieram na chwilę Jessicę. - Powiedziała Lisa, jednak zanim poszłyśmy podszedł do nas Greg. Przywitał się z nami i odeszłyśmy.
- Bez urazy, ale po co mnie wyciągnęłaś?
- Chciałam ci powiedzieć, że przystojny ten twój Liam, ale czy on zawsze jest taki zamyślony?
- Nie, tylko dzisiaj się tak zachowuje, nie wiem co mu jest.
- Słuchaj, słyszałam jak Brad z kimś rozmawiał, że musi w końcu jej to powiedzieć, ale nie mam pewności czy to był Liam, ale jeśli tak to nie domyślasz się co miałby ci takiego powiedzieć? - To mnie zszokowało, co Liam chciał mi powiedzieć? Chciał ze mną zerwać? W odpowiedzi pokiwałam przecząco głową, chyba wolałabym żeby Lisa mi nic nie mówiła. Od tej chwili w mojej głowie cały czas było pytanie "czy to był Liam?" i "co takiego chciał mi powiedzieć?". Najprościej byłoby go po prostu zapytać, ale wtedy Lisa mogłaby być ochrzaniona przez mojego brata, a dopiero co do siebie wrócili.
- Przepraszam ludzie, ale chciałbym wziąć moją dziewczynę w wyjątkowe miejsce. - Powiedział Payne po godzinie siedzenia w pubie Brad i Greg wpadli na pomysł żeby oblać ukończenie szkoły, ja niechętnie się zgodziłam, ale zrobiłam to tylko ze względu na to, że Liam bardzo chciał iść. Mimo początkowej niechęci bawiłam się naprawdę dobrze, nie mogłam nic wypić z resztą mój chłopak także, ale bez tego bawiliśmy się wspaniale. Prawie cały czas przetańczyliśmy razem. Kogo mi jedynie brakowało? Jenny. Nie było między nami najlepiej, zawiodłam się na niej i nie potrafiłam tak szybko wszystkiego zapomnieć i udawać, że jest jak dawniej, potrzebowałam o wiele więcej czasu. Sulkin zagwizdał, ten chłopak chyba nigdy się nie zmieni, za każdym razem kiedy się spotykamy w czwórkę razem z jego dziewczyną cały czas się śmieję, potrafi opowiadać tak suche żarty, że człowiek nie może opanować śmiechu. Jakiś czas temu poszliśmy na podwójną randkę, na mecz koszykówki, dwa słowa, nigdy więcej. Nigdy więcej ani podwójnych randek, ani meczy koszykówki. Przez ten sport chłopacy zmieniają się w zwierzęta, dosłownie, jeśli mnie pytasz. Chłopcy wykonali ten swój dziwny uścisk, którego nigdy nie zrozumiem, a ja mocno przytuliłam Lisę, mojego brata oraz Grega.

***

"Jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała", te słowa cały czas odbijały się echem w mojej głowie. Nie wiem co miał na myśli mówiąc mi to w samochodzie, ale od tamtej pory oboje milczeliśmy. Wyjątkowe miejsce okazało się być kinem, było zaskoczeniem, bo przeważnie kiedy mówił "wyjątkowe miejsce" chodziło o "nasze" miejsce. Nie chciał mi powiedzieć na co mnie zabiera, ale widziałam plakaty reklamujące "Gwiazd Naszych Wina", a Liam słyszał jak mu o tym mówiłam, więc domyśliłam się.
- Jesteś najlepszy. - Powiedziałam podczas siadania na naszych miejscach w sali. Kino było wypełnione ludźmi, nic dziwnego, w końcu to była premiera.
- Uwierz mi, nie jestem. - Usłyszałam jak mamrocze pod nosem. Postanowiłam to zignorować. Przez cały film byłam wtulona w bok Liama, a on bawił się moimi włosami, miałam świadomość, iż film go za bardzo nie interesował, ale doceniałam to, że poświęcił się dla mnie.
- Chciałbym być na twoim miejscu, to jest o wiele prostsze. - Powiedział Liam, kiedy okazało się, że Gus umrze. Nie potrafiłam zrozumieć o co mu chodzi. Dlaczego chciał umrzeć i co znaczyło to, że to jest o wiele prostsze?
- Liam? - Odwróciłam głowę w jego stronę i wyszeptałam.
- Hmm?
- Co się dzieje? Jesteś dzisiaj jakiś dziwny...
- Jessica...Nie chciałem żebyś dowiedziała się w taki sposób, ale ja...- Jąkał się. Przewidywałam każdy scenariusz, ale nie taki. Nie chciałam tego. To nie mogło być prawdą, nie mogło.
- Wykrztuś to z siebie!
- Ćsiiiii....- Usłyszałam wokół siebie. No tak, byliśmy w kinie, a ludzie chcieli oglądać film.
- Wyjeżdżam...- W jego oczach widziałam łzy. Nie mogłam tego pojąć, mój sen, a raczej koszmar właśnie się spełniał, a ja nie mogłam na to nic poradzić.
- J-j-jak t-to w-wyjeżdżasz? - Jąkałam się czując już napływające łzy do moich oczu. W jednej chwili wszystko legło w gruzach.
- Moja babcia w Anglii, pamiętasz, opowiadałem ci o niej. Zachorowała i potrzebuje stałej opieki, a na razie jest w takim stanie, że nie możemy jej przetransportować samolotem. Razem z rodzicami postanowiliśmy się tam przenieść, nie wiemy czy w ogóle wrócimy. - Gdy tylko to usłyszałam moje serce roztrzaskało się na miliony kawałków. Jak to było możliwe? W jednej chwili moje szczęśliwe życie się skończyło, a zaczął się koszmar.
- Jak to nie wiesz czy wrócicie? Chociaż kiedy wyjeżdżasz?
- Jutro.
- Jak mogłeś nie powiedzieć mi o tym prędzej? Nienawidzę cię za to! - Krzyknęłam po czym szybko zaczęłam opuszczać salę kinową, nie wytrzymałabym tam dłużej. Nie mogłam uwierzyć, jak on mógł tak mnie kłamać? Nie mógł powiedzieć tego prędzej? Robilibyśmy wszystko to, co robią pary w filmach w takich sytuacjach, a tak? Teraz ja go nienawidzę, nie chcę widzieć go więcej na oczy. Dobra, może jednak go nie nienawidzę, bo go kocham, ale czuję się oszukana, zraniona i pusta w środku. Mówiłam do siebie kiedy biegłam nie patrząc gdzie, mając nadzieję, że trafię jakoś do domu. Słyszałam krzyk Liama gdzieś z tyłu, ale nie zwracałam na to uwagi. On wyjeżdża. Wyjeżdża. Już nigdy nie wróci. Zostawi mnie. W mojej głowie zaczęły pojawiać się pytania, czy on w ogóle mnie kochał, gdyby tak było to na pewno powiedziałby mi o tym prędzej.
- Jessica! - Krzyczał dalej, teraz słyszałam go wyraźniej, a znaczyło to tylko jedno, był coraz bliżej mnie.
- Zostaw mnie! - Krzyknęłam ile sił w płucach. Powoli czułam jak brakuje mi sił.
- Nie, bo cię kocham. - W końcu mnie załapał, na początku się wyrywałam, ale później dałam za wygraną.
- Liam, proszę cię zostaw mnie. - Płakałam, uderzając pięściami w jego tors.
- Pozwól mi zostać z tobą tę ostatnią noc. - Wyszeptał do mojego ucha. - Jessica uwierz mi, nie chciałem cię skrzywdzić, po prostu nie wiedziałem jak mam ci to powiedzieć. Kocham cię, cholera jesteś dla mnie najważniejsza. Nigdy nic lepszego nie spotkało mnie od ciebie. Jesteś idealna. Kocham cały czas spędzony z tobą i świadomość, że mam to wszystko zostawić zabija mnie, ale nic nie poradzę. Rodzice się uparli, że mam z nimi jechać. Proszę, chcę być z tobą chociaż przez tą noc. Nie chcę wyjeżdżać ze świadomością, że się nie pożegnaliśmy. - Kiedy tak go słuchałam trochę się uspokoiłam, ale łzy nadal leciały z moich oczu.
- Dobrze. Tylko obiecaj mi, że będziesz o mnie pamiętać. - Powiedziałam. Mój głos był zachrypnięty przez płacz. Chciałam z nim spędzić chociaż tą ostatnią noc i jutrzejszy dzień, aż nie wejdzie do samolotu. Kochałam go całym swoim sercem.
- Kocham cię Jessica. - Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, jego ręce powędrowały na mój tyłek, ale tym razem mu pozwoliłam, ja swoje ręce zaplątałam w jego włosy. Liam podniósł mnie, moje nogi automatycznie owinęły się wokół niego, nie chciałam spaść.
- Też cię kocham. A teraz chodźmy do samochodu i jeźdźmy do ciebie.
***
Całując się weszliśmy do domu, nie bardzo zważając na to, czy ktoś jest w domu. Po prostu chcieliśmy się nacieszyć sobą tyle ile mogliśmy dopóki nie zostalibyśmy zmuszeni do rozstania się. Poszliśmy prosto do pokoju Liama.
- Weźcie pokój! - Krzyknął po drodze jego brat.
- Właśnie to robimy! - Odpowiedział Liam.
Kiedy znaleźliśmy się w pokoju w końcu oderwaliśmy się od siebie. Usiadłam na łóżku i patrzyłam jak Payne czegoś szuka.
- Mam coś dla ciebie. Napisałem to jakiś czas temu, ale nigdy nie miałem odwagi żeby ci ją zaśpiewać. - Moje serce przyspieszyło, czy on właśnie powiedział mi, że napisał dla mnie piosenkę? Niczego więcej nie potrzebowałam aby znów zaczął płakać. I jak ja mam się rozstać z tak cudownym chłopakiem? To mnie zniszczy. Pomyślałam. Wyciągnął gitarę, usiadł obok mnie na łóżku i zaczął uderzać w struny.
Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.

I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile.
You've never loved your stomach or your thighs.
The dimples in your back at the bottom of your spine.
But I'll love them endlessly.

I won't let these little things slip out of my mouth.
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.

You can't go to bed without a cup of tea..
And maybe that's the reason that you talk in your sleep.
And all those conversations are the secrets that I keep
Though it makes no sense to me.

I know you've never loved the sound of your voice on tape,
You never want to know how much you weigh.
You still have to squeeze into your jeans,
But you're perfect to me.

I won't let these little things slip out of my mouth..
But if it's true it's you, it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.

You'll never love yourself half as much as I love you.
You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,
Like I love you. Ooh..

I've just let these little things slip out of my mouth.
'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to.
And I'm in love with you and all these little things.

I won't let these little things slip out of my mouth.
But if it's true. it's you.. it's you they add up to.
I'm in love with you. And all your little things.

Płakałam. Po prostu płakałam. To było idealne. Nie chciałam robić nic innego niż siedzieć przytulona do Liama. W mojej głowie nieraz wyobrażałam sobie, nas jako staruszków, chciałam żeby to był ten jedyny, ale widocznie los chciał inaczej. Nasze drogi miały się już nigdy nie spotkać. Jego kciuk zaczął wycierać każdą spadającą łzę.
- Kochanie nie płacz, proszę cię. Jesteś na to zbyt idealna. - Całował moją twarz. Był tak słodki, to wszystko jeszcze bardziej komplikowało naszą sytuację.
- Ty napisałeś dla mnie piosenkę, chciałabym się cieszyć, ale świadomość, że jutro wyjedziesz...- Zaczęłam łkać.
- Nie myśl o tym. Proszę.
***
Nasza ostatnia noc była wspaniała, nigdy tego nie zapomnę. To było coś nie do opisania, coś magicznego rzekłabym. Mój chłopak odlatywał szybciej niż przypuszczałam, bo od wstania mieliśmy dla siebie jedynie dwie godziny. Całą drogę na lotnisko przepłakałam, byłam w szoku, że w ogóle miałam jeszcze czym płakać. To była ta chwila, już byliśmy przy bramkach.
- Kocham cię. Tak będzie zawsze. - Powiedział przed złożeniem czułego pocałunku na moich ustach. To był ostatni pocałunek, chciałam go jak najlepiej zapamiętać.
- Nie zostawiaj mnie. Kocham cię. - Wypłakałam kiedy szedł w stronę wejścia.
- Zawsze będę twój. Żegnaj.
- A ja twoja. - I z tym zniknął mi z oczu. Miałam ochotę upaść na kolana i płakać, ale zamiast tego szłam w stronę wyjścia, niestety mało co widziałam przez łzy, ale nie dbałam o to. Ból który czułam był niewyobrażalny, czy czułeś się kiedyś tak jakbyś stracił wszystko co miało dla ciebie znaczenie? Ja właśnie wtedy się tak czułam, nie polecam nikomu. To było okropne, świadomość, że nie miałam na to wpływu, że nie mogłam z tym nic zrobić.
- Jessica! - Usłyszałam wołanie Jenny.
- Co ty tu robisz?
- Wiem o wszystkim. Tak mi przykro, chodź tutaj. - Mocno mnie przytuliła, a ja znów zaczęłam płakać.
- To tak boli. Ja go kocham..- Płakałam w jej ramię. Przyjaciółka nic nie mówiła tylko gładziła moje plecy. Nie przejmowała się tym, że moczę jej bluzkę. W tej chwili przekonałam się, że mogę na nią liczyć.
- Chodź pojedziemy do domu, kupimy masę lodów i wypożyczymy jakieś babskie filmy. - Uśmiechnęła się słabo. Byłam jej wdzięczna za to wszystko, cieszyłam się, że nie wspominała o Liamie. Z taką przyjaciółką u boku miałam przeczucie, że w końcu uda mi się zapomnieć o mojej największej i jedynej miłości. Byłam gotowa na to co przyniesie los.
Kika pierwszych tygodni trwałam w depresji, ale z czasem ból trochę mijał. Starałam się unikać miejsc, do których chodziliśmy z Payne'em. Z uśmiechem patrzyłam w przyszłość. Wiedziałam, że kiedyś jeszcze spotkam taką miłość jaką przeżyłam z Liamem, tylko nie wiedziałam kiedy ona nadejdzie.

_________________________________________________
Mogę płakać? To już koniec tej wspaniałej historii, dziękuję wam, że byliście tu ze mną i że dotrwaliście do końca. Proszę aby teraz każdy kto czytał zostawił po sobie komentarz na temat tego co myśli o historii Liama i Jessici. Pewnie się na mnie wkurzycie za to zakończenie, ale w życiu nie ma happy endów. Kocham was i jeszcze raz dziękuję, że tutaj wytrwaliście. Gdyby nie wy, ten blog nie miałby sensu.
#MUCHLOVE
Tutaj macie moje pozostałe blogi:

poniedziałek, 1 września 2014

13 rozdział

Tydzień. Dokładnie tyle zostało do zakończenia roku szkolnego. Nadal nie mogłam uwierzyć jak szybko przeleciał ten rok, doskonale pamiętam pierwszy dzień w tej szkole, zupełnie jakby było to wczoraj, a teraz już coraz bliżej do zakończenia studiów, znaczy mam jeszcze trochę nauki przed sobą, ale już coraz mniej. Tego dnia postanowiłam wyznać Liamowi prawdę...Kochałam go. Byłam tego w stu procentach pewna, nic nie mogło zmienić mojego uczucia do niego, ponieważ było ono zbyt silne w tamtym czasie. Doskonale zapamiętałam dzień, w którym po raz pierwszy go spotkałam, to wtedy zobaczył moje ataki paniki, wtedy wszystko się zmieniło, w jakiś sposób przeczuwałam, że chłopak zagości w moim życiu na dłużej, jednak nie spodziewałam się, że na tak długo. Ten pożar w szkole...Gdyby mnie nie uratował, prawdopodobieństwo tego, że już bym nie żyła jest bardzo duże. Niby byliśmy z Liamem parą i spędzaliśmy razem mnóstwo czasu, to i tak żadne z nas nie powiedziało swoich uczuć na głos, więc nie wiedziałam czy on czuje dokładnie to samo co ja, ale raz się żyję. Skoro mówił, że jestem dla niego ważna i bla bla bla, to prawdopodobnie on czuł to samo. To miał być ten dzień, który mógł wszystko zmienić zarówno jak i na dobre, jak i na złe. Jak codziennie po szkole czekałam przy aucie Liama, ale ten długo się nie pojawiał. Zaczęłam zastanawiać co mogło mu się stać, albo może po prostu jakiś nauczyciel go zatrzymał. Szczerze wolałam tę drugą opcję. Poczułam szarpnięcie za łokieć, kiedy szłam w stronę kampusu, powoli odwróciłam głowę i dostrzegłam te zielone oczy...
- POMOCY! - Krzyknęłam ile sił w gardle, może jeszcze nic mi nie zrobił, ale naprawdę się bałam. Z doświadczenia wiem, że James jest nieprzewidywalny. Patrzył na mnie tymi swoimi obrzydliwymi oczami, czułam jego śmierdzący wódką oddech. Ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę, o co im chodziło? Jeśli krzyczałam o pomoc, to chyba naprawdę coś musiało się stać, prawda? Spróbowałam jeszcze raz i tym razem spostrzegłam jak ktoś przepycha się przez tłum, kiedy podszedł bliżej zauważyłam, że to mój chłopak.
- Zostaw ją ty chory draniu. - Podbiegł do mnie i odciągnął z dala od tego psychopaty.
- Czego ty ode mnie chcesz? - Powiedziałam stając za Liamem.
- Chcę się zabawić z Jessicą tak jak kiedyś, oraz przekażcie Anne, że jeżeli spróbuje znów wsadzić mnie do więzienia jej kochana córeczka tego pożałuje. - Zaśmiał się szyderczo zanim odszedł. Czy ja nigdy nie uwolnię się od tego człowieka? Pomyślałam. Nie mogłam tego znieść, ledwo wyszedł z więzienia, a już robi to samo, co robił. Payne mocno mnie objął i szeptał kojące słowa do ucha, a w tym czasie cały tłum zaczął się powoli rozchodzić.
- Jess, skarbie musimy iść na policję i wystąpić chociaż o zakaz zbliżania się. - Powiedział kiedy otwierał dla mnie drzwi od samochodu.
- Wiem. - Odpowiedziałam cicho. Chciałabym żeby moje życie było normalne, a nie jak w jakimś popieprzonym serialu. Ten dzień miał być troszkę inny, przynajmniej tak sobie zaplanowałam. - Liam? - Kiedy skinął głową kontynuowałam. - Czy możemy jechać na twoje specjalne miejsce?
- Oczywiście, że możemy. - Uśmiechnął się. Przez całą podróż nie rozmawialiśmy głównie dlatego, że rozmyślałam o wszystkim ważnym i o tym mniej ważnym...Zastanawiałam się jak ja powiem Liamowi co do niego czuję. Kiedy się zatrzymaliśmy miałam wrażenie jakby żołądek podszedł mi do gardła, naprawdę bardzo się stresowałam, pierwszy raz chciałam wyznać komuś miłość, Brad i moja mama to co innego, bo byli moją rodziną. Szliśmy ścieżką, jak zwykle za rękę, a ja czułam dziwne mrowienie w brzuchu, nie były to motylki, motylki to tylko głupi wytwór, takie rzeczy są tylko w książkach, ale nie w prawdziwym życiu. Ostatnia książka jaką przeczytałam zawiodła mnie pod tym względem, w Darach Anioła Clary i Jace darzą się wyjątkowym uczuciem, widać to na pierwszy rzut oka. Wayland tyle dla niej ryzykuje, stara się i to samo w drugą stronę, a ich pocałunek...Kiedy to czytałam miałam wielki uśmiech na twarzy, ale szczęście nie trwa wiecznie. Na jaw wyszło, że są oni rodzeństwem, to mnie kompletnie zszokowało i zdenerwowało, cały czas mówiłam "ale jak to?!" "przecież oni mają być razem!" byłam naprawdę wkurzona i to w tej książce były opisywane motyle w brzuchu, ja w takie rzeczy nie wierzę, jak widać dobrze. Jeszcze może mi się przytrafić coś podobnego, poczuję motylki, a tu później okażę się, iż mam zaginionego brata. Wiem, mało prawdopodobne.
Skończyłam swoje wewnętrzne rozmyślanie kiedy usłyszałam jak Liam mnie woła. Nawet nie zauważyłam, że byliśmy już na miejscu. Jak zwykle położyliśmy się na trawie, od razu ogarnęła mnie cisza tego zakątka. Skupiłam się na szumie lasu oraz śpiewie ptaków. W przyszłości chciałabym być jak te małe ptaszki, polecieć gdzie tylko zechcę, nie martwić się o nic i żyć beztrosko, ale wiedziałam, że tak się nie da. Z głębokim westchnieniem opadłam z powrotem na trawę. Pachniała tak świeżo. Czułam na sobie wzrok Liama, więc powoli podniosłam głowę i nie myląc się, spotkałam jego brązowe oczy patrzące prosto na moje. Jego dłoń delikatnie chwyciła mój podbródek, podniósł go i złożył czuły pocałunek na moich ustach, który ja odwzajemniłam. Odsunął się zbyt szybko, jeśli mnie pytasz.
- Jest coś, co już dawno chciałem Ci powiedzieć...- Wychrypiał tuż przy moich ustach, był tak blisko, że nadal mogłam poczuć jego oddech. Widziałam jak jego tętno przyspieszyło tak jak jego oddech. Zaczęłam się zastanawiać o co mogło mu chodzić. Może chce z tobą zerwać. Odezwała się moja podświadomość. Nie, na pewno nie. Jeśliby tak było to nie całowałby mnie i nie trzymałby za rękę. Uspokoił mnie mój zdrowy rozsądek.
- Więc powiedz to. - Chwyciłam jego twarz i złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku.
- Jesteśmy parą już jakiś czas i chciałbym ci powiedzieć, że jesteś dla mnie naprawdę ważna i..i...  myślężeciękocham. - Powiedział tak szybko, że ledwo mogłam zrozumieć co powiedział. To było urocze. Nigdy nie przeżyłam czegoś tak cudownego jak tamta chwila. Moje obawy w jednej chwili zniknęły, on mnie kocha, tylko to się liczyło, jednak nie musiałam robić pierwszego kroku, bo to on go wykonał. Może jednak motyle w brzuchu są prawdziwe? Ponieważ właśnie jedno wielkie stado wybuchło w moim brzuchu, nie żartuję. Widziałam jego oczy, spojrzenie Liama było takie prawdziwe i pełne nadziei.
- Ja też cię kocham. - Odpowiedziałam po chwili, niby zwykłe dwa słowa, a jednak tyle znaczą. Nigdy nie przypuszczałam, że je usłyszę, a tym bardziej, że je wypowiem. Odkąd dostałam własnego rozumu, że tak powiem, nienawidziłam faktu, iż ludzie strasznie nadużywają "kocham cię" rzucają je na wiatr i dla większości już nie znaczą tyle ile powinny, inni natomiast już przestają wierzyć w miłość. Według mnie niewiara jest spowodowana tym, że zbyt bardzo każdy chce mieć tą swoją "drugą połówkę", szukają jej na siłę, a to nie przynosi żadnych rezultatów i po jakimś czasie się poddają.
- Naprawdę?
- Tak, naprawdę, głuptasie. - Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, jego usta z impetem przywarły do moich, ten pocałunek był o wiele bardziej namiętny niż wszystkie inne. Moje ręce powędrowały do jego szyi, a jedna wczepiła się w te krótkie włosy. Liam z pocałunkami przeniósł się na szyję, mój oddech przyspieszył.
- Chodźmy do mnie. - Powiedział między pocałunkami, nie byłam w stanie mówić, więc po prostu skinęłam głową.
***
W samochodzie Liama podczas drogi do jego domu, myślałam i myślałam, wiedziałam co będzie dalej. Wyznaliśmy sobie miłość, a on chce mi pokazać, że naprawdę mu na mnie zależy i będziemy robić...różne rzeczy. Przynajmniej tak dzieje się w filmach, a zaraz przekonam się czy w prawdziwym życiu też tak się dzieje. Pomyślałam. Kiedy zaparkowaliśmy byłam zdenerwowana podwójnie, ponieważ jeszcze nie byłam u niego domu, a tym bardziej w jego pokoju, to miał być mój pierwszy raz. Wysiedliśmy z samochodu, Payne jak zwykle otworzył mi drzwi, to samo zrobił również z wejściowymi i znaleźliśmy się w środku. Nie miałam szansy przyjrzeć się temu wszystkiemu, ponieważ mojemu chłopakowi najwidoczniej się spieszyło do jego pokoju, bo nie czekając podniósł mnie i zaniósł na rękach do swojego pokoju. Był on taki jak zwyczajnego chłopaka, kilka plakatów, co mnie trochę zdziwiło, bo czy on nie jest za stary na plakaty? Na ścianie wisiał telewizor, zaraz pod nim była półka, na której znajdowała się konsola do gier. Oczywiście. Pomyślałam. Jego łóżko było królewskich rozmiarów, na meblach było poustawianych mnóstwo fotografii przedstawiających jego z rodziną, oraz kilka z Gregiem, a jeszcze kilka było z jakąś starszą panią, zgaduję, że to była jego babcia, która mieszka w Anglii.
- Kocham cię. - Wyszeptał naprzeciw moich ust. Bez namysłu mocno go pocałowałam, powoli opadliśmy na łóżko. Czułam jak wszystko w moim ciele pulsuje. Kiedy usłyszałam "kocham cię" dosłownie eksplodowałam.
- Więc pokaż mi to. - Odszeptałam.
***
Obudziłam się przez łaskotanie na plecach, to Payne, kreślił na nich jakieś wzory.
- Dzień dobry księżniczko. - Uśmiechnął się promiennie, mimo, że byłam zaspana nie mogłam nie odwzajemnić gestu i po prostu musiałam się uśmiechnąć. Przypomniałam sobie naszą wspólną noc. Było cudownie, nie potrafiłam inaczej tego określić, czułam się tak wyjątkowo. Każdy ruch Liama, był tak delikatny jakby bał się, że może mnie zranić. Co chwilę mnie całował i szeptał czułe słówka. Kiedy ogarnęła mnie największa fala przyjemności powiedział, że mnie kocha. To chyba nigdy mi się nie znudzi. Ukradkiem zerknęłam pod kołdrę, aby się upewnić, czy to nie jest sen, jednak okazało to się prawdą.
- Dzień dobry. - Odpowiedziałam całując go w policzek.
- Boli cię coś? Zrobiłem ci wczoraj krzywdę?
- Liam spokojnie. Wszystko jest w porządku, a nawet lepiej. - Powiedziałam z małym uśmiechem. Kiedy tak się przejmował był naprawdę słodki.
- Um..Mogę skorzystać z łazienki? - Zaczerwieniłam się uświadamiając sobie, że pod tą kołdrą jestem całkowicie naga.
- Jasne.
Wstałam, najpierw szczelnie owijając się okryciem i poszłam do łazienki, po drodze chwyciłam jeszcze swoją bieliznę oraz spytałam Liama, czy pożyczy mi koszulkę. Weszłam od razu pod prysznic. Mój umysł zalały wspomnienia poprzedniej nocy. Prawdopodobnie będę o tym myśleć jeszcze długo. Kiedy wyszłam owinęłam się ręcznikiem, usłyszałam pukanie do drzwi, a następnie w łazience pojawił się Liam z koszulką w ręku.
- Proszę, tu jest koszulka, którą chciałaś. - Uśmiechnął się, ale nie wyszedł, tylko został na miejscu.
- Coś nie tak? Wiesz, możesz już iść. - Powiedziałam czując jak moje policzki nabierają rumieńców, ponieważ patrzył się na mnie, a ja stałam przed nim w samym ręczniku.
- Jesteś piękna, a ja jestem szczęściarzem mając ciebie jako dziewczynę. - Powiedział wychodząc.
Okej? To było słodkie, ale jednocześnie na maksa dziwne. Pomyślałam. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam się ubierać. Odświeżona wyszłam z łazienki tylko po to, aby zastać pusty pokój. Postanowiłam go poszukać, niestety nie wiedziałam gdzie co się znajduję, więc trochę czasu zajęło mi zanim go znalazłam. Od razu pomyślałam o kuchni, tylko musiałam tam trafić. Kiedy już mi się to udało zobaczyłam Payne'a w samych dresach gotującego jajecznicę.
- W końcu cię znalazłam. - Zachichotałam przytulając się do niego.
- To chyba nie było takie trudne. - Zaśmiał się lekko.
- Kocham cię. - Powiedziałam, zdecydowanie polubiłam mówienie tego. W oczach Liama dostrzegłam coś, czego prędzej nie widziałam. - Coś nie tak?
- Nie, wszystko dobrze. - Jego ton głosu jednak sugerował mi coś innego, ale postanowiłam nie pytać.
- Proszę, dwa tosty dla mojej najcudowniejszej dziewczyny. - Cmoknął moje usta ustawiając na stole talerz z jedzeniem. Od razu wzięłam się za pałaszowanie, nie oceniajcie mnie, byłam strasznie głodna. Po zjedzeniu, ja uparłam się, że wszystko pozmywam, mimo iż mieli oni zmywarkę.
- Mógłbym się przyzwyczaić do takiego widoku. - Mruknął obejmując mnie od tyłu. On był dzisiaj naprawdę dziwny.
- Masz na myśli mnie sprzątającą?
- Nie. Mam na myśli ciebie w mojej koszulce i w bieliźnie.- Złożył pocałunek na moim karku. Odwróciłam się do niego przodem i delikatnie pocałowałam jego usta.
- No, no, no... - Ktoś wszedł do kuchni i zagwizdał. W mgnieniu oka znalazłam się z dala od Liama.
- Spadaj Alex. - Warknął Payne.
- Tak się wita brata? - To jest jego brat? Okej przyjaźnił się z moim, ale nigdy, dosłownie nigdy go nie widziałam.
- Tak, jeśli mi przeszkodziłeś. Jessica poznaj mojego brata Alexa. - Powiedział jakby nie chciał tego mówić.
- Ach, więc to jest ta dziewczyna, o której tyle gadasz? - Mój chłopak przewrócił oczami.
- Możesz przestać gadać bzdury? Nic nie mówiłem, sam to wyciągnąłeś. - Mój uśmiech opadł, a już myślałam, że naprawdę o mnie mówił, tak jak ja rozmawiałam o nim.....

______________________________________________
Jak po rozpoczęciu roku? Kto ma nową klasę? Moja klasa w technikum nie jest taka zła :)
Rozdział tak na umilenie tego dnia ♥
Piszcie kochani co myślicie.